Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka i Ula wciąż mają wielkie rezerwy

Redakcja
Wacław Mirek pracuje z siostrami Radwańskimi od dwóch lat FOT. ANNA KACZMARZ
Wacław Mirek pracuje z siostrami Radwańskimi od dwóch lat FOT. ANNA KACZMARZ
Dr Wacław Mirek jest specjalistą od przygotowania motorycznego, od dwóch lat pomaga budować formę Agnieszce Radwańskiej, obecnie drugiej tenisistce na świecie.

Wacław Mirek pracuje z siostrami Radwańskimi od dwóch lat FOT. ANNA KACZMARZ

ROZMOWA. WACŁAW MIREK opowiada o przygotowaniach tenisistek z Krakowa

- Ilu zawodniczkom pomógł Pan zakwalifikować się na igrzyska olimpijskie do Londynu?

- Bezpośrednio przygotowałem dwie lekkoatletki Matyldę Szlęzak i Agnieszkę Szwarnóg, która trenuje u mnie od początku, czyli od dwunastu lat. Natomiast od dwóch lat pracuję z siostrami Radwańskimi, przygotowując je pod względem motorycznym do tenisa. Współpracujemy głównie w okresie przygotowawczym, bo w trakcie sezonu tenisowego siostry często są w rozjazdach. Przykładem jest Ula, która już od dłuższego czasu przebywa za granicą na turniejach.

- Kiedy pożegnał się Pan z Agnieszką Radwańską przed jej wylotem do Londynu?

- Widzieliśmy się w ubiegły poniedziałek i więcej nie zdążyliśmy, bo Agnieszka ma napięty grafik. Będzie chorążym polskiej ekipy, a w tym okresie popularność wymaga od niej innej aktywności.

- Jak wyglądał ostatni trening?

- Były to zajęcia tzw. bodźcowe, kontynuujące poprzedni cykl, by przypomnieć pracę mięśni brzucha, grzbietu i mięśni skośnych. Do ogólnorozwojowych zajęć doszły ćwiczenia na dynamikę w celu delikatnego, siłowego pobudzenia mięśni.

- Piłka lekarska bywa podstawowym narzędziem pracy?

- Wszystko zależy od okresu. Na piłkach i lekkiej sztandze pracujemy dużo, ale w trakcie przygotowań do sezonu. Do tego dochodzą wtedy gumy i płotki. W trakcie sezonu, jeżeli Agnieszka dłuższy czas przebywa w Krakowie i jestem w stanie zrobić kilka jednostek treningowych, "włączam" więcej siły, żeby ją podbudować.

- Już w trakcie turnieju, oglądając w telewizji grę Agnieszki, obmyśla Pan plan najbliższego treningu?

- Pewne założenia mam gotowe, ale staram się przychodzić wcześniej na trening tenisowy, który Agnieszka ma przed zajęciami ze mną. Tam widzę, jak się zachowuje, w czym mogą tkwić ewentualne problemy i co może ją boleć. Bardzo mocno bazuję też na tym, co sama zawodniczka mówi na temat dyspozycji. Bywa, że wtedy plany są zmieniane, bo pewne ćwiczenia mogłyby nasilić u Agnieszki ból. To pokazuje, że moja praca jest dość twórcza (śmiech). Taka jest rola trenera, by reagować na rozwój wydarzeń i optymalnie pracować, a nie kurczowo trzymać się swoich koncepcji.

- Awans do finału Wimbledonu musiał kosztować starszą z sióstr dużo zdrowia.

- Byłem zdziwiony, że Agnieszka aż tak dobrze zniosła trudy gry w Londynie. To świadczy, że nasza praca idzie chyba w dobrym kierunku.

- W trakcie turnieju konsultuje się z Panem?

- Praktycznie, poza krótkimi SMS-ami, nie mamy bezpośredniego kontaktu, bo Agnieszka rozgrywa mecze niemal codziennie lub z niewielką przerwą. Za to tuż po turniejach bardzo szybko wraca do Krakowa i wtedy możemy spotkać się i porozmawiać. Wówczas w zakresie moich obowiązków udzielam jej wskazówek, co powinna robić w trakcie turnieju i sugeruję wprowadzenie na przykład ćwiczeń stabilizacyjnych. Jednak rozumiem, że grając bez przerwy, wolny czas chce wykorzystać na odnowę niż treningi.
- W jaki sposób analizuje Pan grę Agnieszki pod względem aplikowanych przez siebie treningów?

- Zawsze zadaję jej pytanie, czy była na tyle przygotowana motorycznie w czasie turnieju, aby mieć możliwość pokazania pełni bogactwa tenisowego. Oczekuję na odpowiedź, które elementy stały na przeszkodzie, by na kolejnych treningach należycie je dotrenować. Trzeba przyjąć, że motoryka ma dać tylko podstawy do przygotowania tenisowego.

- Do jakich dochodzicie wniosków?

- Przede wszystkim widzę dużo rezerw, co mnie cieszy, bo wiem, że w sporcie nic nie dzieje się od razu.

- A konkretnie?

- Widać, że nie każdy mecz Agnieszka rozgrywa na dobrym poziomie motorycznym i musi walczyć do końca na siłę. Agnieszka nie będzie bardzo silna, jak Serena Williams, ale jest w stanie być jeszcze szybsza, zwrotniejsza i dochodzić do każdej piłki. Ma potencjał, by na dużych prędkościach, dobrej dynamice i wytrzymałości pokazywać bardzo dobry tenis. Podłoże, nad którym pracujemy, pozwoli jej zrobić kolejny krok do przodu, a wtedy demonstrując swoją techniką, rozbłyśnie jeszcze bardziej.

- I z długich wymian jeszcze częściej będzie wychodziła zwycięsko?

- Wiadomo, że jeżeli zawodnik jest mniej zmęczony, bywa dokładniejszy i lepiej utrzymuje koncentrację. Odpowiednie przygotowanie motoryczne daje duży komfort w grze.

- Radwańska była gotowa, by w finale Wimbledonu pokonać Serenę Williams?

- Szczerze liczyłem, że jeśli dojdzie do trzeciego seta, Agnieszka będzie zwyciężczynią. Szansę widziałem w jej mądrej grze i umiejętnościach, którymi może przeciwstawić się sile masywniejszym rywalkom. Nie chodzi chyba o to, żeby w grze kobiety oglądać męski tenis.

- Z drugiej strony pracy nad siłą nie można całkowicie wyłączyć z treningów. Jak, stawiając na finezyjną grę, wyważyć proporcje?

- Przede wszystkim Agnieszka nie osiągnie takiej siły jak zawodniczki wyższe, o większym zasięgu ramion, a więc mające lepsze parametry do mocniejszego serwowania i odbijania piłki. My podążamy w kierunku, aby Agnieszka miała siłę pogonić rywalkę po korcie, grając przy tym w jeden z najbardziej widowiskowych sposobów.

- Usłyszał Pan od Radwańskiej: "trenerze, jestem z naszej współpracy zadowolona"?

- Pośrednio, można powiedzieć, wyraża takie myśli w wywiadach. Mówiąc, że jej sztab stanowią ojciec, trener Wiktorowski i ja, okazuje zadowolenie.

- Bywa, że buntuje się na Pana metody treningowe?

- W odróżnieniu od wielu sportowców, z którymi spotkałem się w ciągu 20 lat pracy, siostry doceniają trening motoryczny. Zauważają korzyść, bo osiągają coraz lepsze wyniki, pną się w rankingu i potrafią to docenić. Bo, niestety, często bywa tak, że człowiek dużo daje z siebie, sportowiec dochodzi do sukcesu, ale później "wypina" się.

- Urszula jest daleko za siostrą?

- Uważam, że bardzo szybko dołączy do Agnieszki.
- Największa zaleta Agnieszki?

- Chęć zwycięstwa.

- A wada?

- Czasami wydaje mi się, że... Dobra, nie powiem. Myślami jestem już przy treningu z Agnieszką Szwarnóg i Matyldą Szlęzak.

- Obie lekkoatletki AZS AWF Kraków, Szwarnóg w chodzie na 20 km i Szlęzak w biegu na 3000 m z przeszkodami, są przygotowane na osiągnięcie wysokich celów w Londynie?

- Sukcesami będą miejsca w pierwszej "8" i "12".

Rozmawiał ARTUR GAC

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski