Czytaj też:
Przepisy jasno określają, że jeżeli wchodzi w grę postój na chodniku, trzeba pozostawić co najmniej 2, a w szczególnych przypadkach 1,5 metra przejścia dla pieszych. Linie malowano jednak na szybko, nieraz nawet w tych miejscach gdzie piesi ledwo mogli się przecisnąć.
Miejscy aktywiści zwracali uwagę, że to niezgodne z prawem, ale urzędnicy wiedzieli lepiej. Teraz tłumaczą, że robili to dla mieszkańców, aby zostawić jak najwięcej miejsc parkingowych. A zapewne jest też tak, że robili wszystko, aby nie obniżyły się wpływy do budżetu ze strefy parkowania.
Po kontroli wojewody i jego zaleceniu w marcu ubiegłego roku było już wiadomo, że oznakowanie strefy trzeba poprawić. Urzędnicy przekonują, że i tak zrobili dużo, bo z początkowej inwentaryzacji wynikało, iż trzeba zlikwidować nawet ok. 5-6 tys. miejsc. Poprzez zmiany w organizacji ruchu na niektórych ulicach ta liczba zmniejszyła się o połowę.
Jeżeli jednak wprowadza się ograniczenia w parkowaniu, co dzieje się w wielu wielkich miastach (np. Paryż, Londyn), to daje się coś w zamian. A co dostaną mieszkańcy za likwidację 3 tys. miejsc? W centrum nie powstaje żaden nowy parking, nie słychać o tym, by tramwaje i autobusy miały jeździć częściej. Wręcz przeciwnie - z powodu remontów przejazd komunikacją zbiorową jest znacznie utrudniony.
A np. mieszkańcom ul. Dietla proponuje się, że będą mogli tam parkować tylko w nocy - muszą więc nastawiać budzik przed godziną 7, aby na dzień przestawić auto. Urzędnicy podkreślają, że gdyby nie taki nowatorski pomysł, w ogóle nie można byłoby tam parkować. I dziwią się, że ludzie wychodzą na ulice...
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?