Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zostać Asem to zaszczyt

Jan Otałęga
Robert Korzeniowski był pięciokrotnie wybierany Asem numer 1
Robert Korzeniowski był pięciokrotnie wybierany Asem numer 1 Fot. LUCYNA NENOW
Historia. Najdłużej trwała plebiscytowa era chodziarza Roberta Korzeniowskiego. Czy mistrz olimpijski znajdzie naśladowcę? - Kto wie, może zostanie nim Kamil Stoch - zastanawia się.

Plebiscyt „Dziennika Polskiego” 10 Asów Małopolski przeżywa „srebrny” jubileusz. Już bowiem po raz 25. zapraszamy Czytelników do wzięcia udziału w głosowaniu.

Zobacz również: 10 Asów Małopolski. Czytelnicy na start! Czas na głosowanie

Zachęcamy do wyboru najlepszych sportowców w Małopolsce od 1985 roku. Pierwszym zwycięzcą był Krzysztof Lenartowicz, pilot Aeroklubu Krakowskiego. Akurat wkraczał w najlepszy czas swej kariery sportowej, zdobywał kolejno tytuły mistrza świata i Europy w lataniu precyzyjnym oraz w drugiej konkurencji samolotowej - rajdach. Ten kolekcjoner złotych medali wygrywał nasz plebiscyt trzy razy z rzędu. Zawodowo pracował jako pilot pasażerski w PLL LOT.

- Nic dziwnego - uśmiechał się pierwszy zwycięzca. - Od małego stwierdzono u mnie pewną chorobę, rozpoznanie brzmiało: chory na latanie. To prawda, zarówno praca, jak i hobby to u mnie wyłącznie samoloty.

Po erze Lenartowicza w plebiscycie 10 Asów Małopolski zmieniali się jego zwycięzcy, triumfował m.in. kolejny pilot Wacław Wieczorek. Jednak od 1992 roku z przyczyn organizacyjnych plebiscyt był zawieszony. Wróciliśmy do niego w 1999 roku. Pierwszym triumfatorem po przerwie okazał się sprinter z AZS AWF Kraków Marcin Urbaś. Po nim pojawił się ktoś, kto przebił kolekcję Lenartowicza. Chodziarza krakowskiego Wawelu Roberta Korzeniowskiego Czytelnicy aż pięciokrotnie wybierali Asem numer 1 w Małopolsce.

Korzeniowski to lider wszech czasów plebiscytu. Utytułowany chodziarz był niezawodny, triumfował na wielu trasach, ale i zawsze meldował się na naszej gali sportowej, wieńczącej głosowania.

- Doceniałem te wybory - wspomina Robert Korzeniowski, aktualnie wiceprezes Warszawsko-Mazowieckiego Związku Lekkiej Atletyki. - Kiedy bywa się na stadionach świata, oczywiście czuje się głównie odpowiedzialność za godne reprezentowanie barw narodowych. Ale kiedy wraca się do domu, przychodzi refleksja, że dla swego miasta i regionu coś się zrobiło, że nie zawiodło się miejscowych kibiców, znajomych. Dla mnie było satysfakcją, że dopisywałem kolejny rozdział do sukcesów krakowskiego sportu. Miałem przy tym świadomość, że historia sportu w Krakowie i Małopolsce jest bardzo bogata, obfitująca w legendarne postaci. I skoro w moim mieście kibice głosują na mnie, czyli doceniają moje działania, to zawsze starałem się być do dyspozycji, by publicznie wszystkim podziękować. Tak układałem program swych licznych rozjazdów, aby zawsze na przełomie kończącego się i nowego roku stawić się na podsumowaniu plebiscytu „Dziennika Polskiego”.

Mistrz chodu zapewnia, że seryjne wygrywanie plebiscytu nigdy mu się nie znudziło, co roku lubił przeżywać dreszczyk emocji. I cenił te wygrane, bo kibice są wymagający, a zarazem w sposób demokratyczny i wyważony oceniają pracę sportowców za cały rok.

Możemy dodać od siebie, że nasz lider wszech czasów jest zarazem... wielkim pechowcem. Korzeniowski wygrywał bowiem w latach 2000-2004, ale wielkie sukcesy osiągał już wcześniej. Niestety, wtedy „trafił” na przerwę w plebiscytach, a mógłby je wygrywać jako ówczesny kolejno mistrz olimpijski, świata czy Europy. Czy te trzy tytuły asa nr 1 Małopolski należy przyznać mu teraz „zaocznie”?

- Nie, dziękuję - śmieje się Robert Korzeniowski. - Wystarczy to, co mam, pięć zwycięstw to i tak bardzo dużo.

Czy ktoś może go kiedyś zdetronizować w liczbie wygranych?

- Blisko była Justyna Kowalczyk, wybierana czterokrotnie - odpowiada. - Typowałbym Agnieszkę Radwańską, która triumfowała w plebiscycie dwa razy, ale przeniosła się do Warszawy i w małopolskim głosowaniu nie może być teraz brana pod uwagę. Natomiast szansę na poprawienie mej kolekcji ma Kamil Stoch, wygrywał dwukrotnie, wciąż jest młody. Choć obiektywnie przyznam, będzie to trudne.

W 2008 roku zwyciężył srebrny medalista olimpijski drużynowo w szpadzie z Pekinu Radosław Zawrotniak. Konkurencję szermierz miał wówczas bardzo mocną, bo tworzyli ją Agnieszka Radwańska, Robert Kubica czy mistrzowie Polski z piłkarskiej Wisły Kraków.

- Gdyby wiślacy awansowali wtedy do Ligi Mistrzów, byłoby jeszcze trudniej - uśmiecha się szermierz AZS AWF Kraków. - Nie byłem pewny wygranej w plebiscycie. Owszem, medal olimpijski jest największą wartością sportowca, ale szermierka nie jest tak medialnym sportem jak futbol czy tenis. Nasze zawody trwają nieraz po trzy dni, przez wiele godzin i nie są transmitowane przez stacje telewizyjne. Mam wiele uznania dla czytelników „Dziennika Polskiego”, że zadali sobie trud wypełniania kuponów oraz sprawiedliwego wyważenia sukcesów kandydatów, nie kierowali się jedynie rozgłosem danej dyscypliny. Dla mnie tytuł Asa numer 1 Małopolski znaczył dużo. Być docenionym w miejscu, gdzie się mieszka, trenuje, ma swoich kibiców i znajomych jest niezwykle ważne. Uważam, że należy kontynuować plebiscyt, oddać głos kibicom, a więc szerokiemu gremium, które potrafi sprawiedliwie osądzić sportowe dokonania.

Korzeniowski też jest orędownikiem corocznego organizowania plebiscytu, który mocniej wiąże zawodników z kibicami. Choć zapewne znów nie unikniemy dyskusji, czy głosujący wskazują faktycznie najlepszego, czy raczej najpopularniejszego sportowca?

Korzeniowski uważa, że te kwestie się równoważą. A ponieważ dyscypliny sportowe różnią się pod względem popularności, takie wydarzenie jak plebiscyt „Dziennika Polskiego” ma wielkie walory edukacyjne. Wtedy bowiem jest okazja, aby przypomnieć dokonania tych sportowców, którym nie zawsze mogą towarzyszyć w trakcie walki o trofea rzesze kibiców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski