Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawda o awariach w hucie wcale nie jest tak oczywista, jak się wydaje

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Huta nie jest jedynym zakładem groźnym dla środowiska
Huta nie jest jedynym zakładem groźnym dla środowiska fot. Anna Kaczmarz
Środowisko. Dziś Rada Miasta Krakowa będzie debatować o tym, czy i jak informować krakowian o awariach w kombinacie metalurgicznym. Przepisy nakazują ostrzegać mieszkańców tylko wtedy, gdy pojawia się dla nich zagrożenie. A tego inspekcja środowiska nie stwierdziła.

- To dobrze, że radni poprosili mnie o informację na temat awarii w hucie i ich wpływie na zanieczyszczenie powietrza. Bez emocji będę mógł o wszystkim powiedzieć, przedstawić dane pokazujące, że nie było zagrożenia - mówi Paweł Ciećko, wojewódzki inspektor ochrony środowiska. To on ma wystąpić na początku sesji, potem rozpocznie się debata radnych.

Ostudzenia emocji związanych z doniesieniami o awariach w kombinacie ArcelorMittal oczekuje też przewodniczący Rady Miasta Krakowa Bogusław Kośmider. Ale według niego efektem dzisiejszej dyskusji powinno być stworzenie mechanizmów informowania mieszkańców o tego typu zdarzeniach. - Jeśli wymagamy od krakowian, by walczyli ze smogiem, to nie możemy obojętnie przejść obok takich sytuacji, w których duży zakład emituje do atmosfery zanieczyszczenia - tłumaczy Bogusław Kośmider.

Burza po raporcie

Burzę zapoczątkowały publikacje Onetu, RMF FM i RMF MAXX na temat raportu Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska o awariach w hucie. Dokument mówił o kilkunastu takich zdarzeniach, w wyniku których do atmosfery dostało się 5 ton pyłów. Najgroźniejsze były awarie, do których doszło 27 sierpnia oraz 17 września ubiegłego roku, zakład wyemitował wtedy 2 i 1,7 t pyłów.

Informacje o raporcie trafiły na czołówki wszystkich krakowskich serwisów informacyjnych. Wyjaśnień zaczęły domagać się władze miasta i województwa, które nie wiedziały nic o awariach, postępowanie wyjaśniające wszczęła prokuratura, a Rada Miasta Krakowa podjęła rezolucję, w której domaga się bieżącego udostępniania informacji o podobnych sytuacjach w kombinacie.

Prawda o awariach

Nie ulega wątpliwości, że ich przybywa, bo urządzenia są coraz starsze i coraz częściej się psują i że dodatkowa emisja pyłów pogorszyła stan powietrza w Krakowie. Ale najprawdopodobniej nie doszło do złamania prawa, a do tego zakład mimo uszkodzenia systemów monitorujących emisję zanieczyszczeń wypuszcza ich w atmosferę znacznie mniej, niż może.

W pozwoleniu huta ma prawo do wyemitowania 1,5 tys. ton pyłów w ciągu roku. W ubiegłym było to ok. 300 ton. I to po uwzględnieniu sytuacji awaryjnych i związanej z tym zwiększonej emisji.

Pozostaje jeszcze problem tego, że limit liczony jest w skali roku. Czy to umożliwia wypuszczenie całego ładunku zanieczyszczeń w tydzień? - To niemożliwe, bo tak wielką emisję wyłapałyby stacje monitorujące stan powietrza - zapewnia Paweł Ciećko. Warto też zauważyć, że gdyby wspominane 2 tony z najgroźniejszego dnia z awarią pomnożyć przez wszystkie dni roku, to i tak dałoby to zaledwie połowę limitu zanieczyszczeń, jaki ma huta.

Jak kasa fiskalna

Pojawiły się też zarzuty, że urządzenia monitorujące emisję z huty są poza kontrolą i że może należałoby zmienić przepisy tak, by całodobowy podgląd miała jakaś publiczna instytucja. Inną wersją tego pomysłu jest podłączenie tych urządzeń do internetu i przekazywanie na bieżące wszystkich informacji o emisji pyłów z huty.

- Dziś, gdy jedzenie może zamówić lodówka, wszystko można sobie wyobrazić - mówi Paweł Ciećko. - Ale naprawdę mamy pełną kontrolę nad tym, co dzieje się w hucie - dodaje. I tłumaczy, że urządzenia monitorujące wielkość emisji zanieczyszczeń w zakładach podlegających stałej kontroli WIOŚ działają jak kasa fiskalna w sklepach. Do niej nie jest podłączony resort finansów, a można dokładnie wszystko sprawdzić. - Tak samo jest w przypadku emisji zanieczyszczeń w zakładach takich jak huta. O wszystkich awariach jesteśmy na bieżąco informowani, bo wykrycie tego później jest dla firmy bardzo kosztowne - podkreśla wojewódzki inspektor ochrony środowiska.

Potrzebny szum

Nie żałuje jednak szumu wokół raportu autorstwa podległej mu inspekcji. - W zakresie informowania mieszkańców, którzy coraz bardziej są świadomi zagrożeń, rzeczywiście coś trzeba zmienić, by nie pozostało wrażenie, że ktoś coś ukrywa - przyznaje.

Paweł Ciećko ma jednak wątpliwości, czy podawanie informacji o wszystkich awariach ma sens. - Zaraz pojawi się pytanie, dlaczego tylko z huty, która nie jest już największym emitentem pyłów w Małopolsce - zauważa.

Będzie model informowania

Przedstawiciele ArcelorMittal Poland spotkali się wczoraj z urzędnikami prezydenta, marszałka, pracownikami WIOŚ oraz miejskiego i wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Rozmawiali o tym, jak stworzyć prostą procedurę informowania mieszkańców Krakowa o awariach w hucie i emisjach pyłu do atmosfery. Huta chciałaby, by informacje przekazywane krakowianom były opatrzone fachowym komentarzem. Przez najbliższe dwa miesiące, kiedy wielki piec będzie w remoncie, huta ustali i dopracuje z urzędnikami model przekazywania informacji o awariach. Ustalono także, że podobne informacje powinny udostępniać również inne zakłady przemysłowe, które mogą mieć negatywny wpływ na środowisko.
(MR)

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski