Czytaj także: Centrum dla wszystkich, a nie wybranych
Projekt ograniczeń ruchu dla aut w centrum zmobilizował do udziału w konsultacjach księży, wiernych chodzących do kościołów na Starym Mieście oraz rodziców dzieci z tamtejszych szkół.
Propozycja krakowskiego zarządu dróg zakłada, że na wiele ulic w centrum wjazd będą mieć tylko ich mieszkańcy. Przeciwnikami tego są m.in. wierni z parafii św. Floriana. - W niedzielnych mszach świętych w naszej bazylice bierze udział ponad dwa tysiące osób. Spora część przyjeżdża samochodami. Nie wyobrażamy sobie, aby nie mogli dojechać do parkingu - mówi ks. prałat Grzegorz Szewczyk, proboszcz parafii św. Floriana.
Autor: Piotr Tymczak
Na problem braku możliwości dowozu dzieci do szkoły zwracają uwagę m.in. rodzice i nauczyciele Katolickich Szkół im. Świętej Rodziny z Nazaretu przy ul. Pędzichów.
- Trudno się zgodzić z tym, żeby wyjątki - tak jak się planuje - miały dotyczyć gości hotelowych, a nie bierze się pod uwagę potrzeb placówek oświatowych - zaznacza ks. Jarosław Chlebda, który z ramienia dyrekcji szkoły uczestniczy w spotkaniach konsultacyjnych na temat zmian.
Sprzeciw wobec ograniczeń ruchu w centrum wczoraj osiągnął apogeum. Protestujący manifestowali na Rynku Podgórskim przed zaplanowanymi tam kolejnymi konsultacjami społecznymi. Przybyli z licznymi transparentami, m.in. z hasłami „Chcą stref? Zróbmy referendum!”, „Krakusy nie śmieci, nie damy się segregować!”. „Handel umiera”.
W demonstracji uczestniczyli też mieszkańcy innych dzielnic sąsiadujących z centrum. Obawiają się, że jak tam zostaną zamknięte ulice, to korki i problemy z parkowaniem przeniosą się na sąsiednie obszary: Podgórze, Dębniki, Grzegórzki, Zwierzyniec. - Przestańmy proponowane zmiany nazywać „Mobilny Kraków”. To jest zamknięty Kraków. Musimy się temu przeciwstawić. Miasto, które było otwarte, stanie się miejscem enklaw, gett - mówił Michał Łenczyński, jeden z liderów protestu.
Wyjaśnienia wojewody
Propozycja Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu zakłada, że od jesieni na obszarze między Plantami i II obwodnicą oraz na Kazimierzu dopuszczony byłby wjazd i parkowanie aut spoza centrum tylko na głównych ulicach, natomiast wewnętrzne uliczki byłyby dedykowane mieszkańcom. W zamian częściej miałyby jeździć tramwaje - co 6 i 12 minut.
Autor: Piotr Tymczak
Urzędnicy zaznaczają, że zmiany wprowadzą, jeżeli będzie na to zgoda mieszkańców. Odbyło się już kilka spotkań konsultacyjnych w centrum. Bardzo głośni byli na nich przeciwnicy zmian, ale też głos zabierali zwolennicy. - Z szacunku dla pieszych, którzy poruszają się po centrum, nie korzystam w nim z samochodu. Jestem więc za wszelkimi ograniczeniami ruchu dla aut na Starym Mieście - mówiła Ewa Lutomska z Krakowskiego Alarmu Smogowego. Zaznaczała, że mniej aut w Śródmieściu, to mniejsze zanieczyszczenie powietrza.
Wczorajsze konsultacje w Podgórzu były najbardziej burzliwe. Sala im. Franciszka Maryewskiego w budynku urzędu wypełniła się po brzegi. Na spotkanie przybył nawet wojewoda małopolski Józef Pilch.
ZIKiT potrzebę zmian uzasadnia koniecznością likwidacji ok. 2 tys. miejsc postojowych. Powołuje się przy tym na zalecenie wojewody, aby zapewnić pieszym na chodnikach przestrzeń o szerokości dwóch metrów, w wyjątkowych przypadkach - półtora metra.
- W centrum Krakowa mamy właśnie takie szczególne przypadki, bo nie da się tu rozszerzyć ulic - wyjaśnił wojewoda Józef Pilch. Podkreślił, że aby coś ograniczać, to najpierw trzeba coś dać, np. parkingi.
Utrudnienia dla szkół
Uczestniczący w konsultacjach mieszkańcy ogólnie zgadzają się co do tego, że komunikacja zbiorowa powinna mieć priorytet, a zabytkowe centrum nie jest miejscem dla wzmożonego ruchu aut, korków i komunikacyjnego zgiełku. Problemy pojawiają się, gdy zaczyna się rozmowa o szczegółach.
Ostatnio swoje wątpliwości zaczęli zgłaszać wierni chodzący do kościołów. - Trzeba brać pod uwagę argumenty ekologów, ale też potrzeby konkretnego człowieka. Np. rodziców uczniów szkół położonych w centrum, którzy mogą mieć kłopoty z dowozem tam swoich pociech - komentuje ks. Piotr Studnicki, rzecznik archidiecezji krakowskiej.
Dyrekcje szkół w centrum obawiają się, że po zmianach mogą mieć ogromny problem z rekrutacją, a to grozi wygaszeniem tych placówek. Mocno niepokoją się m.in. rodzice i nauczyciele Katolickich Szkół im. Świętej Rodziny z Nazaretu przy ul. Pędzichów. Generalnie rodzice i władze tej szkoły opowiadają się za zablokowaniem zmian.
- Jeżeli ulica Pędzichów zostanie zamknięta, wielu rodziców będzie miało poważny problem, bo zwykle odwożą dziecko, jadąc samochodem do pracy. Jesteśmy w stanie zrozumieć argumenty za wprowadzeniem zmian, ale druga strona powinna wziąć pod uwagę również takie sytuacje jak nasza - zaznaczył ks. Jarosław Chlebda, który z ramienia dyrekcji szkoły uczestniczy w spotkaniach konsultacyjnych.
Widmo bankructwa
O swoją przyszłość obawiają się przedsiębiorcy ze Starego Miasta. Zwracają uwagę, że ograniczenia ruchu będą jednoznaczne z brakiem dojazdu klientów choćby w okolicę sklepów. - Jak na piechotę będzie można przetransportować meble? - dopytywała pani Elżbieta podczas jednego ze spotkań konsultacyjnych.
Łukasz Franek, wicedyrektor ZIKiT, wyjaśnia, że cięższy towar będą mogły przewieźć zamówione samochody transportowe.
- Chcemy także zapewnić dojazd do szkół. Strefę można wyznaczyć w określonych godzinach. W czasie kiedy są dowożone dzieci, może więc ona nie obowiązywać - poinformował Łukasz Franek.
Przyznał, że ZIKiT jest gotowy uwzględnić uwagi mieszkańców. Urzędnicy zastanowią się np. nad tym, czy zamiast zamykania wjazdu nie wprowadzić przepisu mówiącego o tym, aby na danej ulicy całą dobę mogli parkować tylko jej mieszkańcy, a dla pozostałych czas jednorazowego postoju wynosił nie więcej niż (przykładowo) dwie godziny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?