Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamiętliwe struny

Paweł Głowacki
H. Bieluszko i M. Janicki
H. Bieluszko i M. Janicki fot. Wacław Klag
Salony. Bywa, że gitara lepsza jest od aktora. Cóż począć? Nic. Należy spokojnie pogodzić się i nie kopać się z faktem. Trzeba się pogodzić, ale i pamiętać, że nie musi to źle świadczyć o aktorze, natomiast niechybnie dobrze świadczy o gitarze.

Na ostatnim Salonie Poezji, godzinie z wierszami Octavia Paza i Pabla Nerudy, troje aktorów czytało: Hanna Bieluszko, Mateusz Janicki oraz Radosław Krzyżowski. A obok Adam Zalas grał na klasycznej gitarze latynoskie bezsłowne opowieści.

Grał doskonale, to znaczy - dyskretnie, delikatnie powtarzał zdumiewającą pamiętliwość falującej, trochę mglistej, trochę sennej muzyki. Tak, pamiętliwość, gdyż w nutach tych snują się niepokojące arabeski niejasnej nostalgii. Coś się przypomina, gdy brzmią. Lecz co? Jakie furtki się uchylają?

Cały Salon był godziną pamiętliwą. Bartosz Szydłowski, który rzecz całą skonstruował, na wstępie, wyświetlając na ekranie fotografie ze swojej niegdysiejszej egzotycznej wyprawy, opowiadał o sobie w zawrotnym mieście Meksyk, o trwającym miesiąc swym narastającym zachwycie tamtą kulturą, tamtym rytmem codzienności, wreszcie metaforami Paza i Nerudy. Taka furtka Szydłowskiemu się uchyliła.

Po czym wybrzmiały słowa Noblistów - Meksykanina Paza i Chilijczyka Nerudy. Zamajaczyły furtki, lecz jeszcze nieruchome. Kiedy zaczęła falować mglista opowieść gitary Zalasa - pojawił się zgrzyt zawiasów. I przypomniało się nagle... Każdemu na widowni rzecz jasna coś innego albo i nic, ale mnie przypomniał się Noblista z Kolumbii, Gabriel Garcia Marquez - siedemnastoletni Marquez, który w przepastną alchemię języka wkraczał lękliwie tworząc pastisze miłosnych wierszy... Nerudy właśnie.

Można było na ostatnim Salonie Poezji tak żeglować, nie ruszając się z miejsca, tylko słuchając, wsłuchując się przede wszystkim w opowieść mgliście pamiętliwej, dyskretnej gitary. Kraje odległe, różne epoki, stare gesty, zdania i krajobrazy, na co dzień oddzielone przepaściami, a raczej w ogóle nie istniejące, gdyż nie pamiętane. I chyba tak bywa z poezją zawsze. Na każdym Salonie albo kiedy się czyta w domu, samotnie, z palcem na ustach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski