Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków wobec junty Jaruzelskiego

Cecylia Kuta, Instytut Pamięci Narodowej w Krakowie
Manifestacje patriotyczne często kończyły się wielogodzinnymi walkami ulicznymi z ZOMO
Manifestacje patriotyczne często kończyły się wielogodzinnymi walkami ulicznymi z ZOMO Fot. ze zbiorów IPN
Stan wojenny. Najbardziej widocznym przejawem czynnego sprzeciwu wobec reżimu były manifestacje uliczne. W Krakowie, a zwłaszcza w Nowej Hucie, organizowano je przez całą dekadę lat osiemdziesiątych. Najliczniejsze miały miejsce w 1982 roku. Krakowski Oddział IPN i „Dziennik Polski” przypominają.

Na wprowadzenie stanu wojennego polskie społeczeństwo odpowiedziało zgodnie z doświadczeniem historycznym - oporem, który przybierał różne formy. Pierwszym odzewem były strajki i protesty na terenie całego kraju, które brutalnie stłumiono.

Wydawało się, że reżim odniósł sukces, szybko jednak przystąpiono do innych form biernego i czynnego oporu. Rozwijał się podziemny ruch wydawniczy, kolportowano ulotki, pisma i plakaty. Na murach pojawiły się napisy antyrządowe. Na znak protestu do ubrań przypinano oporniki. Najbardziej widocznym przejawem czynnego sprzeciwu wobec reżimu były manifestacje uliczne. W Krakowie, a zwłaszcza w Nowej Hucie, organizowano je przez całą dekadę lat osiemdziesiątych. Najliczniejsze miały miejsce w 1982 r.

Zima wasza, wiosna nasza

W Krakowie pierwsze demonstracje odbyły się 17 grudnia 1981 r. W południe przed bramą główną Huty im. Lenina grupa ludzi obrzuciła wyzwiskami milicjantów blokujących zakład. Interweniowało ZOMO. Wieczorem tego samego dnia miała miejsce kilkutysięczna manifestacja po mszy św. w kościele Mariackim, odprawianej w rocznicę masakry na Wybrzeżu w 1970 r.

„Po nabożeństwie, gdy ludzie wyszli przed kościół, były okrzyki, a potem w górę poleciały ulotki. Nagle ktoś krzyknął: »Czołgi jadą!«. Zrobiła się straszna panika. […] Z ulicy Siennej wyjechały armatki wodne i zaczęły polewać ludzi. Strumień wody był tak silny, że przelatywał na drugą stronę Sukiennic. […] W bocznych ulicach wokół Rynku było mnóstwo ludzi. I wszyscy wołali jednym głosem: »Gestapo! Gestapo!«” - wspomina działaczka ówczesnej opozycji Małgorzata Słowik.

13 stycznia 1982 r., w pierwszą miesięcznicę ogłoszenia stanu wojennego, na mszy św. w kościele Mariackim było mniej ludzi niż 17 grudnia. Nie doszło wówczas do żadnej demonstracji. Kolejna miesięcznica wyglądała podobnie.

Ale już 13 marca 1982 r. Sekcja Kolportażu Konfederacji Polski Niepodległej przeprowadziła akcję rozrzucania bibuły. Jeszcze goręcej było 13 kwietnia: „Po zakończeniu mszy św., gdy ludzie wychodzili z Kościoła Panny Marii, natknęli się na demonstrację siły w postaci defilady samochodów wypełnionych milicjantami i zomowcami. Tłum powitał ich okrzykami, śmiechem i gwizdami, a następnie uformował pochód, w którym wzięło udział tysiąc kilkaset osób, który ruszył wokół Rynku, śpiewając pieśni patriotyczne. Na wysokości ulicy Szewskiej ZOMO zablokowało drogę. Po wezwaniu do rozejścia się, zomowcy zaatakowali tłum, chronieni tarczami i uzbrojeni w pałki. Pochód rozproszył się, a zomowcy ruszyli w pościg za poszczególnymi grupkami bijąc pałkami i wciągając ludzi do samochodów. […] W tym dniu na Rynku i okolicach zatrzymano kilkanaście osób, które zostały następnie ukarane grzywną przez kolegia ds. wykroczeń” - relacjonował Wiesław Zabłocki.

Było to preludium przed tym co nastąpiło w najbliższych dniach i miesiącach.

Pokazać, co myślimy

30 kwietnia 1982 r. odbyła się pierwsza w Nowej Hucie wielotysięczna, milcząca manifestacja. RKW Małopolska proponowała w swoich odezwach bojkot imprez 1-majowych organizowanych przez partyjnych rządców. Hutnicy przychylili się do bojkotu. W przeddzień Święta Pracy postanowili przejść po pierwszej zmianie w milczącym pochodzie od bram zakładu do placu Centralnego.

Zapewne wielu ludzi po wyjściu z kombinatu zadawało sobie pytanie - czy demonstracja się uda? Był to sprawdzian konsolidacji załogi. Okazało się, że hutników niełatwo przestraszyć. Mimo widniejących w perspektywie milicyjnych samochodów, w kierunku placu Centralnego ruszyli pierwsi odważni. Za nimi poszli następni. Po paru minutach pochód rozciągał się na przestrzeni jednego kilometra.

Widok był naprawdę imponujący. Wśród uczestników panował podniosły nastrój. »Serce rośnie, jak się to widzi«, »Pokazaliśmy im, co o nich myślimy!« - cieszyli się ludzie. […] Jesteśmy przekonani, że władze zrozumiały nasz milczący protest” - pisano na łamach podziemnego pisma „Hutnik”. Podczas wieczornej narady w KW MO zastępca komendanta wojewódzkiego SB ppłk Józef Biel stwierdzał krótko: „Wróg osiągnął swój cel!”.

Okazją do kolejnych protestów stały się obchody święta Konstytucji 3 Maja. Po mszy św. w katedrze na Wawelu z udziałem 11 tysięcy osób, w kierunku Rynku ruszył pochód, który u wylotu ul. Grodzkiej liczył 7 tysięcy osób. Na wysokości ul. Poselskiej tłum został zablokowany przez ZOMO. Do akcji ruszyły armatki wodne. Nie były jednak w stanie złamać oporu demonstrantów. Część pochodu rozbiegła się po okolicznych ulicach. Starcia szybko rozprzestrzeniły się na inne części centrum miasta. Najbardziej zaciekłe walki miały miejsce na ul. Stolarskiej, gdzie obok konsulatu USA ustawiono barykadę. Tego dnia zatrzymano 64 osoby.

„Zajścia trwały do późnych godzin wieczornych. Aresztowano wielu ludzi, w tym wielu przypadkowych przechodniów, zupełnie przemoczonych. Niektórych bito podczas aresztowania. Przemoczeni rozchodziliśmy się pełni dumy. Pokazaliśmy, co o juncie Jaruzelskiego myśli społeczeństwo Krakowa. Wspólny marsz i brutalna akcja ZOMO zjednoczyły wszystkich” - podsumowywano przebieg demonstracji na łamach podziemnych „Aktualności”.

Katowali kogo popadło

Dramatyczny przebieg miały również zajścia 13 maja.

Po zakończeniu nabożeństwa w kościele Mariackim, na Rynku Głównym pod pomnikiem Adama Mickiewicza zgromadziło się około 12 tysięcy osób. Wzywająca do rozejścia się milicja została zagłuszona gromkim zbiorowym krakaniem i okrzykami. W odpowiedzi ze wszystkich przyległych do Rynku ulic ruszały do natarcia pododdziały ZOMO, ostrzeliwując tłum granatami gazowymi. Aresztowano 158 demonstrantów, wielu dyscyplinarnie zwolniono z pracy, a 43 osoby internowano. Pobity tego dnia Włodzimierz Lisowski zmarł 13 lipca.

„Ludzie chowali się do bram, kawiarni i do sklepów. Inni uciekali pod ściany domów. Ci ucierpieli najbardziej. Strumienie wody wtłoczyły dwie kobiety na wystawy sklepów. Ciężko ranne, z przeciętymi tętnicami zostały znacznie później odwiezione do szpitala. Na razie ZOMO nie dopuszczało pogotowia. Wiele osób zostało zranionych odłamkami szkła z wybitych okien zabytkowych kamienic. Pałkami bito wszystkich, także kobiety z małymi dziećmi” - informowano na łamach „Aktualności”.

Podobnej treści relacja pojawiła się w piśmie „Zomorzadność”: „ZOMO strzelało nabojami do okien domów, w których chronili się ludzie. Powietrze było gęste od dymu. Milicjanci w kaskach, maskach, z tarczami i pałami, katowali kogo popadło. Wyciągano z sieni, schodów, kawiarni, domów ludzi chroniących się przed bandą rozjuszonych bestii, prawdopodobnie działających pod wpływem narkotyków i alkoholu”.

Kolejne ofiary

Łatwość tłumienia manifestacji w centrum Krakowa spowodowała, że miesięcznice przeniesiono do kościoła NMP Królowej Polski (Arka Pana) w nowohuckich Bieńczycach.

Od czerwca w Nowej Hucie dochodziło do największych manifestacji patriotycznych w Krakowie, które bardzo często kończyły się wielogodzinnymi walkami ulicznymi. Do demonstracji i wielogodzinnych walk z ZOMO dochodziło tam początkowo w każdy 13 (miesięcznica wprowadzenia stanu wojennego) i 16 (miesięcznica pacyfikacji Kopalni Węgla Kamiennego „Wujek”) dzień miesiąca, a później także 31 sierpnia oraz w rocznicę grudniowych wydarzeń 1981 r. Największy zasięg miały protesty w drugą rocznicę podpisania Porozumień Gdańskich - 31 sierpnia 1982 r. Do ostrych starć z ZOMO doszło w Nowej Hucie oraz w Rynku Głównym. Zatrzymano ponad 250 osób.

Spontaniczne protesty w Nowej Hucie wywołała delegalizacja NSZZ „Solidarność” 8 października 1982 r. Pięć dni później spod bramy Huty im. Lenina wyruszył kilkutysięczny pochód. Wieczorem przed Arką Pana funkcjonariusz SB Andrzej Augustyn zastrzelił wracającego z demonstracji dwudziestoletniego Bogdana Włosika - pracownika huty i ucznia technikum. Jego śmierć spowodowała kolejne manifestacje, trwające przez następne dwa dni - zatrzymano wówczas 350 osób.

Ostatnie w 1982 r. manifestacje odbyły się 10 i 11 listopada. W następnym roku siła społecznego oporu nieco osłabła, co było spowodowane m.in. zawieszeniem stanu wojennego, ale demonstracje nadal się odbywały, a ich skutki były tragiczne. W maju 1983 r. od uderzenia granatem z gazem łzawiącym zginął dwudziestodziewięcioletni pracownik huty, Ryszard Smagur. Kilka miesięcy później, 2 września 1983 r., w Nowej Hucie zmarła Janina Grabowska; przyczyną śmierci było zatrucie gazami łzawiącymi wrzuconymi do jej mieszkania przez ZOMO 31 sierpnia. To kolejne nazwiska na długiej liście ofiar stanu wojennego…

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie? - odcinek 4

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kraków wobec junty Jaruzelskiego - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski