„Robotnik wie, że to, co dzisiaj buduje, buduje dla ogółu, dla Polski, dla braci robotników i dla swoich dzieci. Robotnik wie, że to wszystko zawdzięcza naszemu Rządowi Ludowemu, który w oparciu o Wielki Związek Radziecki zapewnia nam szczęśliwe jutro”. To z kolei fragment szkicu zatytułowanego „Warszawa, stolica radości”. A napisał te słowa w I połowie lat 50. XX wieku Marek Hłasko, kilka lat później symbol popaździernikowej odwilży w literaturze, w końcu emigrant, określany w reżimowej prasie mianem „primadonny jednego tygodnia”.
Oba zacytowane teksty znalazły się w opublikowanym właśnie tomie „Najlepsze lata naszego życia”, zbierającym odnalezione w archiwach niepublikowane teksty zmarłego w roku 1969 autora takich legendarnych książek, jak „Pierwszy krok w chmurach” czy „Następny do raju”. Jak zwraca uwagę autor posłowia Radosław Młynarczyk (i udowadniają omawiane teksty) Hłasko, ikona wspomnianej odwilży, ma w swej literackiej biografii epizod socrealistyczny. Skądinąd zrozumiały - gdy Hłasko zaczynał literacką karierę pracował jako robotnik (był kierowcą), idealnie więc pasował do obowiązującego wówczas wzorca. Jako następny w kolejce do komunistycznego literackiego raju pokazał się w kilku wydrukowanych tekstach (np. „Baza Sokołowska”) oraz w innych, publikowanych dopiero teraz, których jednak sam do druku nie skierował, co świadczy niewątpliwie o jego szybkim dojrzewaniu do roli, jaką odegrał po Październiku.
Przyznać jednak Hłasce trzeba (nawet podśmiechując się z takich, jak przywołane wyżej, fraz), że już wtedy umiał pisać, objawiając wielki dar opowiadania historii. Widać to chociażby w pochodzącym z tego tomu niezatytułowanym scenariuszu filmowym, niedokończonym, acz mogącym stać się świetną podstawą modnego w owym czasie kryminału milicyjnego. Talent narracyjny widać także w wielu opowiadaniach z życia klasy robotniczej, więc decyzję o ich obecnej, spóźnionej publikacji trudno uznać za błąd, a czas poświęcony lekturze za stracony.
Ciekawe jest jeszcze jedno. Nawet w obrazkach o iście socrealistycznej proweniencji widać już Hłaskę późniejszego, takiego jak z „Pierwszego kroku w chmurach”. Drapieżnego realistę w opisach zwykłej ludzkiej codzienności, pozbawionego złudzeń pesymistycznego wręcz egzystencjalistę, a wreszcie niewierzącego w miłość mizogina i seksistę. „Janek, co to za jedna, ta z tym mecenasem? - Csss, k…, jak wszystkie” - to tylko jeden z dowodów, pochodzący z tytułowego opowiadania tego zbioru.
Gdyby Hłasko żył do dziś i wciąż pisał, feministki, a może nie tylko one, zapewne zjadłyby go żywcem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?