- Przyznaję się do zadania ciosu, ale nie do tego, że chciałem zabić - mówił wczoraj przed krakowskim sądem 38-letni Damian S. Mężczyzna jest oskarżony o zabicie przypadkowego mężczyzny na krakowskim Kazimierzu.
Do tragedii doszło 3 stycznia tego roku w okolicy skrzyżowania ulic Miodowej i Brzozowej.
Według ustaleń śledczych 38-letni kucharz uczestniczył tam w awanturze z kilkoma osobami. Potem wziął nóż z lokalu, w którym pracował i wrócił na miejsce zdarzenia. Tam zaatakował 21-letniego Mateusza z Krakowa, sądząc, że był on uczestnikiem poprzedniej awantury. W rzeczywistości przebywający tam młody chłopak wyjaśniał z innymi osobami kwestię zaistniałej chwilę wcześniej kolizji drogowej i nie miał nic wspólnego z awanturą. Dźgnięcie nożem okazało się śmiertelne.
Wczoraj na sali sądowej byli obecni rodzice nieżyjącego Mateusza. Matka nie kryła łez. Na twarzy ojca nie było widać emocji. - Nie ma słów, którymi mógłbym wyrazić swój żal. Codziennie zżera mnie to od środka. Gdybym mógł, oddałbym za państwa syna swoje życie - zwracał się ze łzami w oczach do rodziców ofiary Damian S.
Ojciec Mateusza po wysłuchaniu oskarżonego miał jednak wątpliwości co do szczerości słów zabójcy jego dziecka.
- Wydaje mi się, że jest to tylko element strategii obrończej - mówił po zakończeniu rozprawy ojciec nieżyjącego 21-latka.
Rodzice Mateusza S. występują w procesie jako oskarżyciele posiłkowi. Złożyli wniosek, by oskarżony zapłacił im po 200 tys. zł zadośćuczynienia.
Damian S. odmówił wczoraj składania wyjaśnień. Sąd odczytał protokoły z przesłuchań 38-latka na policji i w prokuraturze. Wynika z nich, że oskarżony od lat ma problemy z nadużywaniem alkoholu. Z tego powodu rozpadło się jego małżeństwo. Po zapisaniu się do klubu anonimowych alkoholików zaczął walczyć z nałogiem. Sukcesem było to, że udało mu się wrócić do żony i 14-letniego syna.
Po dwóch latach abstynencji znów jednak zaczął pić, co skończyło się ponownymi problemami w rodzinie.
W dniu zabójstwa Damian S. będą w pracy wypił sześć stumililitrowych butelek wódki, tzw. małpek. Kiedy wyszedł kupić dodatkowy alkohol został dotkliwie pobity i skopany przed sklepem monopolowym przez kilku napastników. Był to odwet za potrącenie jednego z nich.
Zakrwawiony wrócił do restauracji, zabrał nóż i wybiegł na ulicę, gdzie śmiertelnie dźgnął chłopaka. Ofiarę wziął za jedną z osób, które go pobiły.
W procesie za utrudnianie postępowania karnego i zacieranie śladów odpowiadają także pracownicy lokalu Krzysztof F., Maria N. i Agnieszka W.
Zdaniem prokuratury, kłamali na temat okoliczności zbrodni, zacierali ślady i umyli nóż, narzędzie przestępstwa.
Przed sądem cała trójka przyznała się do winy i poddała karze. Krzysztof F. i Agnieszka W. zaproponowali dla siebie po półtora roku więzienia, a Maria N. karę roku pozbawienia wolności. Sąd wyłączył ich sprawę do odrębnego prowadzenia i całą trójkę zwolnił z aresztu.
WIDEO: Poszukiwani przez policję z Małopolski
Źródło: Gazeta Krakowska
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?