Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Następny do raju?

Włodzimierz Jurasz
Marek Hłasko „Najlepsze lata naszego życia”, Iskry, 2016, 367 stron
Marek Hłasko „Najlepsze lata naszego życia”, Iskry, 2016, 367 stron
Czytnik. Któż z nas nie znał tego człowieka? Jego mądrej, spokojnej twarzy i Jego siwej, apostolskiej wprost w swym pięknie głowy? (…) Gdy występował wobec przedstawicieli narodów, aby ratować pokój, matki całego świata wiązały z nim swe nadzieje”. To o Andrieju Wyszyńskim, legendarnym sowieckim prokuratorze, słynnym z okrucieństwa, zmarłym w roku 1954.

„Robotnik wie, że to, co dzisiaj buduje, buduje dla ogółu, dla Polski, dla braci robotników i dla swoich dzieci. Robotnik wie, że to wszystko zawdzięcza naszemu Rządowi Ludowemu, który w oparciu o Wielki Związek Radziecki zapewnia nam szczęśliwe jutro”. To z kolei fragment szkicu zatytułowanego „Warszawa, stolica radości”. A napisał te słowa w I połowie lat 50. XX wieku Marek Hłasko, kilka lat później symbol popaździernikowej odwilży w literaturze, w końcu emigrant, określany w reżimowej prasie mianem „primadonny jednego tygodnia”.

Oba zacytowane teksty znalazły się w opublikowanym właśnie tomie „Najlepsze lata naszego życia”, zbierającym odnalezione w archiwach niepublikowane teksty zmarłego w roku 1969 autora takich legendarnych książek, jak „Pierwszy krok w chmurach” czy „Następny do raju”. Jak zwraca uwagę autor posłowia Radosław Młynarczyk (i udowadniają omawiane teksty) Hłasko, ikona wspomnianej odwilży, ma w swej literackiej biografii epizod socrealistyczny. Skądinąd zrozumiały - gdy Hłasko zaczynał literacką karierę pracował jako robotnik (był kierowcą), idealnie więc pasował do obowiązującego wówczas wzorca. Jako następny w kolejce do komunistycznego literackiego raju pokazał się w kilku wydrukowanych tekstach (np. „Baza Sokołowska”) oraz w innych, publikowanych dopiero teraz, których jednak sam do druku nie skierował, co świadczy niewątpliwie o jego szybkim dojrzewaniu do roli, jaką odegrał po Październiku.

Przyznać jednak Hłasce trzeba (nawet podśmiechując się z takich, jak przywołane wyżej, fraz), że już wtedy umiał pisać, objawiając wielki dar opowiadania historii. Widać to chociażby w pochodzącym z tego tomu niezatytułowanym scenariuszu filmowym, niedokończonym, acz mogącym stać się świetną podstawą modnego w owym czasie kryminału milicyjnego. Talent narracyjny widać także w wielu opowiadaniach z życia klasy robotniczej, więc decyzję o ich obecnej, spóźnionej publikacji trudno uznać za błąd, a czas poświęcony lekturze za stracony.

Ciekawe jest jeszcze jedno. Nawet w obrazkach o iście socrealistycznej proweniencji widać już Hłaskę późniejszego, takiego jak z „Pierwszego kroku w chmurach”. Drapieżnego realistę w opisach zwykłej ludzkiej codzienności, pozbawionego złudzeń pesymistycznego wręcz egzystencjalistę, a wreszcie niewierzącego w miłość mizogina i seksistę. „Janek, co to za jedna, ta z tym mecenasem? - Csss, k…, jak wszystkie” - to tylko jeden z dowodów, pochodzący z tytułowego opowiadania tego zbioru.

Gdyby Hłasko żył do dziś i wciąż pisał, feministki, a może nie tylko one, zapewne zjadłyby go żywcem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski