Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urząd likwiduje miejsca postojowe, mieszkańcy zaprotestowali na ulicy [ZDJĘCIA, WIDEO]

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Protestujący przeciwko likwidacji miejsc postojowych zablokowali ul. Krakowską
Protestujący przeciwko likwidacji miejsc postojowych zablokowali ul. Krakowską Anna Kaczmarz
Kontrowersje. W strefie płatnego parkowania zniknie 15 proc. miejsc postojowych. Urzędnicy tłumaczą, że muszą działać zgodnie z prawem, ale wcześniej je złamali.

Czytaj też: Za błędy urzędu parkowanie z budzikiem

Mieszkańcy wielu ulic centrum Krakowa muszą przygotować się na to, że w najbliższym czasie przyjadą pod dom i nie będą mieli gdzie zaparkować. Wielki problem ze znalezieniem miejsca postojowego mogą mieć też osoby dojeżdżające autem do pracy i turyści.

Właśnie rozpoczęły się zmiany oznakowania w strefie płatnego parkowania. Do końca października ma zostać zlikwidowane 3 tys. miejsc z ok. 21,5 tys., jakie są w całej strefie. To ewenement w skali kraju. Mieszkańcy sobie tego nie wyobrażają. Około 200 z nich wyszło wczoraj na ul. Krakowską i chodząc po przejściu dla pieszych blokowało przejazd.

- Złożę interpelację do prezydenta Krakowa, by powstrzymał zmiany w strefie. Wyłożenie na to 6 milionów złotych to niegospodarność - mówi radny Józef Jałocha (PiS), który brał udział w demonstracji.

Urzędnicy wyjaśniają, że nie ma wyjścia, bo muszą dostosować strefę do zaleceń wojewody, aby zgodnie z prawem szerokość chodnika dostępnego dla pieszych wynosiła 2 m (w wyjątkowych przypadkach 1,5 m). Mieszkańcy pytają, dlaczego urzędnicy złamali prawo trzy i dwa lata temu, nieprawidłowo oznaczając strefę.

- Zastosowana wówczas interpretacja przepisów miała na celu zadośćuczynienie oczekiwaniom społecznym i maksymalizację liczby miejsc postojowych. Do czasu kontroli tak mogliśmy interpretować przepisy, taką możliwość utraciliśmy wraz z zaleceniami pokontrolnymi - mówi Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.

Urzędnicy nie wspominają, że wymalowanie linii tam, gdzie przejście dla pieszych było węższe niż 1,5 m, dawało możliwości naliczania opłat za parkowanie. Przez kilka lat pobierano więc pieniądze od kierowców, a gdy ci przyzwyczaili się do tego, że mogą zostawić samochód blisko centrum, nagle ogranicza się liczbę miejsc postojowych w tak wielkiej skali.

Plan kontroli organizacji ruchu w Krakowie, Tarnowie, Nowym Sączu i Oświęcimiu w 2015 r. zatwierdził jeszcze wojewoda Jerzy Miller. Stolicę Małopolski sprawdzano 9-11 grudnia, a więc tuż po objęciu stanowiska wojewody przez Józefa Pilcha. I to on nakazał dokonanie zmian. - We wszystkich miastach ujawniono nieprawidłowości, ale na taką skalę były tylko w Krakowie. Gdzie indziej to były pojedyncze błędy - informuje Tomasz Boniatowski z Urzędu Wojewódzkiego.

Protestujący mieszkańcy zapowiedzieli, że jeżeli prezydent nie wycofa się z likwidacji miejsc w strefie, to będą kolejne blokady ulic i protesty pod magistratem.

Około 200 osób przechodziło wczoraj z transparentami przez przejście dla pieszych na ul. Krakowskiej w rejonie placu Wolnica. W taki sposób protestowali przeciwko likwidacji ok. 3 tysięcy miejsc postojowych z ok. 21,5 tys., jakie mamy w strefie płatnego parkowania.

- Nie wyobrażamy sobie, aby do tego doszło. To doprowadzi do wyrugowania mieszkańców z centrum i stworzą się nowe miejsca, których brakuje, na hotele i hostele. Dojdzie jednak do tego, że obudzimy się kiedyś w mieście, w którym będą turyści, a nie będzie mieszkańców - mówiła Agnieszka Gilarska, mieszkanka Podgórza.

W demonstracji uczestniczyli też przedstawiciele innych dzielnic ze strefy: Starego Miasta, Kazimierza, Grzegórzek, Dębnik, Krowodrzy i Zwierzyńca. Byli też przedstawiciele m.in. Bronowic i Bieżanowa.

Blokada ul. Krakowskiej rozpoczęła się o godz. 17. Akcję zaplanowano na godzinę. Co kilka minut policjanci zatrzymywali protestujących spacerujących po przejściu, aby przepuścić tramwaje i samochody.

Wśród demonstrantów był też radny Józef Jałocha (PiS). Zapowiedział, że złoży interpelację do prezydenta Krakowa, aby powstrzymać likwidację miejsc parkingowych, mimo że wybrano już wykonawcę, który ma to zrobić do końca października za niespełna 6 mln zł.

Urzędnicy z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu tłumaczą, że nie robią nic innego, jak dostosowują oznakowanie w strefie do przepisów prawa. Mówią one wyraźnie, że szerokość przejścia dla pieszych na chodniku w strefie musi wynosić co najmniej 2 m, a w szczególnych, uzasadnionych przypadkach - 1,5 m. Po kontroli przeprowadzonej przez służby wojewody małopolskiego okazało się, że wiele miejsc w strefie nie spełnia tych warunków. Zalecono więc, aby oznakowanie było zgodne z przepisami.

Można jeszcze coś poprawić

Przedstawiciele ZIKiT bronią się, że i tak robią co mogą, aby uratować jak najwięcej miejsc. Początkowo mówiono, że trzeba ich zlikwidować 5-6 tys. Teraz wyliczono, że zniknie ok. 3 tysiące. Tę liczbę zmniejszono dzięki zastosowaniu wyjątku 1,5 m na dziesięciu drogach, wprowadzeniu ruchu jednokierunkowego na niektórych ulicach oraz parkowania nocnego (np. na ul. Dietla, gdzie będzie można zostawiać samochody na jednym pasie w godzinach od 20 do 7 rano).

Firma z Bydgoszczy, która wygrała przetarg na zmiany już rozpoczęła prace. W pierwszej kolejności na Alejach Trzech Wieszczów zostanie zmodyfikowany układ pasów ruchu i ograniczona prędkość z 70 do 50 km/h. Oznakowanie w strefie zmieniane jest w Krowodrzy na ulicach Friedleina, Odrowąża, Oboźnej, Łokietka, Kijowskiej, Wrocławskiej. Kolejne miejsca do korekty będą ogłaszane przez ZIKiT na bieżąco.

W odpowiedzi na rosnącą w ostatnich dniach falę oburzenia wśród mieszkańców, urzędnicy zapowiadają, że coś można jeszcze poprawić.

- Chcemy, w drodze dialogu, już na etapie wdrażania zmian, ponownie przeanalizować możliwość wprowadzenia ruchu jednokierunkowego na wybranych ulicach lub poprzez kolejne przypadki, gdzie przy dobrym uzasadnieniu możliwe jest pozostawienie dla pieszych mniej niż 2 m, ale więcej niż 1,5 m, co przyczyni się do zwiększenia liczby miejsc parkingowych - podkreśla Andrzej Mikołajewski, dyrektor ZIKiT.

Przykładem miejsca, gdzie można jeszcze coś poprawić jest ul. Siemiradzkiego. Projekt zakłada tam likwidację wszystkich miejsc postojowych po nieparzystej stronie ulicy i zamontowanie 110 słupków. Proponowana zmiana nie stworzy dużo więcej przestrzeni dla pieszych z uwagi na ogrodzenia drzew, dlatego ZIKiT chciał zaproponować wyjątek 1,5 m, ale problemem jest minimalna szerokość miejsc parkingowych. Na podstawie spływających uwag od mieszkańców wrócił pomysł, aby wprowadzić tam ruchu jednokierunkowy.

W ZIKiT przeanalizują też m.in. czy uwzględniając konieczność pozostawienia przejazdu dla autobusów, możliwe jest wprowadzenie jednego kierunku ruchu na ul. Bałuckiego.

Spór o półtora metra

Protestujący mieszkańcy mają żal do urzędników, że wyjątku dotyczącego 1,5 m nie zastosowali na większej liczbie ulic.

Przepisy nie mówią dokładnie co może być wspomnianym szczególnym przypadkiem. Urzędnicy zdecydowali się więc go wprowadzić tylko tam, gdzie po chodnikach chodzą głównie mieszkańcy danej ulicy, bowiem nie ma na niej urzędów, szkół, przedszkoli, kościołów, licznych sklepów.

W ZIKiT obawiają się, że jeżeli wprowadzą wyjątek 1,5 m na ulicy, gdzie jest np. szkoła, to obrońcy praw pieszych zaskarżą taką decyzję i znów trzeba będzie przemalowywać oznakowanie, pojawią się dodatkowe koszty i zarzuty o niegospodarność. - Do wprowadzenia wyjątku 1,5 m potrzebne jest uzasadnienie. Dla nas ważne jest, aby nie było ono bezsensowne. O tym, czy to istotnie jest szczególny przypadek czy reguła może jedynie ostatecznie rozstrzygnąć sąd - wyjaśnia Tomasz Boniatowski, zastępca dyrektora Wydziału Infrastruktury Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie.

Tam przyjęte zostałoby więc uzasadnienie, jakie proponują protestujący mieszkańcy, że np. zostawia się 1,5 m ze względu na to, iż chodzi o zabytkową część Krakowa, gdzie nie można już poszerzyć chodników, ulic, a trzeba jakoś pogodzić interesy pieszych i kierowców. Mieszkańcy mają też takie kontrargumenty, że do szkoły czy kościoła wiele osób dojeżdża albo kogoś dowozi autem, a jeżeli jest tam ruch pieszy, to tylko w niektórych godzinach.

W ZIKiT mają jednak na uwadze, że nad wszystkim czuwają aktywiści broniący praw pieszych z inicjatyw Pieszy Kraków, Oddajmy Chodniki Pieszym oraz Stowarzyszenia Obywatel na Straży. Założyciel tego stowarzyszenia Witold Liguziński już zapowiadał, że jeżeli ZIKiT ugnie się pod naporem protestów kierowców i wprowadzi dodatkowe ulice z szerokością tylko 1,5 dla pieszych to zaskarży to do sądu.

Inicjatywa Oddajmy Chodniki Pieszym już w 2015 r. zwracała uwagę urzędnikom, że wiele miejsc zostało wyznaczone niezgodnie z prawem, bowiem nie ma tam nawet przejścia o minimalnej szerokości 1,5 m.

Wtedy urzędnicy powoływali się na przepis o dopuszczeniu zwężenia traktu do 1 m, jeżeli jest przeznaczony wyłącznie do ruchu pieszych. Aktywiści zwracali jednak uwagę, że to można zastosować w przypadku remontu, budowy albo w sytuacji, kiedy chodnik jest oddalony od drogi. Skończyło się więc na tym, że ZIKiT wyznaczył wiele miejsc niezgodnie z prawem i teraz ma problem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Urząd likwiduje miejsca postojowe, mieszkańcy zaprotestowali na ulicy [ZDJĘCIA, WIDEO] - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski