Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarny „marsz śmieciarzy” w obronie wolnego rynku

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Rządowy projekt jest zgodny z oczekiwaniami samorządowców
Rządowy projekt jest zgodny z oczekiwaniami samorządowców fot. Anna Kaczmarz
Kontrowersje. Tysiące ludzi straci pracę, kilkaset polskich firm rodzinnych upadnie, zdrożeje też wywóz śmieci po zmianie prawa zamówień publicznych forsowanej przez rząd - twierdzą organizacje przedsiębiorców.

Rząd chce, by urzędy centralne i samorządy mogły bez przetargu zlecać usługi własnym spółkom, nie dbając o jawność i konkurencyjność wyboru wykonawców. Chodzi np. o wywóz śmieci, odśnieżanie ulic i prace budowlane. Kontrowersyjne przepisy znalazły się - wbrew protestom organizacji przedsiębiorców - w projekcie nowelizacji prawa zamówień publicznych, skierowanym właśnie przez rząd do Sejmu.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ AUTORA: Pani/Pan płaci za monopol

- Zniesienie obowiązkowych przetargów, np. na wywóz odpadów, oznacza zabójstwo firm prywatnych, utratę pracy przez ponad 15 tys. osób i stworzenie publicznych monopoli, które podniosą opłaty mieszkańcom. Rząd wbija polskim przedsiębiorcom nóż w plecy - uważa Irena Litkowiec-Senderska, szefowa Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami. Jutro organizuje ogólnopolski „protest przeciwko wykluczeniu z rynku polskich firm”.

Będzie on, podobnie jak lutowa manifestacja kupców, kłopotliwy dla rządu, bo stanowisko ZPGO popierają największe organizacje gospodarcze (Lewiatan, Krajowa Izba Gospodarcza, Związek Pracodawców RP i Związek Przedsiębiorców i Pracodawców) oraz Komisja Krajowa „Solidarności”.

Na manifestację do Warszawy wybiera się ponad tysiąc przedsiębiorców i pracowników z branży gospodarki odpadami. Właśnie oni najbardziej boją się nowych przepisów.

- Gminne spółki od dawna chcą przejąć nasze zlecenia i z radością zrobią to bez przetargu - mówi szef firmy obsługującej mieszkańców jednej z podkrakowskich gmin. Przygotował już transparenty na czarny „marsz śmieciarzy”: „Polskie firmy za nic mają, mieli dbać, a zabijają”, „My stworzyliśmy rynek, wy nam go zabieracie - HAŃBA!” oraz „Będą monopole, będzie drożej i gorzej”. Do wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego trafiły petycje. Pod apelem do posłów - o wstrzymanie prac nad ustawą - podpisało się ponad 6 tys. osób ze 135 firm.

Wiceminister rozwoju Mariusz Haładyj, który firmuje nowelizację, uzasadnia kontrowersyjne przepisy koniecznością wdrożenia dwóch unijnych dyrektyw. Za proponowanym przez rząd rozwiązaniem od dawna lobbują samorządowcy, m.in. prezydent Krakowa. Ministerstwo twierdzi, że starało się znaleźć „złoty środek”.

Śmieciarze w strachu
Sprzeciw przedsiębiorców budzą przepisy umożliwiające instytucjom publicznym zamawianie różnych usług bez przetargu - we własnych spółkach. To niszczy biznes.

Blady strach padł na firmy zajmujące się gospodarką odpadami na początku roku, gdy resort rozwoju ogłosił projekt nowelizacji prawa zamówień publicznych (pzp). Równocześnie PSL zaproponował zmiany w tzw. ustawie śmieciowej.

- Chodzi o przepisy umożliwiające bezceremonialne wykluczanie prywatnych przedsiębiorców z ich obecnych rynków - wyjaśnia Leszek Zagórski ze Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami, który jutro organizuje ogólnopolski protest przeciwko tym zmianom.

Nad nowelizacją pracowało ministerstwo rozwoju. Jego szef Mateusz Morawiecki tłumaczył, że obecne prawo zamówień publicznych hamuje wzrost gospodarczy, podcina skrzydła małym i średnim firmom, które często nie mają szans zdobyć takich zleceń. Co istotne, Polska musi wdrożyć dwie unijne dyrektywy z 2014 r. dotyczące zamówień publicznych.

Ogłoszony 20 stycznia projekt ministerstwa, liczący… 854 strony, wywołał burzę. Istotne uwagi zgłosiło kilkadziesiąt organizacji. Większość, jak Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej, uznała projekt za „idący w dobrym kierunku i zawierający rozwiązania wspierające budowę rynku konkurencyjnego, z udziałem małych i średnich przedsiębiorców”. Wielkie kontrowersje - i sprzeciw przedsiębiorców - wzbudził jednak zapis dotyczący zamówień udzielanych w tzw. trybie in-house, umożliwiający instytucjom publicznym zamawianie różnych usług bez przetargu - we własnych spółkach. Zawrzało zwłaszcza w środowisku firm zajmujących się gospodarką odpadami, czyli wywozem śmieci, ich przetwarzaniem i składowaniem.

- 60 proc. takich usług świadczą dziś małe i średnie firmy prywatne, zatrudniające przeszło 15 tys. pracowników. Po prostu wygrały przetargi. Jeśli gminy będą mogły zlecać te usługi bez przetargów - to zlecą je własnym spółkom. A to oznacza likwidację firm prywatnych, które zainwestowały ogromne środki w sprzęt i ludzi - tłumaczy Dariusz Matlak, prezes Polskiej Izby Gospodarki Odpadami.

Po drugiej stronie barykady są organizacje samorządowców i przedsiębiorstwa komunalne. Od dwóch lat lobbują za dopuszczeniem zamówień „w trybie in-house”. Już w marcu 2014 r., miesiąc po uchwaleniu przez europarlament wspomnianych dyrektyw, Krajowa Izba Gospodarki Odpadami, zrzeszająca 135 przedsiębiorstw komunalnych (jej wiceprezesem jest Henryk Kultys, szef Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Krakowie), apelowała do rządu o jak najszybsze „umożliwienie bezprzetargowego zlecania przez gminy realizacji zadania własnego - jakim jest gospodarka odpadami - własnym spółkom komunalnym”.

W ramach konsultacji projektu głos zabrał m.in. prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. W jego opinii „metoda in-house nie stanowi zagrożenia dla konkurencyjności na rynkach lokalnych, ma natomiast określone zalety dla możliwości skutecznej realizacji zadań samorządów gminnych”. Dotyczy to zwłaszcza gospodarki odpadami: z opinii prezydenta wynika, że będzie lepiej, gdy zajmą się nią spółki gminne.

Podobne stanowisko przesłał rządowi burmistrz Skawiny Paweł Kolasa: „Brak możliwości odbioru odpadów bez przetargu własnej spółce powoduje, iż samorządy nie uzyskują faktycznego władztwa nad odpadami”. Samorządowcy oskarżają „prywaciarzy”, że wywożą śmieci gdzie popadnie i nie dbają o recykling, co utrudnia gminom „osiągnięcie określonych efektów ekologicznych (grożą za to kary finansowe)”.

Sejm zajmie się nowelizacją na najbliższym posiedzeniu. To pilne, bo na wdrożenie unijnych dyrektyw mieliśmy 24 miesiące, a te właśnie minęły.

[email protected]

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski