Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityczne ekostrefy dla aut. Jak rząd walczy ze smogiem

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Deklaracje ostrej walki ze smogiem składali premier Beata Szydło i wicepremier Mateusz Morawiecki
Deklaracje ostrej walki ze smogiem składali premier Beata Szydło i wicepremier Mateusz Morawiecki fot. Adam Guz
PiS wyrzucił do kosza przygotowany przez posła Nowoczesnej projekt ustawy o strefach ograniczonego ruchu. Ale już pracuje nad własnym. Najprawdopodobniej na zakazy i ograniczenia dla najbardziej trujących samochodów trzeba będzie poczekać do roku 2020.

- Nie uciekniemy przed problemem, jakim są zatruwające powietrze samochody - tak odrzucenie przez Sejm projektu ustawy dającej samorządom prawo do wprowadzania stref ograniczonego ruchu komentuje poseł Nowoczesnej Marek Sowa, były marszałek Małopolski. To on przygotował projekt zmian w ustawach Prawo ochrony środowiska i Prawo o ruchu drogowym, które pozwalałaby wyznaczać obszary niedostępne dla najbardziej trujących pojazdów.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ AUTORA: Nie uciekniemy przed zakazami dla aut

O wprowadzenie takich rozwiązań od lat apelują ekolodzy i samorządowcy. Stosuje je ponad 50 miast w Europie. Można je wprowadzić także w Polsce, bo pozwala na to Krajowy Program Ochrony Powietrza. Za poprzedniego rządu odpowiednie propozycje przygotował poseł PO Tadeusz Arkit, ale wtedy to jego partia uznała, że nie będą głosowane w Sejmie. Teraz projekt Nowoczesnej odrzucili politycy PiS i klubu Kukiz’15.

Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego wcale nie jest tym zdziwiony. - Walka o czyste powietrze stała się sprawą polityczną, więc dobry projekt może być odrzucony tylko dlatego, że zgłosiła go ta, a nie inna partia - mówi. Jego zdaniem wcześniej czy później zostaną prowadzone w Polsce strefy ograniczonego ruchu, w których nie będą mogły się poruszać najbardziej trujące samochody.

Na razie PiS się jednak na to nie godzi. Projektowi Nowoczesnej zarzuca np., że zawiera dużo błędów. - Można je było poprawić podczas prac w komisjach, a nie odrzucać całej ustawy - zauważa Andrzej Guła. Według Marka Sowy PiS głosował przeciwko jego propozycjom, bo potraktowano je jako przepisy drogowe, a nie antysmogowe.

- Głos w debacie zabierał wiceminister infrastruktury i budownictwa Jerzy Szmit, nikt z Ministerstwa Środowiska - podkreśla poseł Sowa. Wiceminister Szmit nie wykluczył, że ustawa o strefach ograniczonego ruchu wróci do Sejmu, ale „w bardzo głęboko zmienionym kształcie”.

- Wprowadzimy takie strefy w roku 2020 - deklaruje wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz. - Odpowiednie przepisy znajdą się w przygotowywanej ustawie o elektromobilności - dodaje. To mogłoby oznaczać, że strefy w wydaniu PiS byłyby dostępne np. tylko dla aut elektrycznych.

W Krakowie takie rozwiązanie byłoby stosunkowo łatwo wprowadzić w ścisłym centrum. Komunikację miejską obsługiwałyby tramwaje i niewielka liczba autobusów elektrycznych. Ale poszerzenie strefy na większy teren wymagałoby wymiany całego taboru autobusowego.

A czemu ekologiczne strefy można by wprowadzać dopiero od 2020 roku? - Dajmy samorządom czas na przygotowanie się do wprowadzenia takich rozwiązań - przekonuje Jadwiga Emilewicz. Władze Krakowa wiele razy deklarowały, że są do tego gotowe, ale nie mogą nic zrobić, bo nie ma odpowiednich regulacji.

Odrzucenie przez PiS projektu ustawy umożliwiającej wprowadzanie w dużych miastach stref ograniczonego ruchu to kolejny powód do krytyki rządzących. Wprawdzie zaledwie kilka tygodni temu premier Beata Szydło deklarowała, że rząd poważnie traktuje walkę ze smogiem, że podejmie działania na rzecz poprawy jakości powietrza, ale jak przychodzi do podejmowania konkretnych decyzji, jest z tym dużo gorzej.

Oficjalnie w sprawie projektu Nowoczesnej rząd się nie wypowiedział. - Ale jeśli z mównicy sejmowej krytykuje go wiceminister infrastruktury, to posłowie PiS głosują według wska- zań przedstawiciela rządu - mówi poseł Marek Sowa, autor projektu o ekologicznych strefach komunikacyjnych.

Co z normami dla węgla

Najdobitniej podejście polityków partii rządzącej do walki ze smogiem widać na przykładzie pomysłu wprowadzenia norm jakości dla węgla. Dzięki nim z rynku miałyby zniknąć odpady węglowe, powodujące największe zanieczyszczenia.

Przygotowanie rozporządzenia w tej sprawie obiecała premier Szydło. I projekt Ministerstwa Energii szybko się pojawił, tyle że jego zapisy niczego nie zmieniają. Antysmogowi działacze nie zostawili na projekcie suchej nitki, domagają się jego poprawienia.

- Też zgłosiliśmy swoje uwagi. Radykalne - przyznaje wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Według niej rzeczywiście projekt resortu energii pozwoliłby handlować opałem kiepskiej jakości. Czy uwagi Ministerstwa Rozwoju będą uwzględnione w ostatecznej wersji rozporządzenia? Wicepremier Jarosław Gowin (oboje z Jadwigą Emilewicz są członkami partii Polska Razem) też zgłaszał uwagi do ustawy o sieci szpitali, ale rząd je pominął.

Zagrożenie, ale i szansa

Inna ważna deklaracja dotycząca pakietu antysmogowego dotyczyła przygotowania programu pomocy dla osób, których nie stać na wymianę starego pieca węglowego na nowy, niskoemisyjny kocioł grzewczy.

- Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska na przedstawienie odpowiednich propozycji ma czas do połowy roku - przypomina wiceminister rozwoju. Na razie jednak rząd sięga po wojewódzkie fundusze. W ubiegłym tygodniu projekt ustawy w tej sprawie zyskał akceptację sejmowej komisji ochrony środowiska, w marcu trafi pod obrady Sejmu.

Po przyjęciu ustawy marszałkowie stracą wpływ na działalność wojewódzkich funduszy. A dziś w Małopolsce wojewódzki fundusz w znaczącym stopniu wspiera finansowo likwidację starych pieców węglowych, narodowy zaś zmniejszył wydatki na ten cel, większy priorytet dając geotermii.

Ale zgromadzenie w jednych rękach wszystkich pieniędzy przeznaczonych na ochronę środowiska pozwoliłoby je racjonalniej wydawać. Warunek jest jeden - że przygotowane propozycje wsparcia finansowego będą rzeczywiście służyły ochronie powietrza i likwidacji niskiej emisji, a nie zostaną podporządkowane polityce.

Polityka decyduje

Krytykujący obecny rząd PiS nie powinni zapominać, że te poprzednie też były dalekie od stosowania się do zasady o wybieraniu tego, co najlepsze dla wszystkich.

Zarówno normy dla węgla, jak i przepisy o komunikacyjnych strefach ekologicznych były gotowe, gdy u władzy była koalicja PO-PSL. Ale ówczesny minister gospodarki Janusz Piechociński nie podpisał rozpo- rządzenia, które wyeliminowałoby z rynku odpady węglowe. A posłowie PO nie zdecydowali się na uchwalenie przepisów, które dałyby samorządom prawo do wprowadzania ograniczeń w ruchu lub nawet zakazów wjazdu dla najbardziej zatruwających powietrze samochodów.

Apele ekologów, by walki ze smogiem nie upolityczniać nie przynoszą rezultatu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski