Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żegnaj smogu z domów, witaj smogu z wraków

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Jako jedyni w Europie masowo sprowadzamy wraki, wycinamy im filtry spalin, a potem jeżdzimy nimi trując się na potegę.
Jako jedyni w Europie masowo sprowadzamy wraki, wycinamy im filtry spalin, a potem jeżdzimy nimi trując się na potegę. Marcin Oliva Soto
Kontrowersje. Choć sezon grzewczy się kończy, Kraków pozostaje czerwoną plamą na zielonej mapie Europy - z powodu olbrzymich zanieczyszczeń powietrza. Latem nie będzie dużo lepiej. Przez niską kulturę i łamanie prawa.

Dane z ostatnich lat nie pozostawiają złudzeń: w sierpniu 2015 i 2016 r. przy al. Krasińskiego dopuszczalne stężenia szkodliwego pyłu PM 2.5, przenikającego wprost do krwi i powodującego śmiertelne choroby, były przekroczone przez 28 dni, a silnie toksycznym dwutlenkiem azotu oddychaliśmy przez cały miesiąc. Nie robimy prawie nic, by poprawić swą sytuację.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ AUTORA: Dwudziestoletnia beemka warta życia?

Jesienią i zimą głównym źródłem zanieczyszczeń powietrza są stare piece węglowe, dlatego największy smog zalega w okolicach ogrzewanych nimi domów. Latem to się zmienia: najgorsze powietrze mamy wzdłuż ruchliwych ulic. W Krakowie efekt jest piorunujący, bo z uwagi na najazd turystów liczba pojazdów niemal się podwaja.

Miasta na Zachodzie przeciwdziałają smogowi komunikacyjnemu od 40 lat: m.in. zakazują wjazdu aut osobowych do śródmieścia (proponując wygodną komunikację zbiorową), ograniczają prędkość do 30 km na godz., upłynniają ruch, wprowadzają odstraszające opłaty za postój (25 euro za godzinę), ale też myją ulice (bo auta wzniecają pyły), ścigają kierowców jeżdżących autami niespełniającymi norm.

77 proc. - taki odsetek zarejestrowanych w Krakowie aut osobowych (dokładnie 342 tys.) ma więcej niż 8 lat

Coraz więcej miejscowości w Europie nie wpuszcza lub wkrótce nie będzie wpuszczać pojazdów z normą emisji poniżej Euro 5. Stacjom kontroli, które dopuszczą do ruchu pojazd niezgodny z prawem, odbiera się koncesje. Na tym tle Polska to kuriozum.

Wg GUS, pod względem liczby samochodów na tysiąc mieszkańców wyprzedziliśmy już Wielką Brytanię, Francję i Włochy. Jesteśmy jednak także „najlepsi” (wraz z Litwinami i Łotyszami) w kategorii „wiek pojazdu”. 60 proc. naszych aut ma ponad 10 lat, a tylko 20 proc. mniej niż 5. Na Zachodzie proporcje są dokładnie odwrotne, co ogromnie wpływa na poziom emisji spalin.

550 - tyle aut na tysiąc mieszkańców mamy w Polsce. To więcej niż Anglicy, Francuzi, Włosi

- Od wprowadzenia norm Euro ograniczono emisję z nowych samochodów o ponad 95 proc. - mówi prof. Marek Brzeżański z Politechniki Krakowskiej.

Problem w tym, że nie wiadomo, czy i jakie normy spełniają oraz co naprawdę emitują jeżdżące po polskich drogach miliony wraków. W najświeższym raporcie Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę na paradoks: królują u nas volkswageny i audi, którymi Niemcy pokonali setki tysięcy kilometrów. Stacje kontroli nie dopuszczają do ruchu tylko 2 proc. takich aut. Tymczasem w Niemczech, gdzie dominują nowe volkswageny i audi, diagności nie dopuszczają do ruchu 18 procent aut!

1,1 mln - tyle używanych samochodów sprowadziliśmy z zagranicy w 2016 r. Średni wiek: 12 lat

Zdaniem NIK, kontrola pojazdów w Polsce to fikcja. Po liberalizacji w 2014 r. przepisów o diagnostach, weryfikacją jeżdżących po Krakowie aut zajęli się m.in. filozofowie i wikliniarze. Uprawnienia dostali dożywotnio, a ponieważ nikt ich nie sprawdza, pieczątki w dowodach rejestracyjnych wbijają nawet delikwenci z sądowym zakazem wykonywania zawodu.

Prof. Brzeżański ubolewa, że Polacy mają „luźne podejście do prawa”. Państwo nie ogranicza importu wraków. Stacje diagnostyczne dopuszczające do ruchu kopciuchy są bezkarne. Policja nie ściga warsztatów usuwających filtry cząstek stałych - choć popularny diesel zmienia się wtedy w zabójcę. Nikt nie przestrzega i nie kontroluje ograniczenia prędkości do 30 km na godz. na II obwodnicy Krakowa - mimo obowiązującego prawa. Oraz twardych naukowych dowodów na to, że szybkie przyspieszanie powyżej tej prędkości wielokrotnie zwiększa emisję spalin.

W odróżnieniu od starych domowych pieców węglowych, wytwarzających zimą i jesienią tzw. smog londyński, samochody odpowiadają za powstawanie tzw. smogu kalifornijskiego. Sprzyja mu mała wilgotność i bezruch powietrza, silne nasłonecznienie i wysoka temperatura, dlatego Małopolanie mają z nim do czynienia latem.

Do kumulacji zanieczyszczeń dochodzi w ściśle zabudowanym centrum oraz na osiedlach źle zaprojektowanych pod względem przewietrzania. W godzinach szczytu emitowany przez auta tlenek azotu zmienia się w silnie trujący dwutlenek azotu, czyli brązową chmurę nad miastem. Efektem jest też powstanie znacznych ilości ozonu oraz całej masy związków rakotwórczych i alergenów.

Profesor Marek Brzeżański z Politechniki Krakowskiej, ceniony znawca pojazdów i silników spalinowych, zauważa, że w Polsce problem ten jest szczególnie poważny z kilku przyczyn - i bez ich usunięcia nigdy nie zniknie.

W ciągu zaledwie 10 lat zwiększyliśmy liczbę samochodów o… 10 mln. Samych osobówek mamy już ponad 22 mln, co daje ok. 550 pojazdów na tysiąc mieszkańców. Na głowę bijemy nie tylko byłe kraje pokomunistyczne (Czechy - 470, Węgry - 315), ale i bogate państwa Zachodu (Francja - 483, Szwecja - 475!). Ale tam rejestruje się głównie auta nowe, u nas królują wraki. Tylko w zeszłym roku sprowadziliśmy ich ponad milion. Mimo wyraźnego wzrostu zamożności polskiego społeczeństwa, były to auta… najstarsze w naszej historii. Średni wiek: 12 lat.

- Tak jakoś utarło się, że ze względów wizerunkowych lepiej być w Polsce właścicielem wiekowego bmw czy mercedesa niż nowszego pojazdu popularnej marki - komentuje prof. Brzeżański.

Dodaje, że sprowadzamy auta o ogromnym przebiegu (z cofanymi licznikami). Żywotność stosowanych w nich systemów oczyszczania spalin wynosi 250 - 300 tys. km. W starym aucie nie opłaca się ich wymieniać, więc po prostu się je usuwa. To nielegalne jak fałszowanie pieniędzy.

- Niestety, plaga ta jest w Polsce tolerowana przez dużą część społeczeństwa - ubolewa prof. Brzeżański. Bulwersuje go, że nikt tego nie ściga - choć zgodnie z przepisami takie pojazdy w ogóle nie mają prawa jeździć po drogach Unii Europejskiej.

„Warsztaty, które zajmują się wycinaniem filtrów, mogą nie obawiać się konsekwencji, gdyż policja nie kontroluje firm zajmujących się dokonywaniem niedozwolonych przeróbek układów wydechowych” ─ czytamy w świeżym raporcie NIK.

- Nie trzeba nam nowych przepisów. Wystarczy przestrzegać tych, które są. Musimy wreszcie zacząć to robić! - apeluje profesor Brzeżański.

Rok temu do Senatu trafił projekt rewolucyjnej ustawy akcyzowej, preferującej nowsze ekologiczne auta kosztem starych i trujących. Importerzy gratów podnieśli larum, że to uderzy… w wyborców PiS i projekt trafił do tzw. zamrażarki. Zanim go zatrzymano, przestraszeni importerzy zdążyli sprowadzić do Polski rekordową liczbę najstarszych w historii aut: ponad 100 tys. w miesiąc.

- Organy państwa widzą problem i starają się go rozwiązać, ale robią to zbyt nieśmiało, aby nie narazić się wyborcom - komentuje prof. Brzeżański. Cieszy go, że podjęte w ostatnich latach działania samorządu i mediów, w tym krakowskiej prasy, obudziły świadomość i aktywność społeczną w tym zakresie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Żegnaj smogu z domów, witaj smogu z wraków - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski