- Faktycznie, bardzo blisko. W grudniu, będąc na egzaminach, miałem okazję pokonać ten niewielki odcinek dzielący uczelnię od Metropolitan Opera; wystarczy przejść przez ulicę i piękny plac w Lincoln Center. Mam nadzieję, że to ułatwi mi spełnienie największego marzenia, jakie może mieć śpiewak operowy - zaśpiewać na scenie Metropolitan Opera - mówi 24-letni baryton. Nie kryje, że chciałby podążać śladem swego największego idola, Mariusza Kwietnia, czyli śpiewać na największych scenach muzycznych świata, jak: Metropolitan Opera, La Scala, Covent Garden czy wiedeńska Staatsoper.
A ma Hubert Zapiór wszelkie dane ku temu: piękny głos, aktorskie zacięcie i kompetencje; ukończył bowiem Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina i Akademię Teatralną w Warszawie.
Swe walory objawił ostatnio podczas 51. Festiwalu im. Jana Kiepury, zaproszony do koncertu młodych utalentowanych przez prof. Ryszarda Karczykowskiego. Sam uczniem prof. Karczykowskiego nie był; wybitny śpiewak przysłuchiwał się jedynie egzaminom Huberta na Uniwersytecie Muzycznym, a dwa lata temu, jako jeden z jurorów Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Ady Sari w Nowym Sączu, przyznał śpiewakowi, najmłodszemu z pretendentów do nagród, wyróżnienie.
W Krynicy młody baryton, który wystąpił w gronie szóstki śpiewaków, z towarzyszeniem orkiestry Sinfonietta Cracovia, przyjmowany był entuzjastycznie. Zapiór: - Zaproszenie do koncertu „Kiepura i co dalej?” to była dla mnie duża nobilitacją.
W młodości opery unikał
Śpiewać zaczął w szkole podstawowej. Wzorem była starsza o pięć lat siostra, zbierająca nagrody w konkursach piosenki, uczennica szkoły muzycznej. W roku 2011 zdobył Grand Prix wojewódzkich eliminacji 56. Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego - w kategorii poezja śpiewana. Zaśpiewał rozsławiony przez Ewę Demarczyk „Grande valse brillante” i „Upiornego twista” z Kabaretu Starszych Panów. - Pop w stylu Justina Biebera nigdy mnie nie pociągał, co najwyżej piosenki Grzegorza Turnaua czy Andrzeja Zauchy - tłumaczy.
Opery także unikał, wręcz jej nie lubił. Bo wtedy jeszcze chciał zostać aktorem. Poważną muzyką zainteresował się dzięki instruktorowi z Miejskiego Ośrodka Kultury w Brzesku, Krzysztofowi Szydłowskiemu. To on namówił Huberta na naukę śpiewu klasycznego w Szkole Muzycznej II st. przy ul. Basztowej w Krakowie.
Za pierwszym razem się nie udało. - I wtedy odezwał się mój charakter wojownika - przyznaje. - Za drugim razem już muszę się dostać, postanowiłem.
Wziął Hubert prywatne lekcje i zakochał się w operze, zwłaszcza że widział, iż ma do takiego śpiewu predyspozycje.
Wybierając studia już nie miał wątpliwości. Dlaczego Wydział Wokalno-Aktorski Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie, a nie Kraków? Zasugerował to Mikołaj Zalasiński, baryton z Brzeska rodem, śpiewający w Teatrze Wielkim w Warszawie i na wielu scenach świata.
- Uznał, że powinienem trafić do klasy prof. Włodzimierza Zalewskiego, u którego przed laty kształcił się Mariusz Kwiecień, a ja mu zaufałem - tłumaczy.
Po roku za namową profesorów z Uniwersytetu, którzy dostrzegli aktorskie zdolności barytona, podjął studia na Akademii Teatralnej. Powróciły dawne marzenia, pogłębione teraz przez przeświadczenie, że aktorstwo w operze jest ogromnie ważne. Studiując na obu uczelniach, miał nieraz zajęcia od godziny 8 do 23, a w okresie poprzedzającym sesję egzaminacyjną nawet do 2 w nocy. Udało się wszystko pogodzić. Studia muzyczne i operę traktował jednak jako najważniejsze.
Mając 19 lat zadebiutował na scenie operowej w tytułowej roli opery Rousseau „Der Dorfwahrsager” („Le Devin du Village”) w Musikakademie w Rheinsbergu w Niemczech. W tymże roku wystąpił w operze „Napój miłosny” Donizettiego w Warszawskiej Operze Kameralnej. W niej także zaśpiewał m.in. rolę tytułową w „Don Gio-vannim” Mozarta.
Wspomina: - Mariusz Kwiecień przyjechał wówczas zobaczyć mnie i moich kolegów. Był pod wrażeniem całego spektaklu, a także przygotowania przeze mnie tej partii w tak młodym wieku. Usłyszałem od niego wiele miłych i pouczających słów. To niezwykłe szczęście, że mogę nie tylko oglądać swojego mistrza w operze czy na YouTubie, ale i czerpać z bezpośrednich spotkań z nim.
W Warszawskiej Operze Kameralnej młody baryton zaśpiewał w polskiej prapremierze „Agrippiny” Haendla. „Brawurową rolą Lesbo w »Agrippinie« błysnął dwudziestolatek Hubert Zapiór (…). Ogromne możliwości śpiewacze i aktorskie pokazał na scenie WOK w przedstawieniach studenckich (jako Don Giovanni oraz Spinelloccio w „Giannim Schicchim”)” - oceniał Jacek Marczyński w „Ruchu Muzycznym”.
Hubert Zapiór spędził dwa lata jako uczestnik Akademii Operowej Teatru Wielkiego - Opery Narodowej. - To fantastyczny przedsionek prowadzący w wielki świat, dający kontakt z czołowymi śpiewakami i coachami, jak Neil Shicoff czy Eytan Pessen. Nie tylko uczą, ale i sugerują, na jaki konkurs czy do jakiej szkoły się udać.
W drodze do Nowego Jorku
To prof. Edith Wiens z Juilliard School, podczas warsztatów mistrzowskich w Neumarkt in der Oberpfalz w Niemczech, rozpaliła w młodym barytonie myśl o tych studiach. Jego CV i nagrania widać zrobiły dobre wrażenie, bo został zaproszony na grudniowe trzyetapowe egzaminy. Wracał do Polski mając świadomość, że dał z siebie wszystko, szczęśliwy, że dotarł do finału. Kilka dni później dowiedział się, że został przyjęty.
- Marzyłem, wierzyłem i ostatecznie to pragnienie się spełniło - cieszy się.
Dostał również dwuletnie stypendium w wysokości 46 tys. dolarów na rok, tyle że na każdy rok musi mieć dodatkowe 20 tys. dolarów wkładu własnego. Miał nadzieję, że podobnie jak innych w poprzednich latach, wesprze go Fundacja Fulbrighta. Tu akurat zmienił się regulamin, wskutek czego powstała roczna luka, w której fundacja nie może pomóc nikomu. Zdeterminowany postanowił skorzystać z tzw. crowdfundingu, czyli zbierać środki poprzez internet. Założył w tym celu stronę: gofundme.com/hubert- zapior. Na ten rok musi zebrać 20 tysięcy, ma ponad połowę. 31 sierpnia w rodzimym Brzesku - w Pałacu Goetzów - da dwa recitale. Dochód z nich również wesprze powyższy cel.
Hubert Zapiór lubi stawiać sobie wyzwania. - Kilka lat temu wymarzyłem sobie, by wystąpić w produkcji operowej na dużej scenie Teatru Wielkiego - i to w grudniu się spełni. Rok temu zapragnąłem, by dostać się do Juilliard... - wspomina. - Teraz moim marzeniem jest, by po tych dwóch latach nauki zdobyć agenta i móc uprawiać swój zawód.
Jego dotychczasowe dokonania pokazują, że pewnie tak się stanie.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 18
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?