Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doceniono miłość i politykę [WIDEO]

Artur Zaborski
Korespondencja z Berlina. 66. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie zakończony. Złotego Niedźwiedzia zdobył obraz „Fire at Sea” w reżyserii Gianfranco Rosiego. Z nagrodą za swój najnowszy film „Wszystkie stany miłości” wyjeżdża Polak, Tomasz Wasilewski.

Małopolska ma powody do dumy. Na zakończonym właśnie 66. Berlinale nagrodą Srebrnego Niedźwiedzia za scenariusz filmu „Zjednoczone stany miłości” został uhonorowany Tomasz Wasilewski. W jego obrazie ważną rolę zagrała Dorota Kolak. Z kolei istotną funkcję na festiwalu pełniła inna krakuska - w jury, obok Meryl Streep i Clive’a Owena, zasiadała Małgorzata Szumowska. Warto odnotować też obecność absolwenta Uniwersytetu Jagiellońskiego Bartka Dziadosza, który pokazał film wyreżyserowany wspólnie z m.in. Tildą Swinton.

Źródło: ENEX/x-news

Zjednoczone stany samotności?

Polskich akcentów było więcej. W konkursie generation 14plus startował świetnie przyjęty przez młodzieżowe jury film Marty Minorowicz „Zud”. W panoramie pokazano obraz urodzonego w Polsce, a żyjącego w Niemczech Piotra Lewandowskiego „Jonatan”. Tę sekcję otworzyła czesko-polsko-słowacka koprodukcja „Já, Olga Hepnarová”, w której główną rolę zagrała Michalina Olszańska. Krytyka nie miała wątpliwości: polskie aktorki będą naszym nowym towarem eksportowym. Chociaż do filmu z Olszańską podchodzono różnie (były i zachwyty, i miażdżąca krytyka), 23-letniej Polce nie szczędzono pochwał. Podobnie jak Dorocie Kolak, Julii Kijowskiej, Marcie Nieradkiewicz i Magdalenie Cieleckiej, tercetowi, który w „Zjednoczonych stanach miłości” zagrał na najwyższym poziomie. Film portretuje cztery bohaterki na początku lat 90.

W kraju zachodzą przemiany społeczno-polityczne, które nie pozostają bez wpływu na życie bohaterek. Jednym dają nadzieję na lepsze jutro i przywracają wiarę w powrót do ojczyzny tych, którzy za komuny wybrali życie na obczyźnie. Dla innych wyznaczają kres epoki ich świetności - bohaterka Kolak, rusycystka, traci pracę w szkole. Rosyjski nie jest już nikomu potrzebny. Lada moment na jej miejsce pojawi się nauczycielka angielskiego. Świat zmienia się w szybkim tempie. Ale nie zmieniają się pragnienia i tęsknoty - za uczuciem, bliskością, dotykiem. Obraz Wasilewskiego powinien nazywać się „Zjednoczone stany samotności”. To właśnie to poczucie opisuje, wnikliwie i przejmująco na tle dokonującej się transformacji.

Zagraniczni widzowie, zwłaszcza dziennikarze, nieustannie odnosili się do tego fragmentu naszej najnowszej historii. Po pokazie prasowym krytycy pytali o konsekwencje wkroczenia kapitalizmu do Polski, jak i o ciągłość tego procesu. Najlepszej odpowiedzi udzieliła na konferencji prasowej Julia Kijowska. Powiedziała, że przemiany lat 90. wciąż tkwią w Polakach jak zadra, podskórnie dają o sobie znać. Nie uwolniliśmy się od nich. W tym sensie film Wasilewskiego to także egzorcyzmowanie młodych polskich demonów.

Portrety kobiet

Z dumą i bez kompleksów trzeba powiedzieć, że nagrody dla tego filmu spodziewaliśmy się. Nie chodzi o to, że był to festiwalowy fajerwerk, który wszystkich do siebie przekonał. To raczej powiew świeżości w konkursie. Opowiedziana zimnymi obrazami historia pokazuje, jak zmienia się myślenie o kinie młodych polskich reżyserów (Wasilewski ma 35 lat). To także dowód na to, że najciekawsze historie znajduje się we własnym otoczeniu. Twórca mówił w wywiadach, że portrety bohaterek stworzył na podstawie kobiet, które pamięta z dzieciństwa. W Berlinie mówiło się o zbiorowej nagrodzie aktorskiej dla Cieleckiej, Nie-radkiewicz, Kijowskiej i Kolak. Ale wyróżniono scenariusz, który Wasilewski napisał sam. Twórca wyrasta na wrażliwego kinowego autora.

Berlin polityczny

Najważniejszy laur festiwalu przypadł filmowi z Włoch. Złoty Niedźwiedź przyznano dokumentowi „Fire At Sea”, który dotyka problemu uchodźców. Bohaterką jest Lampedusa, włoska wyspa, leżąca na szlaku emigrantów z Afryki na Stary Kontynent.

Nie wszystkim udaje się dobić do brzegu. Wielu z uciekających przed wojną i głodem ginie na morzu. Tratwy i łódki często okazują się za mało odporne, by przetrwać trudy żeglugi. Na Lampedusie modlił się za uchodźców w 2013 roku papież Franciszek. W czasie jego pielgrzymki do wyspy dobiła szalupa ze 166 nowymi imigrantami. Nie wszyscy, którym udało się przebyć morze, mają możliwość pozostać w Europie. Niektórzy są odsyłani do ojczystych krajów. Grupę tych, którzy czekają na decyzję o swojej przeszłości, oglądamy w nagrodzonym dokumencie, w którym Rosi wzbija się ponad poziom medialnej sensacyjności.

O Berlinale mówi się, że jest imprezą polityczną. Rzeczywiście, pokazywane tu filmy niosą zazwyczaj mocny komentarz społeczno-polityczny. Ale nagroda dla Włocha nie może być uzasadniona wyłącznie aktualnością. Zasiadające w jury osobowości nie pozwoliłyby sobie na podążanie za ideą kosztem sztuki. „Fire At Sea” (tytuł odwołuje się do włoskiej pieśni rybaków niepewnych powrotu z połowu) pozostaje dokumentem wysokich lotów, nawet kiedy oderwiemy go od politycznych kontekstów. Co nie zmienia faktu, że temat kryzysu uchodźców powracał na festiwalu jak bumerang. Wypowiadali się na jego temat George Clooney, który spotkał się w Berlinie z Angelą Merkel, a także Michael Moore i twórcy z Bliskiego Wschodu. Ci ostatni dziękowali za udzielane ich rodakom schronienie. Amerykański dokumentalista wyraził z kolei wdzięczność za sprzątanie przez nas bałaganu zrobionego przez jego rodaków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski