Ostry nos, twarz odwrócona profilem, czarny welon przykrywający włosy. Na polichromii, odkrytej tydzień temu w jednej z kaplic kościoła św. Piotra i Pawła w Tyńcu, św. Scholastyka prezentuje się wyjątkowo poważnie. Chociaż, może to wcale nie ona, ale jedna z jej klasztornych sióstr? –Wszystko okaże się, kiedy rozpoczniemy prace konserwacyjne na dużą skalę i zaczniemy odsłaniać kolejne partie malowidła – tłumaczy brat Michał Gronowski, kustosz muzeum w Tyńcu.
Zgodę na ich prowadzenie wydała w czwartek komisja konserwatorska. – Zdecydowano, by w ramach badań odsłonić całość malowideł i – w miarę możliwości – zabezpieczyć je jeszcze w tym roku – mówi Marta Sztwiertnia z Fundacji Chronić Dobro działającej przy opactwie. – W 2018 roku zaś będziemy szukać finansowania na pełną konserwację.
Pechowy malarz
Na razie jej efektu – tak jak pełnego wyglądu malowidła można się tylko domyślać. Dotychczas oczom konserwatorów ukazał się niewielki fragment, polichromii przedstawiający twarz zakonnicy – prawdopodobnie św. Scholastyki. W snuciu domysłów na temat wyglądu całego przedstawienia może pomóc przyjrzenie się innym malowidłom, znajdującym się w kościele.
Autorem polichromii jest bowiem Andrzej Radwański, XVIII-wieczny malarz, prawdopodobnie starszy cechu, który działał w Krakowie, Jędrzejowie i Staniątkach. W Tyńcu malowidłami ozdobił m.in. letni refektarz i kaplicę św. Benedykta, położoną po południowej stronie transeptu. O tym, że wykonał również dekoracje przeciwległej kaplicy, wiemy z jego dzienników.
– Dotychczas jednak przypuszczaliśmy, że dekoracje w kaplicy św. Scholastyki zostały zniszczone w czasie jednego z pożarów – mówi Gronowski. – Teraz wiemy, że dzieło z 1754 zostało po prostu – co często przytrafiało się pracom tego mistrza – przykryte tynkiem i farbą w późniejszych stuleciach. W jego pełnym odtworzeniu również może pomóc dziennik Radwańskiego. Malarz w swoich zapiskach umieszczał bowiem szkice wykonywanych później dekoracji. –To cenne i interesujące malowidło – podsumowuje Gronowski. –Nie tylko ze względu na jego indywidualną wartość artystyczną, ale też dlatego że wypełnia sporą lukę w naszej wiedzy o wystroju i programie ideowym kościoła.
Efekt domina
Odkrycie – choć dla zwiedzających opactwo zaskakujące – dla samych mnichów nie jest wielką niespodzianką. – My nie tyle „wpadliśmy na te malowidła”, co ich szukaliśmy –mówi Gronowski. –Od kilku lat w Tyńcu prowadzona jest kwerenda archiwalna, której celem jest poszukiwanie informacji o zaginionych malowidłach, dekoracjach i sprzętach. Zaczęło się pięć lat temu, kiedy w opactwie renowacji poddano figury, będące wyposażeniem kościoła.
– Zdaliśmy sobie wtedy sprawę, że są one częścią większego zespołu rzeźbiarskiego. To był efekt domina, każdy odkryty detal czy fragment przedstawienia prowadził do kolejnego odkrycia. Znaleźliśmy witraże, żyrandole, fragmenty dekoracji – mówi Gronowski i dodaje, że to jeszcze nie koniec, a na ścianach, pod farbą i tynkiem czeka jeszcze wiele artystycznych tajemnic.
– Ponad 50 lat temu, w czasie prac wykopaliskowych, w Tyńcu odkryto pozostałości bazyliki romańskiej –mówi kustosz. – Może pół wieku później nadszedł czas na kolejne odkrycie tej rangi?
W tej chwili fragmenty odsłoniętych polichromii można oglądać, po prostu przychodząc do kościoła św. Piotra i Pawła.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 17
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?