Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świątniki Górne. Poszukają skarbów w podziemiach

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Janusz Stefaniak, dyrektor Muzeum Ślusarstwa w Świątnikach Górnych w Piwnicy pod Sekretną Kłódką
Janusz Stefaniak, dyrektor Muzeum Ślusarstwa w Świątnikach Górnych w Piwnicy pod Sekretną Kłódką Fot. Barbara Ciryt
Świątniki Górne. Badacze szukający na Śląsku „złotego pociągu” przyjechali do gminy słynącej ze ślusarstwa. Nie liczyli tu na odnalezienie żadnego pociągu, ale uruchomili georadar i sprawdzali, jakie tajemnice mogą kryć piwnice dawnej Cesarsko-Królewskiej Szkoły Ślusarskiej.

Co kryją podziemia starego budynku w Świątnikach Górnych? Czy to możliwe, że piwnice znajdują się tylko pod częścią szkoły założonej w 1888 roku? Dokąd prowadził nagle urwany korytarz piwniczny? Dlaczego badania pokazują anomalie w podziemiach muzealnego obiektu?

Władze gminy Świątniki Górne nie mają wątpliwości, że trzeba przewiercić ściany piwnicy pod zabytkowym budynkiem Cesarsko-Królewskiej Szkoły Ślusarskiej. Placówka została założona w 1888 roku. Wybudowali ją Austriacy.

Dziś obiekt należy do świątnickiego zespołu szkół. Część starego budynku zajmuje Muzeum Ślusarstwa im. Marcina Mikuły, a w podziemiach są piwnice. Dziś dostępne tylko pod częścią poaustriackiego budynku. - Zrobiliśmy tam salę spotkań i galerię nazywaną „Piwnica pod Sekretną Kłódką”. Teraz chcemy sprawdzić, czy na pewno w tym budynku z końca XIX wieku nie ma drugiej części piwnic. Zrobiliśmy badania, które pokazują anomalie. Przewiercimy ściany i zobaczymy co to oznacza - mówi Witold Słomka, burmistrz Świątnik Górnych.

Obiecuje, że jeszcze tego lata będą przewierty. Na razie opracowywane są wyniki badań, które robiono z użyciem georadaru. - Robili je pracownicy naukowi AGH, ci sami, którzy brali udział w poszukiwaniu „złotego pociągu” na Śląsku. Na razie wiemy tylko tyle, że to, co wykazują badania pod budynkiem szkoły nie jest standardowe. Zrobimy przewiert, wpuścimy kamerę i wyjaśnimy, co się tam kryje. Nie spodziewamy się odkryć grobu Tutanchamona, ale cokolwiek by tam było, będzie miało ponad sto lat i dla nas będzie wartościowe - mówi burmistrz Słomka.

Szef gminy wierzy w istnienie dalszej części piwnic, bo - jak zaznacza - jest zasypana jedna klatka schodowa, więc na pewno w tym budynku części podziemne w jakimś celu były zasypywane.

Niektórzy już snują domysły co może być w niedostępnych, zamurowanych, ukrytych częściach piwnic. - Tę szkołę budowali Austriacy i nie chce się wierzyć, że nie wykorzystali wszystkich możliwości do zagospodarowania obiektu, w tym także piwnic - mówi Dariusz Tylek, pełnomocnik burmistrza ds. strategii i rozwoju w Urzędzie Miasta i Gminy Świątniki Górne.

Zdaniem Janusza Stefaniaka, dyrektora tutejszego Muzeum Ślusarstwa, który ma pod opieką także Piwnicę pod Sekretną Kłódką wiele może wskazywać na istnienie piwnic. - Szkoła ślusarska, w której używało się przecież wielu narzędzi i maszyn, potrzebowała także miejsc magazynowania materiałów, różnego rodzaju przedmiotów. Piwnice mogłyby doskonale nadawać się do tego - zauważa Stefaniak.

Prowadzi do odkrytych, używanych części piwnic, ale jednocześnie wskazuje jakby urwany korytarz, za schodami wejściowymi. - Stojąc tu, ma się wrażenie, że w tym miejscu korytarz się nie kończył, mógł prowadzić dalej. Ale obecnie jest tu tylko ściana - przygląda się uważnie.

Natomiast odkryte piwnice są już częścią muzealnego królestwa ślusarskiego. Zorganizowano tu wystawę maszyn i narzędzi używanych w ślusarstwie. To kilkaset niezwykłych eksponatów, które świątnickiemu muzeum podarował Bogdan Kowalcze, kolekcjoner, pasjonat ślusarstwa z Myślenic.

Kleszcze, klucze, śluby, nakrętki, machiny, narzynki, wiertła, prasy, noże i nożyczki różnego kalibru, nawet takie do obcinania knotów świec kościelnych, wszystko znalazło swoje miejsce w gablotach, w ramkach na stojakach i wieszakach. - Wszystko to cenne, niezwykłe eksponaty służące do pracy ślusarzom lub przez nich wykonane - mówi dyrektor Stefaniak. I marzy o dalszych częściach piwnic, które można zagospodarować na potrzeby muzeum.

Dariusz Tylek zastanawia się, czy przypadkiem w nieodkrytych jeszcze piwnicach nie ma eksponatów z dawnych wystaw, na które jeździli przedstawiciele szkoły ślusarskiej.

- Są stare zdjęcia pokazujące udział świątnickiej szkoły w wystawie we Lwowie. Pojechano tam z pięknymi eksponatami, po których nie ma śladu. Ktoś je ukradł lub zostały dobrze ukryte, może właśnie w niedostępnych piwnicach - spekuluje Tylek.

Zaznacza też, że nie ma śladu po innym cennym przedmiocie świadczącym o wielkim kunszcie ślusarskim dawnych uczniów tutejszej szkoły. To ponad stuletnia kuta brama wjazdowa. Jedna pochodząca z 1912 roku jest - zamyka ogrodzenie szkolne. Ale jak wiele osób podkreśla, była też druga taka sama - bliźniacza brama, która zniknęła bez śladu.

Niektórzy twierdzą, że została wywieziona z Polski podczas II wojny. Tę istniejącą bramę - ale podobno także tę drugą - wykonał mistrz kowalski Stanisław Kwintowski, nauczyciel Szkoły Ślusarskiej z pomocą swoich uczniów. Setki metalowych elementów roślinnych w tej bramie zostało połączonych metodą skuwania na gorąco.

Jak wskazują świątniccy rzemieślnicy, to świadczy o wielkim kunszcie i znajomości fachu.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 14

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski