Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedszkole Caritas naciągało rodziców. Przez lata płacili zawyżone czesne

Agnieszka Maj
Agnieszka Maj
Rodzice szacują, że krakowskie Przedszkole Montessori zabrało im górę pieniędzy. Czesne, które naliczano za naukę ich dzieci, było niezgodne z prawem.

Od sześciu lat krakowskie Przedszkole Montessori, prowadzone przez Katolickie Centrum Edukacyjne Caritas, pobiera od rodziców znacznie zawyżone czesne. Placówka ma status publicznej, co oznacza, że dziennie pięć godzin opieki przysługuje za darmo, natomiast za pozostałe rodzice płacą po złotówce. Osiem godzin dziennie pobytu dziecka w przedszkolu powinno więc kosztować ok. 60 zł miesięcznie. Tymczasem rodzice płacili 400 zł.

O tym, że czesne jest za wysokie, dowiedzieli się niedawno i to dzięki śledztwu przeprowadzonemu na własną rękę. Wcześniej nikt ich nie poinformował, że zapisują swoje dzieci do placówki publicznej.

Nie było o tym słowa ani w umowie, którą podpisywali przy przyjęciu dzieci do przedszkola, ani na stronie internetowej placówki. Kiedy trzy lata temu zaczęli podejrzewać, że coś z finansami przedszkola może nie być w porządku, poprosili o statut placówki. Otrzymali go jednak dopiero kilka dni temu.

Już wcześniej dowiedzieli się jednak w Urzędzie Miasta, że placówka ma status publicznej. Aby wyjaśnić tę sytuację, rodzice poprosili władze przedszkola o zorganizowanie spotkania z przedstawicielami Katolickiego Centrum Edukacyjnego Caritas, które prowadzi placówkę.

Doszło do niego we wtorek. - Dyrektorka powiedziała nam, że o tym, iż przedszkole jest publiczne, dowiedziała się 10 dni temu. Natomiast przedstawiciel Caritas miał do nas pretensje i pytał: „Jak to możliwe, że nie wiedzieliście, że to placówka publiczna?”. Skąd mieliśmy to wiedzieć, skoro nawet dyrektorka nie miała tej świadomości? - opowiada jeden z rodziców.

Podczas zebrania wysłuchali także tłumaczeń przestawicieli Katolickiego Centrum Edukacyjnego Caritas, którzy udowadniali, że prowadzenie przedszkola na wysokim poziomie musi kosztować, bo potrzebne są pieniądze na materiały edukacyjne do realizowania metody Montessori.

Rodzice argumentują jednak, że gdyby zostali poproszeni o dobrowolne wpłaty na materiały edukacyjne, to nie odmówiliby. - Czujemy się jednak oszukiwani, ponieważ wpłacaliśmy pieniądze na placówkę, która jednocześnie dostawała na swoją działalność wysoką dotację od gminy - mówi jeden z rodziców. Przedszkola publiczne otrzymują bowiem obecnie 115 proc. tego, co średnio dostaje z budżetu gminy przedszkole prywatne. Tak wysokie dofinansowanie ma zachęcić do przekształcania się placówek prywatnych w publiczne.

Przedszkole, do którego uczęszcza około 60 dzieci, cieszyło się bardzo dobrą opinią i trudno było się do niego dostać. - Moje dziecko na początku nie zostało do niego przyjęte, więc napisałam, że jestem samotną matką i proszę o wzięcie pod uwagę mojej trudnej sytuacji - opowiada jedna z matek. Dyrekcja placówki w końcu zgodziła się przyjąć jej dziecko, ale zaznaczyła, że nie może liczyć na żadne ulgi finansowe, nawet na zwolnienie z opłat za wakacje, w czasie których dziecko nie chodziło do przedszkola.

Rodzice płacili tam nie tylko wysokie czesne. Od 800 do 1 tys. zł kosztowało wpisowe, do tego zajęcia dodatkowe, np. 280 zł kwartalnie za ceramikę. - Pobieranie takich opłat w przedszkolu publicznym jest niezgodne z prawem, ponieważ utrudnia dostęp do placówki, która z założenia jest dla wszystkich, a nie dla bogatszych - podkreśla Dariusz Domajewski, wicedyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta.

Sprawę przedszkola zbada Kuratorium Oświaty. - Pobieranie tak wysokiego czesnego w przedszkolu publicznym jest nadużyciem zarządzającego placówką - zwraca uwagę Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty.

Obie instytucje nie wiedziały jednak przez cały ten czas, że przedszkole pobiera wysokie czesne od rodziców, a jednocześnie - dotację od gminy. Wynika to z faktu, że urzędnicy nie mają uprawnień do kontrolowania finansów instytucji prowadzących takie placówki. - My możemy jedynie sprawdzać, czy zgodnie z prawem wydawana jest dotacja, którą placówki publiczne dostają od gminy - wyjaśnia Dariusz Domajewski.

Rodzice są rozżaleni i czują się oszukani. - Szczególnie boleśnie przeżywają to osoby wierzące, a takich jest większość w tym przedszkolu. Myśleliśmy, że oddajemy dziecko do placówki, w której wyznawane są podstawowe wartości - mówi jeden z rodziców, którego dwójka dzieci chodziła do przedszkola przy ul. Mazowieckiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przedszkole Caritas naciągało rodziców. Przez lata płacili zawyżone czesne - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski