Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szarża radnych sejmiku

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Jacek Soska ma podejście do koni. Z polityką bywa różnie
Jacek Soska ma podejście do koni. Z polityką bywa różnie Fot. Andrzej Banaś
Polityka. Barbara Dziwisz i Kazimierz Czekaj (PO) oraz Jacek Soska (PSL) mają stworzyć własny klub w małopolskim sejmiku. Ich decyzja może mieć bardzo poważne konsekwencje, choć przygotowania do niej wyglądają mało poważnie.

„Urodził się nowy twór polityczny w Małopolsce - SDC Małopolska. Szef klubu Jacek Soska. Zapraszamy wszystkich” - esemesa tej treści rozesłał wczoraj do wielu osób radny sejmiku Kazimierz Czekaj.

Pierwsze skojarzenie: koalicja PO-PSL traci większość w małopolskim sejmiku. Oprócz Czekaja i Soski do nowego klubu miałaby również wejść Barbara Dziwisz, bez tej trójki obecnie rządzący w naszym regionie mieliby tylko 19 głosów w 39-osobowym sejmiku.

Ale politycy koalicji PO-PSL nie czują się jakoś szczególnie przejęci. Powodów jest kilka. Ten najważniejszy to fakt, że groźba wyjścia Dziwisz i Czekaja wisi nad klubem PO od wielu miesięcy. A Soska już traktowany jest jako opozycja, bo częściej krytykuje Zarząd Województwa niż radni PiS. Potem zwykle głosuje tak jak koledzy z PSL.

- Tym razem to poważna sprawa - twierdzi Czekaj. - Jak nie zostaną spełnione nasze postulaty, to Zarząd Województwa nie dostanie absolutorium - ostrzega. Razem z nowym klubem PiS może na jednej z najbliższych sesji negatywnie ocenić wykonanie budżetu województwa za ubiegły rok. Pozwoliłoby to postawić wniosek o odwołanie marszałka i zarządu. Jednak do takiego scenariusza nadal brakuje głosów, bo wniosek o odwołanie musi poprzeć co najmniej 3/5 składu sejmiku, czyli 24 radnych. PiS z klubem SDC to 20 radnych.

Tak naprawdę nie wiadomo, czy nowy klub w ogóle powstanie. - Mam być jego szefem, ale w nazwie musi być ludowy - mówi nam Soska, ogłoszony już szefem przez Czekaja. Ten ostatni potwierdza, że konieczna jest korekta nazwy, ale nie potrafi nawet rozwinąć tej wymyślonej przez siebie. - Mam to gdzieś na kartce, ale jadę właśnie samochodem... - tłumaczy. Po chwili podaje: - Sprawiedliwi, Dalekowzroczni…

Litera „C” pozostaje nierozwinięta, a przecież wytłumaczenie skrótu SDC wydaje się oczywiste: Soska, Dziwisz, Czekaj. Nie trudno też dociec, jaki jest główny cel SDC. - Mamy wspólne pole do działania z Kazkiem Czekajem. Ja jestem rolnikiem, on producentem przetwarzającym produkty rolne - tłumaczy Soska. A Barbara Dziwisz? Ona miałaby zostać członkiem Zarządu Województwa. Ten postulat pojawił się już kilka miesięcy temu, gdy poprzedni marszałek małopolski Marek Sowa zostawał posłem i w jego miejsce powoływano Jacka Krupę. Miejsce w zarządzie dostał wtedy lider PO w Małopolsce Grzegorz Lipiec.

- Były rozmowy w tej sprawie - przyznaje Leszek Zegzda, członek Zarządu Województwa. - Ale dziś nie ma szans na realizację takich warunków - dodaje. Nieoficjalnie to on miał przestać być członkiem zarządu, by zwolnić miejsce dla Barbary Dziwisz. Z jeszcze mniej oficjalnych informacji wynika, że chciał zostać dyrektorem Centrum Kultury „Sokół” w Nowym Sączu. - Rozpoczynanie dyskusji teraz, gdy wszystko jest tak rozchwiane politycznie, nie ma sensu. Jak kogoś odwołamy, to wcale nie ma gwarancji, że będzie większość do powołania nowej osoby - tłumaczy Zegzda.

Na wszystkie te utarczki z nadzieją patrzą działacze PiS, licząc na rozpad koalicji PO-PSL i przejęcie władzy w Małopolsce. - Mam nadzieję, że tym razem nie zmarnujemy okazji - słyszymy od radnego PiS, ale i on nie jest przekonany, że inicjatywa trojga radnych zakończy się ich przejściem do opozycji. - Jako osobny klub będą mogli więcej uzyskać dla swoich okręgów przy tworzeniu kolejnego budżetu - zachęca.

PiS próbuje podejść do radnego Soski z zupełnie innej strony. - Dostał propozycję zostania dyrektorem stadniny w Janowie - zdradza sensacyjną wiadomość Czekaj.

- Jest coś na rzeczy - potwierdza nam rozmówca z PiS, ale zaznacza, że to wymaga decyzji na szczeblu krajowym i „wyjęcia” z PSL nie tylko radnego Soski. On sam nie odpowiedział na pytanie, czy rzeczywiście dostał propozycję objęcia stadniny w Janowie. Ale stwierdził, że bliżej mu do stadniny w Michałowie (to ok. 100 km od Krakowa). - Znam się na koniach, sam prowadzę stadninę, właśnie urodziło mi się źrebię - chwali się radny, który sławę ogólnopolską zyskał przyjeżdżając na sesję sejmiku na koniu (bo nie miał gdzie zaparkować auta). Głośno o nim było także z powodu wniosku o dopłaty rolne za krakowskie Błonia. Pieniędzy nie dostał, a od decyzji odwołał się do sądu. Właśnie wczoraj był w Warszawie na rozprawie. Wyroku nie ma. Tak samo jak klubu SDC.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski