Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Miasto zakorkowało się na amen. Urzędnicy zareagowali za późno

Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
Wtorek po 9 rano, im ciemniejszy kolor, tym większe oznacza korki
Wtorek po 9 rano, im ciemniejszy kolor, tym większe oznacza korki Fot. google maps
Początek października był jednym z najcięższych okresów na drogach. Miasto stanęło na dobre.

Jeśli mamy październik, to populacja miasta wzrasta o ponad 200 tysięcy studentów. Coraz częściej zmotoryzowanych. Jeśli dołożymy do tego liczne remonty dróg, zamknięcie przejazdów, budowę nowych osiedli, biurowców i centrów handlowych, „doprawimy” częstym o tej porze roku deszczem, to mamy gotowy przepis na paraliż komunikacyjny. I tak było w Krakowie w pierwszym tygodniu października. Władze miasta jak zwykle są zaskoczone, prezydent żąda informacji dlaczego tak się stało, a zwykli mieszkańcy tkwią w korkach po kilka godzin i klną na to wszystko. Przez ostatni tydzień sprawdziliśmy, jak wyglądała sytuacja w zajeżdżonym mieście.

- Zażądałem wyjaśnień w sprawie sytuacji na krakowskich ulicach. Żeby ułatwić kierowcom poruszanie się po Krakowie, ustaliliśmy, że zostanie poprawione oznakowanie. Czasowo przywrócony zostanie przejazd dla samochodów pod wiaduktem na ul. Kopernika - poinformował w środę prezydent Jacek Majchrowski na swoim profilu facebookowym. Co ciekawe, dzień wcześniej wicedyrektor Zarządu Infrastruktury Komunikacji i Transportu Łukasz Franek mówił w Radiu Kraków, że wszystko jest w porządku, a urzędnicy kontrolują sytuację. Dzień później jego szef uznał, że jednak nie do końca.

Na gigantyczne korki w minionym tygodniu złożyło się kilka czynników. Najgorsza sytuacja była w ścisłym centrum, pomiędzy rondami Grzegórzeckim i Mogilskim, na al. Pokoju, na ul. Mogilskiej, Lubomirskiego, Wita Stwosza i al. 29 Listopada. Korki wynikały głównie z przebudowy trasy kolejowej E30 w centrum miasta i związanego z tym zamknięcia ul. Grzegórzeckiej w stronę Dietla oraz zamknięcia ul. Kopernika. Brak dobrego oznakowania powodował, że kierowcy nie wiedzieli, że Grzegórzecka stała się jednokierunkowa.

Żeby rozładować ruch, policja starała się nim sterować na rondzie Grzegórzeckim. Ale jak zwykle w takich sytuacjach, nie wiadomo czy mundurowi w ruchu pomagają, czy wręcz przeciwnie. Momentami przejazd przez rondo Grzegórzeckie, zwłaszcza od strony alei Powstania Warszawskiego i alei Pokoju, zajmował kilkadziesiąt minut.

Nie lepiej było na Alejach Trzech Wieszczów i ul. Konopnickiej. Sprawę komplikowała budowa osiedla przy ul. Konopnickiej. Deweloper buduje drogę, która połączy ulice Rydlówka i Konopnickiej. W związku z tym ostatnio zajęty był jeden pas ulicy w stronę ronda Matecznego. Kierowcy powinni przyzwyczajać się do korków, bo gdy powstanie tam skrzyżowanie ze światłami, to korki będą częstsze.

Na utrudnienia, także dla komunikacji miejskiej, wpływa przebudowa ulicy Basztowej. Urzędnicy tłumaczą, że remontów nie można uniknąć, a PKP dodaje, że muszą zamykać wszystkie drogi pod remontowanymi wiaduktami naraz. Tyle, że taka sytuacja wynika ze złego planowania. Oba duże remonty są opóźnione o kilka lat. Na Basztowej miał być realizowany już w 2015 r., a kolejarze przebudowę E30 mieli skończyć... w 2014 roku. Ci ostatni teraz się śpieszą, aby nie stracić dofinansowania unijnego. Obie inwestycje są potrzebne, ale gdyby choć jedna z nich zaczęła się w terminie, to utrudnienia byłyby mniejsze.

- Od dziś będą mniejsze korki. Zgodnie z polecenie prezydenta wstrzymaliśmy część z prac naszych wykonawców. Na przykład na ul. Księcia Józefa. Na ul. Łokietka PKP nie zaczną swoich prac, póki nie zakończą tych na Wrocławskiej. Stanie się to 15 października lub 1 listopada. Na Miodową też kolejarze na razie nie wejdą. Robotnicy zeszli już z Konopnickiej, a na Bora-Komorowskiego będą dostępne dwa pasy (gdzie powstaje centrum handlowe Serenada) - mówi Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT.

A zatem „da się”. Tylko trzeba wszystko rozplanować, nie robić wszystkich remontów w tym samym czasie, a PKP nie zezwalać na jednoczesne zamykanie wszystkich ulic, nad którymi są przebudowywane wiadukty. Szkoda, że o tydzień za późno.

- To co się działo we wtorek było niepojęte. Przypominało najgorsze momenty, gdy za krakowskie drogi odpowiadał Jan Tajster - mówi nam pani Małgorzata, mieszkanka Bronowic. - Mój mąż jechał popołudniu z dzieckiem na zajęcia z domu w rejon Grzegórzek. Jechał 1,5 godziny. W pewnym momencie zostawił auto, bo po prostu stał - opowiada kobieta. Takich historii było wiele. Mieszkańcy swoje przeżycia opisywali w wiadomościach na naszych profilach społecznościowych w internecie.

- Dzisiaj nie jest lepiej. Stoją nawet tramwaje, wyjechanie z placu Wszystkich Świętych trwa prawie 20 minut. To jest jakaś paranoja - pisała pani Joanna w czwartek. Taka sytuacja nie wzięła się znikąd. To efekt wieloletnich zaniedbań władz miasta, zgód na chaotyczną zabudowę mieszkaniową, brak wymagania od deweloperów budowy układów komunikacyjnych (dopiero niedawno urzędnicy sobie o tym przypomnieli), brak budowy parkingów park&ride (w tym roku mają być gotowe dopiero dwa po trzech latach działania spółki odpowiedzialnej za ich budowę) czy powolne starania o budowę metra lub rozwój szybkiej kolei aglomeracyjnej.

Przy każdej inwestycji ZIKiT wydaje zgody na zajęcie pasa drogowego. W zależności od inwestycji wykonawca musi uiścić stosowną opłatę za zajęcie jezdni, chodnika czy zieleńca. Stawki są zróżnicowane, ale minimalna to złotówka za metr kwadratowy powierzchni za dobę. ZIKiT nie nalicza natomiast żadnych kar za wydłużające się prace. Opłat nie pobiera się, jeśli przy okazji inwestycji powstaje nowy układ drogowy, tak jak teraz na Konopnickiej czy Bora-Komorowskiego.

WIDEO: Barometr Bartusia - dr Marek Benio - (odc. 3)

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kraków. Miasto zakorkowało się na amen. Urzędnicy zareagowali za późno - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski