Na scenie połączył ich owym „Snem…” Swinarski; niespełna rok później znaleźli się w obsadzie „Biesów”, przygotowywanych przez Andrzeja Wajdę (a dochodziły zza murów przy Jagiellońskiej głosy, że powstający spektakl się nie układa). I oto na próbie generalnej Kazimierz Fabisiak, wychodząc na scenę z widowni, rzucił do obecnego na niej Krzysztofa Jędryska: „To na razie…”. Upadł już na scenie. Taka śmierć to najpiękniejsze, co może spotkać człowieka teatru… Dzień później Aleksander Fabisiak zagrał premierowy spektakl. Do dziś mówi się, że to rola - Iwana Szatowa - najwspanialsza w jego dorobku. A spektakl uznano za arcydzieło.
Od tamtej premiery minęło ponad 46 lat. I oto w Klubie Aktora, znów noszącym nazwę Spatif, odbył się benefis z okazji 50-lecia pracy Aleksandra Fabisiaka. Całe aktorskie życie wierny był „Staremu”; odszedł z niego w początkach 2012 roku. 35 lat był pedagogiem PWST, w której doczekał się tytułu profesora zwyczajnego, a przede wszystkim dał się zapamiętać jako pedagog kochający studentów i przez nich kochany, mający też uznanie koleżanek i kolegów.
Tyle lat pracy. Tyle wspomnień, anegdot. Żartów. - Kochany Oleczku - zaczęła Dorota Segda, koleżanka z teatru, obecnie rektor PWST. - Dobry wieczór, Słonko - odrzekł benefisant. - Nigdy nie zapomnę tych wielu przedstawień, w których miałam szczęście z Tobą grać… Były i wspomnienia z wojaży z „Hamletem (IV)” Wajdy po świecie.
Nostalgicznie, ale i żartobliwie odwołał się do przeszłości w liście Jerzy Stuhr, który grał z Aleksandrem Fabisiakiem w spektaklach Wajdy, Swinarskiego, Grzegorzewskiego, i w filmie „Wodzirej”... Teraz ofiarował jubilatowi swą najnowszą książkę „Moje smoki na dobre i złe”. Swą nową książkę przekazał mu też Krzysztof Orzechowski, który pracował z Fabisiakiem jako Stomilem, reżyserując w Teatrze Ludowym „Tango”. - Życzę każdemu reżyserowi, by stanął naprzeciwko takiego aktora - mówił, wymieniając jego dociekliwość, inteligencję, talent, wielką dyscyplinę...
Sentymentalnie, wierszem Boya, honorował aktora legendarny dziekan Wydziału Aktorskiego, Edward Dobrzański. Poetycko, słowami Wisławy Szymborskiej z wiersza „Życie na poczekaniu” - Anna Polony, wspominając także, jak to wygrała z Fabisiakiem wybory na stanowisko prorektora. Anna Dymna przekazała z kolei koledze jego fotografię z Polony z „Wesela” Grzegorzewskiego; był Poetą, ona - Rachelą.
Leszek Piskorz, co to debiutował w „Śnie nocy letniej”, przywołał w laudacji role kolegi - od debiutu w „Cymbelinie” w reżyserii Jarockiego, poprzez Swinarskiego „Wszystko dobre, co się dobrze kończy” (Bertram) i „Dziady” (Sobolewski), „Noc listopadową” Wajdy (Lelewel) - aż po Smarkula w „Chłopcach” z roku 2012. I role w filmach Falka, Marczewskiego, Pasikowskiego, Kutza, Zanussiego - aż po „Powidoki” Wajdy.
Były i życzenia oraz gratulacje, które przekazali prezes ZASP - Olgierd Łukaszewicz (listownie), oraz - osobiście - dyrektor Starego Teatru Marek Mikos i Jerzy Fedorowicz - teraz senator.
Sam Jubilat wspomniał swój egzamin wstępny, jeszcze w dawnym budynku przy ul. Bohaterów Stalingradu, sąsiadującym z zakonnicami, kiedy to miał za zadanie zaalarmować śpiących w schronisku, że właśnie wybuchł pożar. Zrobił to na tyle skutecznie, że nie tylko zdał. Zareagowały także zakonnice, z sugestią, by tak nie wrzeszczał, bo mają właśnie modlitwę na Anioł Pański.
Na koniec benefisant dziękował żonie, za wsparcie, córce, zięciowi, wnuczkom… I wszystkim za obecność. Po czym zaprosił do sali obok. Choć to już nie czasy „Hamleta”.
Profesor Jerzy Sadowski - lekarz z powołania
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?