Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Innowacje to luksus? Nie, to jedyny ratunek. Marnujemy młodych geniuszy

Włodzimierz Knap
Na liście 100 najlepszych szkół informatycznych jest aż 15 polskich
Na liście 100 najlepszych szkół informatycznych jest aż 15 polskich fot. Mariusz Kapała
Gospodarka. Mimo buńczucznych deklaracji kolejnych rządów Polska nadal jest krajem zacofanej gospodarki. Bez pieniędzy na ambitne plany zaczniemy się cofać.

Czytaj także: Plany i strategie, a efektów nie widać

Bez znaczącego wzrostu innowacji polska gospodarka będzie grzęzła w przeciętności. Polacy zaczną biednieć lub emigrować na jeszcze większą skalę niż obecnie. Przed takim scenariuszem ostrzegają eksperci. Przypominają, że ponad 3,5 miliardom ludzi, głównie w Azji, można zlecić prostą produkcję po znacznie niższych cenach niż w naszym kraju.

To oznacza, że musimy stawiać na sprzedaż nowoczesnych technologii i towarów, by uniknąć odpływu inwestycji. Obecnie kilogram polskiego eksportu „kosztuje” 1,5 euro, francuskiego 5, niemieckiego 6, a szwajcarskiego 6,5 euro. Oznacza to, że dzięki zastosowaniu nowoczesnych technologii w zachodnich produktach jest dużo więcej wartości dodanej niż w polskich.

- Od lat apeluję do kolejnych rządów o kurs na innowację, przedstawiam dane, publikuję raporty - mówi prof. Jerzy Hausner z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, były wicepremier. Obecny wiceszef rządu i minister rozwoju Mateusz Morawiecki zapewnia, że władza pójdzie właśnie w tym kierunku. Początki są jednak trudne, bo za sukces sam w sobie trudno uznać powołanie Rady ds. Innowacyjności. Zasiada w niej prawie połowa ministrów Beaty Szydło, którzy mają też masę innych obowiązków.

Dr Michał Rubaszek z NBP i SGH stwierdza, że poziom innowacyjności naszej gospodarki jest niski, a szybki wzrost gospodarczy bez podniesienia innowacyjności firm będzie niemożliwy. - Większość z nich nie inwestuje w innowacje. Jeśli już, robią to tylko duże przedsiębiorstwa, które mają dostęp do większych zasobów finansowych - zauważa dr Rubaszek.

Przestawienie naszej gospodarki na nowoczesne tory nie będzie łatwe, bo startujemy z bardzo niskiego poziomu. Świadczy o tym choćby miejsce Polski w rankingach innowacyjności. Tego rodzaju klasyfikacji jest sporo, ale np. w Globalnym Indeksie Innowacyjności z 2015 r. zajmowaliśmy 46. miejsce (na 141 państw). Spośród krajów UE tylko Rumunia była od nas niżej. Z kolei pod względem efektywności innowacji (obrazującej wysokość nakładów na innowacje w stosunku do ich efektów) zajmujemy 93. lokatę!

Prof. Hausner zwraca uwagę na przyczyny słabej pozycji Polski w rankingach. - To skutek m.in. tego, że popyt na wyniki prac badawczo-rozwojowych nadal jest niewielki. Niewielkie są też pieniądze przeznaczane na innowacyjne badania - narzeka. W polskim PKB wynoszą one niecały 1 proc., podczas gdy w Skandynawii, krajach Beneluksu, Wielkiej Brytanii, Niemczech - przekraczają 3 proc. ich PKB, znacznie przecież zasobniejszego niż nasz.

Z ankiety amerykańskiego koncernu General Electric wynika, że dziewięciu na dziesięciu polskich przedsiębiorców zdaje sobie sprawę z deficytu innowacyjności. Wskazują przy tym, że w Polsce nie ma systemu wspierania wynalazczości, ochrona własności intelektualnej jest słaba, a aparat administracyjny nastawiony na represje.

Mało osób pracuje w branżach opartych na wiedzy. Nie potrafimy wykorzystać potencjału informatyków

Z badań Eurostatu wynika, że w Polsce 299 tys. osób, czyli tylko 1,8 proc. pracowników, jest zatrudnionych w branżach opartych na wiedzy. Średnia unijna to 2,7 proc., a w Skandynawii czy Irlandii: ponad 5 proc. - Z każdym rokiem będzie ciężej odrabiać stratę do bogatszych, bo dochodzimy do momentu, gdy do ścigania Zachodu nie wystarczy już tylko kopiowanie jego rozwiązań - podkreśla Tomasz Kaczor, główny ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego. - Żeby niwelować zapóźnienie, musimy sami kreować innowacje - radzi.

Nadzieja w młodych

Nie brakuje na szczęście spraw, które mogą budzić optymizm. Polscy informatycy (w tej dziedzinie w sporej mierze decyduje się postęp technologiczny) są w ścisłej czołówce. Na liście 100 najlepszych na świecie szkół wyższych kształcących informatyków umieszczono aż 15 polskich.

Najwyżej, na 22. miejscu jest UJ, na 23. Uniwersytet Wrocławski. Polski zespół programistów z Politechniki Poznańskiej został mistrzem świata w kodowaniu, a rywalizowało 2,5 tys. zespołów. HackerRank, instytucja, która monitoruje i klasyfikuje programistów z całego świata, Polaków umieszcza na trzeciej pozycji (za chińskimi i rosyjskimi). W Akademickich Mistrzostwach Europy Środkowej Programistów nasi informatycy zajęli całe podium (UW, Uniwersytet Wrocławski i UJ).

Także polska młodzież bryluje w zawodach informatycznych. W czasie Odysei Umysłu w USA zdobyła cztery pierwsze miejsca, trzy drugie, dwa trzecie i dwie nagrody za wybitną kreatywność. Walczyło 830 drużyn.

Prof. Konrad Świrski, prezes polskiej firmy informatycznej Transition Technologies, podkreśla, że krajowa myśl technologiczna jest doceniana na świecie: - Unikatowe rozwiązania, m.in. w zakresie oprogramowania, zostały wdrożone w ponad 450 zakładach, w tym w elektrowniach na całym świecie - podaje. Michał Dżoga z Intela zwraca jednak uwagę: - Co z tego, że na uczelniach powstają centra transferu technologii, skoro nikt nie potrafi skomercjalizować ich wynalazków?

Krajowe nierówności

Eksperci Banku Millennium przeprowadzili badania, które pokazały, że w obrębie kraju dysproporcje w innowacyjności są olbrzymie. Najlepiej wypadło Mazowsze (w praktyce Warszawa). Autorzy rankingu przyznali mu 95,9 pkt (na 100 możliwych, a średnia krajowa wynosiła 69,9 pkt). Na drugim miejscu znalazła się Małopolska z 81,7 pkt. Jako jedyny region dostała 100 pkt za edukację na poziomie policealnym, ale tylko 65 proc. w „wydatkach na badania i rozwój”.

- Wyraźnie widać, że potencjał innowacyjny największy jest w regionach zdominowanych przez wielkie aglomeracje: warszawską, krakowską, wrocławską i trójmiejską - podsumowuje raport prof. Andrzej Koźmiński, prezydent Akademii Leona Koźmińskiego, członek Rady Nadzorczej Banku Millennium. - Są tam możliwości zrobienia kariery i pieniędzy. Dlatego aglomeracje ściągają najzdolniejsze i najbardziej przedsiębiorcze jednostki z całego kraju i z zagranicy. Tam koncentrują się przeróżne nowe przedsięwzięcia i inwestycje. A różnorodność sprzyja innowacjom. Prof. Koźmiński zwraca też uwagę na fakt, że w wielkich miastach mieszczą się najlepsze polskie uczelnie, w których oprócz wielu przeciętnych i słabych studentów nie brakuje zdolnych, kreatywnych ludzi z ambicjami.

Z raportu wynika, że różnice w innowacyjności województw nie są tak znaczne jak te dzielące np. biedne południe i północ Włoch lub stosunkowo ubogi Kraj Basków i Andaluzję.

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski