Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Segreguj w domu lub płać. Pięć (lub sześć) kubłów w każdym mieszkaniu

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Segregacja w 3 kolorowych kubłach okazała się niewystarczająca
Segregacja w 3 kolorowych kubłach okazała się niewystarczająca fot. Krzysztof Kapica
Kontrowersje. W każdym mieszkaniu trzeba będzie znaleźć miejsce nawet na pięć kubłów na odpady: inny na szkło, inny na papier, inny na metale i plastik, kolejny na resztki z kuchni. Następny dojdzie, gdy gmina uzna, że mieszkańcy winni rozdzielać szkło na białe i kolorowe.

„Musiałbym być stuknięty, by trzymać pod zlewem pięć pojemników. Niech odpady segregują ci, co na nich zarabiają” - to najczęstsze komentarze Czytelników po naszej zeszłotygodniowej informacji o przepisach, które zaczęły wchodzić w życie od 1 lipca.

WIDEO: Śmieci po nowemu

Źródło: NTL Radomsko Sp. z o.o.

Rozporządzenie ministra środowiska każe ujednolicić sposób sortowania odpadów i kolory pojemników w całym kraju. Samorządy mają na to czas do końca tego roku, mieszkańcy - do roku 2022, ale w większości gmin nowy system ruszy szybciej. W Krakowie najprawdopodobniej wiosną 2019 r. - Do tego czasu obowiązują stare umowy z firmami odbierającymi odpady - wyjaśnia Piotr Odorczuk, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania.

W Wieliczce rodzina segregująca płaci za wywóz 40 zł, a niesegregująca 80 zł

Dziś w stolicy Małopolski mieszkańcy bloków rozdzielają odpady do 3 pojemników - papier, metal, plastiki i tetrapaki do żółtego, butelki do zielonego, resztę śmieci osobno. Właściciele domów jednorodzinnych tylko do dwóch - w żółtym odpady do ponownego wykorzystania, osobno śmieci. Ale np. w Oświęcimiu właściciele domków wrzucają odpady do 6 worków (fioletowy - metale, żółty - plastiki i tetrapaki, niebieski - papier, biały - białe szkło, zielony - kolorowe szkło, osobny na śmieci). Niezależnie od tego gromadzą resztki zielone, z ogrodów. Podobnie jest już w 1400 gminach.

Czytaj komentarz: Minister Szyszko i kubły niezgody

Czytaj także: W Szwecji na śmietnik trafia 1 proc. odpadów

Resort środowiska wyjaśnia, że dokładniejsza segregacja w mieszkaniach jest konieczna, bo zgodnie z prawem unijnym w 2020 roku z wszystkich produkowanych w Polsce odpadów przynajmniej połowa będzie musiała być odzyskiwana do powtórnego wykorzystania (np. szklane butelki) lub recyklingu.

Dziś raportowany do UE przeciętny „poziom recyklingu i przygotowania do ponownego użycia odpadów takich jak papier, metal, tworzywa sztuczne, szkło” sięga w Polsce 26 proc., a w Krakowie nawet 34 proc. (jeszcze w 2014 r. było to niespełna 20 proc.). Wprawdzie spełniamy na razie wszystkie założenia wprowadzonej kilka lat temu reformy – wyznaczony na ten rok poziom odzysku odpadów wynosi 20 proc. - ale w kolejnych latach osiągnięcie wymaganych poziomów będzie coraz trudniejsze. O ile w latach 2012-17 owe poziomy wzrosły z 10 do 20 proc., to w latach 2018 -20 mają wzrosnąć z 30 do 50 proc.

26-procentowy poziom odzysku nie oznacza, że reszta odpadów ląduje w Polsce na wysypiskach. Gminy, jak Kraków, zagospodarowują większość pozostałości w inny sposób, np. odpady zielone lądują w kompostowniach, a wartościowe energetycznie – w spalarniach. W przodujących gminach na składowiska trafia od kilku do kilkunastu procent odpadów. Ale w najgorszych – wciąż ponad połowa.

- W Szwecji na wysypiskach ląduje góra 2 procent odpadów, w tym połowa to odpady niebezpieczne - komentuje Józef Neterowicz, absolwent krakowskiej AGH, który od ponad 40 lat współtworzy szwedzki system odzyskiwania odpadów, m.in. na potrzeby energetyki. Podkreśla, że ów znakomity efekt nie byłby możliwy bez wprowadzonej przed laty selektywnej zbiórki odpadów w każdym domu.

- W Polsce lepiej sprawdziłoby się segregowanie odpadów na trzy frakcje: papier, plastik i metal w jednym kuble, szkło w drugim, resztki kuchenne i zielone w trzecim - uważa Leszek Zagórski, szef Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami. Wyjaśnia, że kilkadziesiąt funkcjonujących w kraju (także w Krakowie) sortowni doskonale by sobie z tym poradziło.

- Zbierany przez mieszkańców papier i tak musimy potem rozdzielać na trzy frakcje, plastik nawet na dziesięć. Minister środowiska niepotrzebnie więc obciążył obywateli ogromem roboty. Dochodzą do tego koszty wywozu różnych rodzajów odpadów. Ale klamka zapadła. Musimy się wszyscy podporządkować - kwituje Zagórski.

- W blokach jest tak ciasno, że nie da się wstawić do kuchni kolejnych pojemników. Dobrze, jak ktoś ma balkon, ale my tu mamy półmetrowe loggie! - opisuje Janusz Maliński z krakowskiego Kurdwanowa.

Kto jednak nie będzie sortował po nowemu, ten zapłaci za wywóz odpadów nawet kilka razy więcej.

Do przyszłego roku we wszystkich gminach muszą się pojawić odpowiednio oznakowane pojemniki na odpady: niebieskie na papier, żółte na metale i tworzywa sztuczne, zielone na szkło (i ewentualnie białe na szkło bezbarwne) oraz brązowe na odpady biologiczne. W dodatkowym koszu wylądują odpady zmieszane, czyli zwykłe śmieci.

Na razie do tej ostatniej kategorii Polacy zaliczają 74 proc. wytwarzanych przez siebie odpadów. Jedynie 26 proc. odzyskujemy. W Krakowie wynik ten jest lepszy: „poziom recyklingu i przygotowania do powtórnego użycia papieru, metali, tworzyw sztucznych i szkła” wyniósł w 2016 r. ponad 33 proc. - Teraz jest to 34 procent - mówi Piotr Odorczuk, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Jego zdaniem, wprowadzony przed pięcioma laty system selekcji się sprawdza. Dwa lata temu z fury odpadów odzyskiwaliśmy niespełna 20 proc., a w roku 2014 - 27,3 proc.

Od 2013 r. o ponad jedną czwartą wzrosła liczba gospodarstw deklarujących selekcję odpadów. Postęp jest wyraźny, ale w najbliższym czasie musi mocno przyspieszyć: zgodnie z wymogami unijnymi, do 2020 r. poziom odzysku i recyklingu nie będzie mógł być mniejszy niż 50 proc. Warunek ten musi spełnić nie tylko Polska, ale też każda gmina z osobna.

Ma w tym pomóc rozporządzenie ministra środowiska, wymuszające ujednolicenie selekcji i zbiórki odpadów, w tym opisu, a docelowo także koloru pojemników. Mieszkańcy będą musieli się dostosować. Samorządy mają na wprowadzenie nowych systemów selekcji pięć lat, ale w części gmin obowiązują już podobne zasady, a w innych władze chcą je wprowadzić w ciągu dwóch lat.

Zygmunt Frankiewicz, prezes Związku Miast Polskich, podkreśla, że im wyższy będzie poziom odzysku i recyklingu, tym mniej mieszkańcy zapłacą za wywóz odpadów. Wyłuskane przez ludność metale, tworzywa, szkło, papier są bowiem coraz cenniejszym surowcem.

- Często słyszę, że powinniśmy wzorem Zachodu, na przykład Niemców i Szwedów, wprowadzić kaucję na opakowania plastikowe, szklane i metalowe i zbudować system łatwego ich skupu, choćby automaty pod każdym marketem. Trzeba jasno powiedzieć, że jeśli te odpady przestaną być przez ludzi segregowane i oddawane za darmo, to ceny wywozu śmieci poważnie wzrosną - ostrzega Leszek Zagórski, szef Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami.

Użyty przez niego zwrot „za darmo” nie jest do końca precyzyjny, bo mieszkańcy już dziś korzystają z premii za oddawanie posortowanych odpadów. W Krakowie sortująca czteroosobowa rodzina zapłaci za wywóz odpadów 50 zł miesięcznie, a niesortująca - 73 zł.

A różnice te będą rosnąć. Świetnym przykładem jest Wieliczka, gdzie wiosną poszły w górę (jedne z najniższych w regionie) opłaty za wywóz śmieci. W przypadku czteroosobowej rodziny segregującej wzrosły z 28 do 40 zł, a niesegregującej - z 54 do 80 zł. - Ceny odbioru śmieci na składowiskach cały czas rosną - tłumaczy wiceburmistrz Piotr Krupa.

To tendencja ogólnopolska, a właściwie ogólnoeuropejska: za składowanie na wysypisku trzeba słono płacić. Jedynym wyjściem jest wyłuskiwanie jak największej ilości odpadów do powtórnego wykorzystania (butelki) lub przetworzenia (papier, metale, tworzywa).

Część odpadów doskonale nadaje się też do wytwarzania energii, w tym do produkcji biopaliw. W Szwecji na energii pozyskanej z obierków i innych resztek kuchennych jeżdżą m.in. wszystkie autobusy, dostarczane głównie przez… polskiego Solarisa. Śmieci nienadające się do odzysku spalane są w elektrociepłowniach wielokrotnie czystszych niż węglowe.

UE wspiera gospodarkę o obiegu zamkniętym, wychodząc z założenia, że produkty i materiały winny nam służyć tak długo, jak się da. W tym ujęciu odpady to nie śmieci, lecz surowce wtórne, ich składowanie na wysypiskach jest więc nie tylko ekologicznym, ale i ekonomicznym nonsensem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Segreguj w domu lub płać. Pięć (lub sześć) kubłów w każdym mieszkaniu - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski