Czytaj także: Plany i strategie, a efektów nie widać
Bez znaczącego wzrostu innowacji polska gospodarka będzie grzęzła w przeciętności. Polacy zaczną biednieć lub emigrować na jeszcze większą skalę niż obecnie. Przed takim scenariuszem ostrzegają eksperci. Przypominają, że ponad 3,5 miliardom ludzi, głównie w Azji, można zlecić prostą produkcję po znacznie niższych cenach niż w naszym kraju.
To oznacza, że musimy stawiać na sprzedaż nowoczesnych technologii i towarów, by uniknąć odpływu inwestycji. Obecnie kilogram polskiego eksportu „kosztuje” 1,5 euro, francuskiego 5, niemieckiego 6, a szwajcarskiego 6,5 euro. Oznacza to, że dzięki zastosowaniu nowoczesnych technologii w zachodnich produktach jest dużo więcej wartości dodanej niż w polskich.
- Od lat apeluję do kolejnych rządów o kurs na innowację, przedstawiam dane, publikuję raporty - mówi prof. Jerzy Hausner z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, były wicepremier. Obecny wiceszef rządu i minister rozwoju Mateusz Morawiecki zapewnia, że władza pójdzie właśnie w tym kierunku. Początki są jednak trudne, bo za sukces sam w sobie trudno uznać powołanie Rady ds. Innowacyjności. Zasiada w niej prawie połowa ministrów Beaty Szydło, którzy mają też masę innych obowiązków.
Dr Michał Rubaszek z NBP i SGH stwierdza, że poziom innowacyjności naszej gospodarki jest niski, a szybki wzrost gospodarczy bez podniesienia innowacyjności firm będzie niemożliwy. - Większość z nich nie inwestuje w innowacje. Jeśli już, robią to tylko duże przedsiębiorstwa, które mają dostęp do większych zasobów finansowych - zauważa dr Rubaszek.
Przestawienie naszej gospodarki na nowoczesne tory nie będzie łatwe, bo startujemy z bardzo niskiego poziomu. Świadczy o tym choćby miejsce Polski w rankingach innowacyjności. Tego rodzaju klasyfikacji jest sporo, ale np. w Globalnym Indeksie Innowacyjności z 2015 r. zajmowaliśmy 46. miejsce (na 141 państw). Spośród krajów UE tylko Rumunia była od nas niżej. Z kolei pod względem efektywności innowacji (obrazującej wysokość nakładów na innowacje w stosunku do ich efektów) zajmujemy 93. lokatę!
Prof. Hausner zwraca uwagę na przyczyny słabej pozycji Polski w rankingach. - To skutek m.in. tego, że popyt na wyniki prac badawczo-rozwojowych nadal jest niewielki. Niewielkie są też pieniądze przeznaczane na innowacyjne badania - narzeka. W polskim PKB wynoszą one niecały 1 proc., podczas gdy w Skandynawii, krajach Beneluksu, Wielkiej Brytanii, Niemczech - przekraczają 3 proc. ich PKB, znacznie przecież zasobniejszego niż nasz.
Z ankiety amerykańskiego koncernu General Electric wynika, że dziewięciu na dziesięciu polskich przedsiębiorców zdaje sobie sprawę z deficytu innowacyjności. Wskazują przy tym, że w Polsce nie ma systemu wspierania wynalazczości, ochrona własności intelektualnej jest słaba, a aparat administracyjny nastawiony na represje.
Mało osób pracuje w branżach opartych na wiedzy. Nie potrafimy wykorzystać potencjału informatyków
Z badań Eurostatu wynika, że w Polsce 299 tys. osób, czyli tylko 1,8 proc. pracowników, jest zatrudnionych w branżach opartych na wiedzy. Średnia unijna to 2,7 proc., a w Skandynawii czy Irlandii: ponad 5 proc. - Z każdym rokiem będzie ciężej odrabiać stratę do bogatszych, bo dochodzimy do momentu, gdy do ścigania Zachodu nie wystarczy już tylko kopiowanie jego rozwiązań - podkreśla Tomasz Kaczor, główny ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego. - Żeby niwelować zapóźnienie, musimy sami kreować innowacje - radzi.
Nadzieja w młodych
Nie brakuje na szczęście spraw, które mogą budzić optymizm. Polscy informatycy (w tej dziedzinie w sporej mierze decyduje się postęp technologiczny) są w ścisłej czołówce. Na liście 100 najlepszych na świecie szkół wyższych kształcących informatyków umieszczono aż 15 polskich.
Najwyżej, na 22. miejscu jest UJ, na 23. Uniwersytet Wrocławski. Polski zespół programistów z Politechniki Poznańskiej został mistrzem świata w kodowaniu, a rywalizowało 2,5 tys. zespołów. HackerRank, instytucja, która monitoruje i klasyfikuje programistów z całego świata, Polaków umieszcza na trzeciej pozycji (za chińskimi i rosyjskimi). W Akademickich Mistrzostwach Europy Środkowej Programistów nasi informatycy zajęli całe podium (UW, Uniwersytet Wrocławski i UJ).
Także polska młodzież bryluje w zawodach informatycznych. W czasie Odysei Umysłu w USA zdobyła cztery pierwsze miejsca, trzy drugie, dwa trzecie i dwie nagrody za wybitną kreatywność. Walczyło 830 drużyn.
Prof. Konrad Świrski, prezes polskiej firmy informatycznej Transition Technologies, podkreśla, że krajowa myśl technologiczna jest doceniana na świecie: - Unikatowe rozwiązania, m.in. w zakresie oprogramowania, zostały wdrożone w ponad 450 zakładach, w tym w elektrowniach na całym świecie - podaje. Michał Dżoga z Intela zwraca jednak uwagę: - Co z tego, że na uczelniach powstają centra transferu technologii, skoro nikt nie potrafi skomercjalizować ich wynalazków?
Krajowe nierówności
Eksperci Banku Millennium przeprowadzili badania, które pokazały, że w obrębie kraju dysproporcje w innowacyjności są olbrzymie. Najlepiej wypadło Mazowsze (w praktyce Warszawa). Autorzy rankingu przyznali mu 95,9 pkt (na 100 możliwych, a średnia krajowa wynosiła 69,9 pkt). Na drugim miejscu znalazła się Małopolska z 81,7 pkt. Jako jedyny region dostała 100 pkt za edukację na poziomie policealnym, ale tylko 65 proc. w „wydatkach na badania i rozwój”.
- Wyraźnie widać, że potencjał innowacyjny największy jest w regionach zdominowanych przez wielkie aglomeracje: warszawską, krakowską, wrocławską i trójmiejską - podsumowuje raport prof. Andrzej Koźmiński, prezydent Akademii Leona Koźmińskiego, członek Rady Nadzorczej Banku Millennium. - Są tam możliwości zrobienia kariery i pieniędzy. Dlatego aglomeracje ściągają najzdolniejsze i najbardziej przedsiębiorcze jednostki z całego kraju i z zagranicy. Tam koncentrują się przeróżne nowe przedsięwzięcia i inwestycje. A różnorodność sprzyja innowacjom. Prof. Koźmiński zwraca też uwagę na fakt, że w wielkich miastach mieszczą się najlepsze polskie uczelnie, w których oprócz wielu przeciętnych i słabych studentów nie brakuje zdolnych, kreatywnych ludzi z ambicjami.
Z raportu wynika, że różnice w innowacyjności województw nie są tak znaczne jak te dzielące np. biedne południe i północ Włoch lub stosunkowo ubogi Kraj Basków i Andaluzję.
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?