Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowska farmacja na czele polskiego peletonu

Dorota Stec-Fus
Jerzy Sawicz
Fałszowanie leków i dostarczanie ich do hurtowni, a potem do aptek to gigantyczny problem - mówi dr Anna Więckowska z Wydziału Farmaceutycznego UJCM podczas zakończonego wczoraj w Krakowie XXIII Zjazdu Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego

- Leki fałszowane - to jeden z najważniejszych, z punktu widzenia pacjenta tematów, omawianych podczas zjazdu. Dlaczego to aż tak istotne?

- Jest to wielkie zagrożenie dla ludzi na wszystkich kontynentach. Dotyczy nie tylko preparatów na ból zęba, głowy itp. ale także tych, które decydują o życiu pacjenta. Jeśli przyjmuje on lek rzekomo przeciwnowotworowy, w którym nie ma leku na raka, może z tego powodu umrzeć.

- A gdzie pacjenci kupują te leki?

-Zarówno w aptece, jak w internecie czy na przysłowiowym targu.

- Jak to w aptece?

- Właśnie tak. Problem zaczyna się bardzo „wysoko”: najpierw hurtownie a potem apteki dostają fałszywki. Na całym świecie, także w Polsce, działają mafie, które je produkują i dostarczają. Zarówno opakowania jak same tabletki mogą być podrabiane w idealny, niemożliwy do rozpoznania przez farmaceutów sposób. Bywa jednak tak, że pastylki są pokruszone, mają inny kolor, kształt itp. Aptekarz nie jest w stanie otwierać każdego pudełeczka i analizować, czy lek jest autentyczny. Dlaczego podczas obrad podkreślaliśmy, że należy wyczulać na ten problem pacjentów i apelować, by zwracali uwagę na to, co kupują.

- Ale zdecydowana większość z nich nie ma możliwości porównania zakupionego aktualnie leku z autentycznym. Co można im poradzić?

- Nigdy nie wierzyć w leki o połowę i więcej tańsze. Nie ma żadnych szans, by ktokolwiek wyprodukował za połowę ceny lek o porównywalnym działaniu.

- A zamienniki? Aptekarze często je proponują, od niedawna mają nawet taki obowiązek. Są tańsze nawet o 10-15 procent. Przekonują, że znajdująca się w nich substancja czynna jest taka sama jak znajdująca się w zapisanym przez lekarza leku.

- To coś zupełnie innego. Oni proponują tańsze odpowiedniki leków oryginalnych, czyli generyki, które są identycznym produktem farmaceutycznym, wytwarzanym zgodnie z wymaganiami. Bada się je w odpowiednich testach pod względem nie tylko działania farmakologicznego, ale też kinetyki leku, czyli szybkości jego wchłaniania, wydalania itp. To są równorzędne preparaty i można je kupować bez obaw.

- A co w sytuacji, gdy lekarz zaznacza na recepcie „nie zamieniać”?.

- Czasami zdarza się, że lek oryginalny nieznacznie różni się od generyku. Mogą być wykorzystane w nim inne substancje pomocnicze, które w niewielkim stopniu zmieniają np. kinetykę leku i w ocenie lekarza dla konkretnego pacjenta ma to znaczenie. Warto więc zastosować się do takiego zalecenia.

- Jesteście gospodarzem zakończonego wczoraj jubileuszowego, XXIII Zjazdu Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego (PTFarm). Co to dla was znaczy?

- Wydział Farmaceutyczny UJCM jest bardzo mocnym ośrodkiem i zależy nam, aby ta informacja docierała w różne rejony kraju, i nie tylko. Jest to bardzo duży i poważny zjazd, skupiający przedstawicieli farmacji z najrozmaitszych dziedzin z całej Polski.

PTFarm to czołowe towarzystwo naukowe, którego działalność poświęcona jest naukom farmaceutycznym i dla nas to prawdziwy zaszczyt, że XXIII Zjazd, będący równocześnie zjazdem jubileuszowym (w tym roku obchodzimy 70-lecie PTFarm) jest organizowany w Krakowie. Gościmy ponad 400 uczestników z całej Polski, co daje możliwość promocji miasta jak również wzmacnianie wizerunku Krakowa jako prężnego ośrodka naukowego.

- Dlaczego twierdzicie, że wydział jest „mocny”?

- Od 2013 roku w rankingu czasopisma „Perspektywy” nasz wydział nieprzerwanie znajduje się na pierwszym miejscu. Zainteresowanie kształceniem na naszym wydziale stale wzrasta. W tym roku o jedno miejsce ubiegało się 7 osób. W przyszłym roku planujemy otwarcie nowego, anglojęzycznego kierunku studiów - Drug Discovery and Development, nastawionego na przygotowanie pracowników sektora badań i rozwój.

- Trudno się dziwić temu zainteresowaniu, wydział ma prawie dwu i pół wieczną tradycję.

- Tak. Nauczanie farmacji w Krakowie sięga 1783, kiedy utworzona została Katedra Farmacji i Materii Medycznej. Pierwszym profesorem tej katedry był Jan Szaster, krakowski aptekarz i doktor medycyny a zajęcia prowadzone były w należącej do niego Aptece Pod Słońcem przy Rynku Głównym 43. Krakowska farmacja jest też pionierem w kwestii równouprawnienia, gdyż właśnie tutaj po raz pierwszy na świecie (!) w 1824 roku dyplomy farmacji zostały wręczone kobietom.

- Ranking „Perspektyw” wskazuje też na waszą czołową pozycję w dziedzinie prac badawczych. Ile aktualnie ich prowadzicie?

- Obecnie na wydziale prowadzonych jest 39 projektów naukowych finansowanych przez Narodowe Centrum Nauki, Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) i UE. To imponujący wynik. Warto zaznaczyć, że na wydziale pracuje prawie 200 pracowników naukowych.

- Który z projektów, z punktu widzenia interesów pacjenta - jest najważniejszy?

- Sztandarowym przykładem jest wspólny projekt z firmą Adamed przy uczestnictwie Politechniki Krakowskiej, który rozpoczął się 9 lat temu. Umowa o współpracy dotyczyła opracowania nowych leków w obszarze schorzeń neuropsychiatrycznych. W 2014 jej zakres został skupiony na poszukiwaniu terapii zaburzeń behawioralnych i psychologicznych w otępieniu. W pierwszym etapie wytworzyliśmy 4 tys. innowacyjnych związków, powstało z tego kilka zgłoszeń patentowych i wiele publikacji. Z tych związków wybrane zostały interesujące struktury i są dalej rozwijane przez Adamed, która obecnie prowadzi ten projekt samodzielnie. Dzięki tym, opracowanym przez nas związkom firma Adamed dostała teraz ponad 20 mln zł z NCBiR na dalsze ich badania toksykologiczne i kliniczne. To jest największy projekt na skalę Polski i tej części Europy.

- Kiedy zatem lek trafi do pacjentów z otępieniem? Dotkniętych tą chorobą jest niestety, jest coraz więcej.

- Na to pytanie nie ma jeszcze odpowiedzi, droga do celu w tej branży zawsze jest bardo długa. Na początku uzgadniamy, że chcemy znaleźć lek np. na dany nowotwór i szukamy cząsteczek, które będą go zabijać. Przy czym my wykonujemy trwające kilka lat badania podstawowe, polegające na syntezie chemicznej i na badaniach biologicznych. Od tego momentu do wprowadzenia leku na rynek upływa ok. 10 lat a pełny tego koszt wynosi ok. 1 mld (! ) dolarów.

- Przez lata wiele waszych prac trafiało do przysłowiowej szuflady, gdyż współpraca z przemysłem farmaceutycznym nie istniała bądź była sporadyczna. Ostatnio sporo się zmieniło, czego dowodem jest choćby to, że na zjazd po raz pierwszy zostali zaproszeni przedstawiciele wytwórców leków w celu nawiązania współpracy z wydziałami farmacji.

- W istocie tak jest. W ostatnich latach coraz głośniej mówi się o projektach wdrożeniowych, czyli takich, które mogą być wykorzystywane w praktyce. Oznacza to, że nasza praca powinna przekładać się na wytworzenie nowego leku. Nasza obecna współpraca polega na tym, że producenci włączają się już na wcześniejszych etapach. W związku z tym, że teraz promuje się wspólne projekty, tworzone w konsorcjach, łatwiej pozyskiwać na nie pieniądze. Firma farmaceutyczna wykorzystuje nasz potencjał ludzki, nasze doświadczenie. My wytwarzamy związki chemiczne, otrzymując w zamian wsparcie finansowe i zaplecze sprzętowe, które najczęściej pozostaje na uczelni. Jest to zatem obopólna korzyść.

- Sporo mówiliście też o dopalaczach, które zabijają młodych ludzi bądź niszczą ich zdrowie. Ale dyskusja pokazała, że niewiele można zmienić.

- To naprawdę olbrzymi problem. Bardzo szybko zmienia się skład dopalaczy i w związku z tym nie mamy narzędzi, pozwalających na szybką diagnozę i leczenie zatruć. Ekspert od tych spraw, prof.Jolanta Zawilska z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi stwierdziła, że w ciągu roku trafia na rynek aż 100 nowych związków psychoaktywnych. Za taką liczbą metody diagnostyczne nie nadążą, jest to po prostu niemożliwe.

Rozmawiała Dorota Stec-Fus

***

XXIII Naukowy Zjazd Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego, współorganizowany przez jego krakowski oddział, Wydział Farmaceutyczny UJCM i Okręgową Izbę Aptekarską w Krakowie obradował od 19 do 22 września. Dr Anna Więckowska jest członkiem jego Komitetu Organizacyjnego.

Zjazdy to najważniejsze wydarzenie dla środowiska farmaceutycznego, spotkanie praktyków, badaczy, nauczycieli akademickich i przedstawicieli biznesu. Prezentowane są na nich aktualne kierunki rozwoju i najnowsze dokonania w dziedzinie nauk farmaceutycznych.

WIDEO: Fundusze unijne na nowe atrakcje w małopolskich uzdrowiskach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski