Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Asesorzy idą do pracy. Chcą sądzić blisko swych domów

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Wychowankowie KSSiP wybierają swoje przyszłe miejsca pracy
Wychowankowie KSSiP wybierają swoje przyszłe miejsca pracy Anna Kaczmarz
Prawo. W Krakowie ok. 350 aplikantów sędziowskich zdecydowało o miejscach pracy. Polityka im raczej nie zaszkodzi.

W auli Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury (KSSiP) w Krakowie 352 aplikantów sędziowskich decydowało wczoraj o miejscach swoich przyszłych karier zawodowych. Młodzi asesorzy będą mieli podobne uprawnienia jak sędziowie. To według ministra sprawiedliwości ma pomóc w usprawnieniu pracy krajowego wymiaru sprawiedliwości.

Każdy z wywołanych kandydatów na asesora mówił przez mikrofon, jaki sąd wybiera. Następnie z planszy z wolnymi miejscami w sądach było wykreślane zajęte miejsce.

Jako pierwszy wyboru dokonał aplikant, który zdobył największą liczbę punktów podczas egzaminu sędziowskiego. Najmniejszy wybór miały osoby, które uzyskały najmniej punktów na egzaminie.

W pierwszej dziesiątce najlepszych aplikantów znalazła się Sabina Ławniczak z Łodzi, która jako siódma wybierała miejsce pracy. Zdecydowała się na wydział cywilny sądu w Zgierzu pod Łodzią.

Praca tam, gdzie dom

- W moim przypadku wybór miejsca pracy determinowało miejsce zamieszkania - mówi Sabina Ławniczak.

Podobnie było w przypadku większości osób. Chęć podjęcia pracy tam, gdzie się mieszka, sprawiła jednak, że dla aplikantów z końca listy czasem brakowało już wolnych miejsc w sądach, które sobie upatrzyli.

Jedni cieszyli się ze swoich wyborów, inni płakali, bo będą musieli przenieść się do pracy nawet kilkaset kilometrów.

Najchętniej były wybierane sądy w dużych ośrodkach miejskich, takich jak Warszawa, Kraków oraz Katowice.

- Lokalizacja sądu mi nie przeszkadza. Jestem kawalerem i mogę rozpocząć pracę w każdym miejscu w Polsce. Rozumiem jednak tych, którzy założyli już rodziny, dla nich przeprowadzka będzie dużym problemem - mówi Piotr, aplikant sędziowski z Lublina.

Nie wszystkim odpowiadała konieczność zrewidowania planów życiowych. Spośród 176 osób z pierwszej tury wyborów miejsc pracy 18 zrezygnowało z ubiegania się o asesurę.

- Z tego, co mi wiadomo, większość z nich zrezygnowała, ponieważ nie mieli możliwości pracy w rodzinnej okolicy - potwierdza Małgorzata Manow-ska, dyrektor KSSiP.

W trzech krakowskich sądach rejonowych (Nowa Huta, Podgórze, Śródmieście) przybędzie łącznie 11 asesorów. W Olkuszu czeka miejsce dla dwóch osób, a po jednym w Chrzanowie, Miechowie, Wadowicach, Gorlicach i Limanowej. Będą zarabiali po 7,6 tys. zł brutto.

Asesorzy jak sędziowie

O tym, że dzisiejsze spory polityczne nie będą miały wpływu na pracę wychowanków szkoły, zapewnia jej dyrektor Małgorzata Manowska. - Minister sprawiedliwości po mianowaniu aplikantów na stanowiska asesorskie nie ma żadnego wpływu na ich dalszą karierę - podkreśla Małgorzata Manowska.

Asesorzy zaczną pracę pod koniec roku. Wcześniej minister sprawiedliwości mianuje ich na stanowiska pracy. Następnie lista przyszłych sędziów trafi do Krajowej Rady Sadownictwa, która może nie zgodzić się na powierzenie asesorowi obowiązków sędziego. Od takiej decyzji odwołać się można do Sądu Najwyższego.

Po zawetowaniu ustawy o KRS przez prezydenta nie wiadomo, jaki skład rady będzie rozpatrywał listę asesorów. Do tej pory w składzie rady przeważali sędziowie. Rząd dąży do tego, aby w KRS dominujące zdanie mieli politycy. Prezydent zadeklarował, że po wakacjach przedstawi swoje propozycje co do kształtu rady.

Asesorzy będą mieli prawie takie same uprawnienia jak sędziowie. Nie będą mogli jednak stosować tymczasowego aresztu, rozpoznawać zażaleń na postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa i rozstrzygać spraw z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego.

Do tej pory aplikanci po pięciu latach nauki kończyli KSSiP, zdawali egzamin zawodowy i wielu z nich nie trafiało do sądów ani prokuratur, bo nie było dla nich etatów. Znajdowali więc miejsce w innych korporacjach.

Sędzia Rafał Dzyr, były wicedyrektor KSSiP, a dziś najważniejszy sędzia Małopolski, przyznaje, że prowadzenie aplikacji to wielki wysiłek finansowy.

- Państwo ponosi koszty szkolenia aplikantów oraz zapewnia im stypendium, które na trwającej rok aplikacji ogólnej wynosi 3,3 tys. zł miesięcznie, a na 30-miesięcznej aplikacji sędziowskiej lub prokuratorskiej 3,8 tys. zł. Tak zainwestowane środki zwrócą się, gdy pracę podejmą znakomicie przygotowani asesorzy - zapewnia sędzia Dzyr.

WIDEO: Praca w rezerwacie przyrody. Jak zostać wolontariuszem w Afryce?

Źródło: Dzień Dobry TVN, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski