Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radom. Rodzina 27-letniego Damiana, który zmarł po pobycie na komisariacie o "zaniedbaniach policji"

MAG
Ojciec 27-letniego Damiana, który podczas pobytu w Komisariacie Policji numer 1 w Radomiu źle poczuł się, a wkrótce potem zmarł w szpitalu, uważa, że syn mógł zostać pobity. - Byłem na sekcji zwłok, pokazywano mi złamane jego żebro, widziałem też obrzęk na wątrobie i siniaki na ciele - twierdzi mężczyzna.

Jak już informowaliśmy, w piątek, 8 września 27-letni Damian G. został zatrzymany przez ochronę sklepu Biedronka przy ulicy Witolda w Radomiu jako podejrzewany o kradzież.

- To było z samego rana, koło godziny 7.30. Słyszałem, że ochroniarze przekazali go patrolowi policji, a potem zabrali go "kryminalni" i zawieźli na komisariat - opowiadał nam ojciec zatrzymanego.

- W piątek rano wpłynęło z Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego zgłoszenie dotyczące ujęcia przez ochronę sprawcy kradzieży sklepowych. Wezwano na miejsce policyjny patrol i funkcjonariusze zatrzymali Damiana G., który dodatkowo okazał się osobą poszukiwaną - mówi nam Justyna Leszczyńska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Radomiu. - W czasie interwencji mężczyzna zachowywał się agresywnie, został przewieziony do komisariatu, a podczas wykonywanych tam czynności poinformował, że źle się czuje. Wtedy policjanci natychmiast powiadomili pogotowie. Mężczyzna został przewieziony do szpitala.

CZYTAJ TEŻ: Radom. Mężczyzna zatrzymany przez policję zmarł w nocy w szpitalu. Prokuratura prowadzi śledztwo

Karetka pogotowia zabrała Damiana G. do Radomskiego Szpitala Specjalistycznego, gdzie zmarł w sobotę, 9 września o godz. 3.35 w nocy.

Rodzina szukała w szpitalu

Według ojca zatrzymanego, Damian wcześniej pracował za granicą, ale jakiś czas temu wrócił do Polski i zamieszkał z rodzicami. Czym się zajmował, z czego żył - tego mężczyzna już nie wyjaśnia.

- Ja dowiedziałem się o jego zatrzymaniu w sobotę, około godz. 20. Ktoś mi powiedział, że Damian został zatrzymany, a potem trafił do szpitala. Razem z żoną pojechaliśmy na Tochtermana, gdzie miał leżeć na OIOM-ie. Przyszła do nas taka młoda lekarka i bardzo zakłopotana powiedziała, że nasz syn nie żyje - opowiada dalej ojciec mężczyzny.

Ojciec: policjanci powiedzieli mi, że to był złodziej i bandyta

Stamtąd wraz z żoną pojechał na pobliski komisariat przy ulicy Traugutta. Jak opowiada, oficer w dyżurce zdenerwował się, kiedy zaczęli go pytać o syna, nie chciał powiedzieć im czy był zatrzymany i co się z nim dzieje. W międzyczasie pojawiło się dwóch oficerów operacyjnych policji, jeden od strony dyżurki, a drugi zaszedł ich z tyłu.

- Usłyszałem, że mój syn to był bandyta i złodziej, żebym tu nie urządzał scen, chociaż byłem wyjątkowo spokojny. Ci kryminalni nie powiedzieli mi wprost, że Damian nie żyje. W końcu faktycznie zaczęła się awantura, bo zacząłem domagać się prawdy, ale oni zaczęli mnie straszyć, że będę miał kłopoty i żebym uważał na słowa, bo założą mi sprawę - relacjonuje dalej ojciec.

Sekcja zwłok ze znakami zapytania

Według bliskich zmarłego, prokuratura Radom Wschód, która wszczęła dochodzenie w tej sprawie, początkowo chciała wydać zwłoki bez sekcji, ale w końcu została ona zarządzona. Odbyła się we wtorek, 12 września i uczestniczył w niej ojciec zmarłego mężczyzny.

- Uparłem się, że będę przy tym, chociaż to nie było dla mnie łatwe. Policyjny technik robił zdjęcia, była też pani prokurator. Podczas tej sekcji patomorfolog pokazywał mi złamane żebro, bodajże trzecie, a ja sam widziałem siniaki na ciele Damiana, był też obrzęk na wątrobie. Zwracałem im na to uwagę, ale nie wiem czy zostało to opisane w dokumentach - mówi mężczyzna.

Pobity czy nie?

Próbowaliśmy ustalić w jakim stanie Damian G. trafił na komisariat oraz do szpitala, czy były wykonywane mu jakieś badania potwierdzające lub wykluczające obecność alkoholu albo środków odurzających. Radomski Szpital Specjalistyczny w ogóle nie udzielił odpowiedzi. Elżbieta Cieślak, rzecznik szpitala, stwierdziła tylko, że wszystkie materiały w tej sprawie zostały przekazane prokuraturze.

Wiadomo też, że oprócz prokuratury, sprawę bada też "policja w policji".

- Wstępne ustalenia Wydziału Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu nie wykazują nieprawidłowości w przebiegu czynności policyjnych. Oczywiście, niezależnie od tego okoliczności związane z przyczyną śmierci pana Damiana G. bada w toku śledztwa prokuratura - poinformowała nas nadkomisarz Alicja Śledziona, rzecznik mazowieckiej policji.

Pytania bez odpowiedzi

"(...) zachowywał się agresywnie, był nienaturalnie pobudzony, wydawał nieartykułowane dźwięki i okrzyki, a z ust wydobywała mu się piana" - tak opisywała Damiana G. w momencie zatrzymania prokurator Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu.

Skoro gołym okiem widać było, że z mężczyzną dzieje się coś nienormalnego, to dlaczego nie został od razu przewieziony do szpitala, tylko trafił na komisariat? Dlaczego policjanci nie wezwali karetki bezpośrednio do sklepu? Na te pytanie nikt jak dotąd nie udzielił nam odpowiedzi.

Innym wątkiem jest sam fakt - jeśli wierzyć słowom ojca zatrzymanego - zatajania przez policję informacji o zgonie Damiana G.

- O zgonie mężczyzny to szpital informował rodzinę - mówi Justyna Leszczyńska.

Ojciec zmarłego zapowiada, że będzie walczył o sprawiedliwość.

- On może taki święty nie był, ale mimo wszystko policja nie powinna tak obchodzić się z ludźmi - mówi, dodając, że rodzina chce złożyć skargę na załogę komisariatu przy ulicy Traugutta do komendanta miejskiego i wojewódzkiego policji.

ZOBACZ TEŻ: Zatrzymany Igor Stachowiak zmarł na komisariacie we Wrocławiu

Źródło: x-news.pl / TVN 24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Radom. Rodzina 27-letniego Damiana, który zmarł po pobycie na komisariacie o "zaniedbaniach policji" - Echo Dnia Radomskie

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski