Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Polska ma 18. armię świata?

Włodzimierz Knap
Święto Wojska Polskiego w Warszawie
Święto Wojska Polskiego w Warszawie fot. Michał Dyjuk
Analiza. W rankingu sił konwencjonalnych wyprzedzają nas m.in. Brazylia i Izrael, a za nami są m.in. Iran i Kanada.

Osiemnastą pozycję przyznał nam ukazujący się corocznie ranking „Global Firepower 2016”. Jego autorzy uwzględnili 126 krajów. Kierowali się ponad 50 czynnikami, m.in. liczbą poszczególnego rodzaju sprzętu wojskowego, siłą ekonomiczną kraju, potencjałem ludnościowym. Nie brali pod uwagę broni nuklearnej, chemicznej ani biologicznej. Dwu ostatnich w teorii nie można produkować.

Ranking otwierają USA, co nie jest zaskoczeniem. Za nimi Rosja, Chiny, Indie, Francja, Wielka Brytania, Japonia, Turcja, Niemcy i Włosi. Potem Korea Płd., Egipt i Pakistan. Na 25. miejscu znajduje się Korea Płn., 27. Hiszpania, 30. Ukraina, 32. Czechy, 49. Białoruś, 62. Węgry, 77. Słowacja.

Mariusz Cielma, redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej” i Wojciech Lorenz, specjalista ds. bezpieczeństwa międzynarodowego i przemysłu obronnego z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych radzą jednak do rankingu „Global Firepower” podchodzić ostrożnie. Przyznają jednak, iż w miarę oddaje całościowy układ sił w dziedzinie wojskowości. - I niewiele więcej - mówi Lorenz. Tym, którzy chcą uzyskać rzetelną wiedzę poleca „The Military Balance”, również coroczną publikację, która nie jest jednak rodzajem rankingu.

Ekspert z PISM podkreśla, że rankingi w rodzaju „Global Firepower” trzeba umieć czytać. - Co z tego, że mamy podaną ogólną liczbę czołgów, okrętów, samolotów itp., skoro publikacja nie podaje, jaką część z nich stanowi sprzęt najnowszej generacji - zauważa Lorenz, a Cielma dorzuca: - Ranking podaje, że w sumie mamy 1009 czołgów, a przecież wojsko użytkuje tylko nieco ponad 400. Każda armia dużą część sprzętu trzyma w magazynach. Po pewnym czasie znaczący jego odsetek nie nadaje się do użycia. Lepiej mieć 200 świetnych czołgów niż tysiące średnich i lichych.

Lorenz podkreśla, że najlepsze uzbrojenia ma na wyposażeniu niewiele armii. Takiego nadal brakuje i w naszych arsenałach. - F16 w wersji Block 52+ należą do najnowocześniejszych samolotów w Europie. Rosomaki są supernowoczesnymi pojazdami. Kupujemy amerykańskie rakiety JASM, które sprzedano wcześniej tylko Australii i Finlandii. Nawet karabinek Beryl jest dużo lepszy od tego, którego standardowo używają Amerykanie. Na tle regionu wypadamy bardzo dobrze, ale nadal wiele nam brakuje do najnowocześniejszych armii - USA, Francji czy Wielkiej Brytanii - wylicza.

Analityk z PISM zwraca uwagę, że na potencjalnym polu walki liczyć się mogą ułamki sekund. Decydować będą o tym, czy nasi żołnierze zostaną trafieni, czy to oni trafią. Który scenariusz się spełni, zależy w dużej mierze od jakości sprzętu wojskowego.

Eksperci od lat narzekają na kondycję naszego wojska. - Bo nadal nie jest gotowe do podjęcia działań w krótkim czasie - mówi Cielma. Przypomina, że współczesna wojna daje wielką przewagę tym, którzy działają szybko i dysponują dobrym sprzętem. Przekonali się o tym Ukraińcy w Donbasie, pokonani przez mniej liczne, lecz znacznie lepiej uzbrojone i mobilne jednostki prorosyjskie i rosyjskie. - Obawiam się, że nasze wojsko przypomina pod tym względem armię ukraińską - twierdzi Cielma.

Lorenz zwraca też uwagę na inny czynnik. - Polscy politycy wszystkich opcji powinni sobie zdawać sprawę z tego, że NATO nie jest sojuszem wyłącznie militarnym, ale też polityczno-wojskowym - mówi.

Jego zdaniem oznacza to, iż władze RP muszą dbać o dobre relacje głównie z krajami dysponującymi nowoczesną, świetnie uzbrojoną armią. W Europie jest to tylko Francja, Wielka Brytania i Niemcy. Lorenz przypomina, że te państwa nie czują się zagrożone przez Rosję, inaczej niż Polska. Dla nich istotne jest to, czy Warszawa rozumie, że NATO musi działać zgodnie i stanowczo w tych częściach świata, które są z ich punktu widzenia ważne, czyli na Bliskim Wschodzie czy w Afryce Północnej.

- Nie możemy bezwarunkowo wierzyć w to, że NATO nas obroni, gdy będziemy w potrzebie - mówi Lorenz. - Pakt złożony jest z suwerennych państw, a każde z nich kieruje się własnym interesem.

Ekspert radzi unikać polityki oderwanej od realiów. Zaleca skupienie uwagi na sprawach mających kluczowe znaczenie dla najważniejszych graczy zachodnich, od których zależy bezpieczeństwo Polski. Musimy tak postępować, by rządzący w nich politycy nie zawahali się wysłać swoich żołnierzy, by bronili Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski