Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pociągów nie ma, więc jest piekiełko

Jolanta Białek
Jolanta Białek
Podróż pociągiem z Krakowa na Podhale trwa dzisiaj ponad trzy godziny
Podróż pociągiem z Krakowa na Podhale trwa dzisiaj ponad trzy godziny fot. Michał Czeluśniak
Kolej. Już od 40 lat jest zarezerwowany „korytarz” pod budowę linii Podłęże-Piekiełko, która ma połączyć Kraków z Nowym Sączem. Właściciele działek głośno narzekają.

„Podłęże-Piekiełko” to najbardziej wyczekiwana linia kolejowa w Małopolsce. A być może nawet w całym kraju. Jedni walczą o jej budowę, inni nie wierzą, że ta inwestycja kiedykolwiek powstanie. Są też tacy, którzy mają przez „piekielną linię” coraz większe problemy.

Gdów zarezerwował kolejowy „korytarz” pod budowę tego połączenia przed... ponad 40 laty. To jedyna z małopolskich gmin, znajdujących się na trasie planowanego od lat i ciągle odkładanego ad acta szybkiego połączenia Krakowa z Podhalem, Sądecczyzną i Limanowszczyzną, gdzie uwierzono w realizację tej inwestycji na tyle, że wpisano ten obszar do miejscowego planu zagospodarowania.

Na tory został zabezpieczony pas o szerokości ok. 200 metrów. Łącznie co najmniej 200 hektarów. Wszystkie te działki są własnością prywatną, część z nich jest budowlana. Ich właściciele nie mogą z nich korzystać, ale także osoby, do których należą przyległe grunty nie mają szans, by otrzymać pozwolenie na budowę.

- Wiele osób dopytuje się, co dalej z tą koleją, bo młodzi chcieliby się budować. Niedawno ktoś z Krakowa kupił ładną działkę i zamierzał postawić dom, a też nie może, bo „niebudowlana, zarezerwowana pod kolej” - opowiada Irena Zięba z Wiatowic.

Ludzie mówią o „kolejowej klątwie”, trwającej już trzy pokolenia. - Na własnej działce nie mógł nic wybudować mój dziadek, mój ojciec, a teraz ja - żali się Danuta Serafin-Murzyn z Zalesian, mieszkająca teraz w Krakowie.

- Rozumiem, że kolejowe połączenie Krakowa z Nowym Sączem jest ważniejsze niż moja działka. Ale mijają lata i nic się nie dzieje. Uważam, że jeśli zapadła już konkretna decyzja, to działki powinny zostać jak najszybciej wykupione, żeby ich właściciele mogli np. kupić inne i zrealizować swoje zamiary - mówi Danuta Serafin.

„Konkretna decyzja” to umieszczenie przez rząd PiS na liście tzw. podstawowych inwestycji kolejowych (z gwarancją finansowania) pierwszego etapu budowy trasy Podłęże-Piekiełko. To wykup terenu i opracowanie projektu dla tej inwestycji. - Zakładamy, że potrwa to cztery lata, do roku 2020 lub 2021 - mówi nam Dorota Szalacha ze spółki PKP Polskie Linie Kolejowe.

Władze Gdowa są przekonane, że wpisanie „kolejowego korytarza” do miejscowego planu leżało w interesie gminy. - Jeśli uzyskamy połączenie kolejowe z Krakowem i innymi miejscowościami, będzie to spełnienie marzeń - uważa wójt Zbigniew Wojas.

Ale są również inne głosy. - Ta linia kolejowa pozostaje od tylu lat w sferze projektów, że jeszcze w 2000 roku nasza Rada Miejska podjęła uchwałę o niewpisywaniu jej do żadnego miejscowego planu, by nie „blokować” działek mieszkańcom - mówi wiceburmistrz Niepołomic Adam Twardowski. - Rozumiem, że budowa tego połączenia jest w interesie regionu, ale nam nie jest ono potrzebne.

Kraków też ma swoją inwestycję, pod którą rezerwowano teren, blokując zabudowę. To kanał ulgi mający odprowadzać nadmiar wody z Wisły w razie zagrożenia powodziowego. Jego budowa planowana jest od ponad 100 lat. Dopiero w ostatnim czasie pojawiły się ekspertyzy negujące zasadność powstania kanału. Rezerwacji terenu nadal nie zwolniono, choć w wielu miejscach zabudowa i tak weszła w pas, którym miała płynąć woda.

Plan Junckera ostatnią szansą dla linii z Podłęża do Szczyrzyca

Budowa trasy kolejowej Podłęże-Szczyrzyc wciąż nie ma gwarancji finansowych. Rząd liczy na to, że zostanie wpisana do Planu Inwestycyjnego dla Europy, a wtedy trzeba będzie znaleźć na nią pieniądze.

Inwestycja, która ma skrócić czas dojazdu pociągiem do Nowego Sącza i Zakopanego, została podzielona na trzy etapy. Tylko dla pierwszych dwóch rząd przewiduje finansowanie w ramach aktualizowanego właśnie programu kolejowego.

Przede wszystkim będą pieniądze na wykupy gruntów pod nowy szlak kolejowy oraz wykonanie niezbędnych opracowań i projektów koniecznych do uzyskania pozwolenia na budowę. Na ten ma być przeznaczone 340 mln zł. Gwarancje finansowania w najbliższych latach ma też modernizacja istniejącej linii Chabówka - Nowy Sącz, do której ma zostać włączona linia Podłęże - Szczyrzyc, rozchodząca się dalej w stronę Mszany Dolnej oraz Tymbarku (Piekiełka). Koszt jej budowy to ok. 7 mld zł.

I właśnie na ten najważniejszy element projektu, czyli 62 km nowej linii nie ma pieniędzy. Rząd wpisał ją na listę rezerwową inwestycji kolejowych i zamierza zgłosić ją do finansowania w ramach Planu Inwestycyjnego dla Europy (potocznie nazywanego planem Junckera).

Do końca roku ma być gotowy wniosek w tej sprawie. Jeśli zostanie zatwierdzony przez Europejski Bank Inwestycyjny, który nadzoruje realizację planu Junckera, to rząd będzie musiał znaleźć kilka miliardów złotych na polski wkład do tej inwestycji. Jeśli jednak EBI negatywnie oceni zasadność budowy nowej linii, o jej budowie możemy zapomnieć na wiele lat.

Ale są szanse, że tak się nie stanie. Brakujące 62 km świetnie wpisuje się w politykę unijną łączenia państw i regionów - nowa linia jest elementem europejskiej sieci transportowej (TEN-T) i planowanego kolejowego korytarza towarowego Polska - Węgry.

(GEG)
[email protected]

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski