MKTG SR - pasek na kartach artykułów

ACTA zagraża wolności

Redakcja
FOT. ARCHIWUM ROZMÓWCY
FOT. ARCHIWUM ROZMÓWCY
ROZMOWA. Z KUBĄ DANECKIM, współtwórcą ruchu "Nie dla ACTA", który w Krakowie organizował protesty przeciwko umowie.

FOT. ARCHIWUM ROZMÓWCY

- Premier Donald Tusk pod naporem opinii publicznej wycofał się z ratyfikacji ACTA. Jesteście usatysfakcjonowani?

- Jeszcze nie w pełni. Na początku postawiliśmy sobie - jako cel - walkę do samego końca, czyli do momentu, w którym oficjalnie zostanie potwierdzone, że ACTA nie będzie ratyfikowana ani w Polsce, ani w Parlamencie Europejskim. Czujemy za to ogromną satysfakcję z faktu, że protesty społeczne, które pomagaliśmy organizować, odniosły tak duży skutek i udało nam się dotrzeć do władz.

- Będziecie walczyć do końca? Czy możliwe są kolejne protesty na ulicach Krakowa?

- Planujemy przede wszystkim akcję edukacyjną, żeby dokładnie wytłumaczyć ludziom, czym jest ACTA. Oczywiście, jeżeli będzie taka potrzeba, to nadal będziemy organizować protesty i mobilizować społeczeństwo, żeby walczyło o swoje prawa i możliwość udziału w procesie demokratycznym.

- Dlaczego wciąż tak zdecydowanie występujecie przeciwko ACTA?

- Przede wszystkim dlatego, że postrzegamy ją jako zagrożenie dla wolności i innowacyjności. ACTA nie jest tylko umową, która zagraża wolności wymiany informacji w sieci, ale może także negatywnie wpłynąć choćby na handel tanimi lekami generycznymi, produkcję żywności czy polską wynalazczość.

- Większość protestujących nie ma o tym pojęcia. Interesuje ich przede wszystkim to, czy film, który dzisiaj wszedł do kin, jutro będzie można ściągnąć za darmo.

- Wydaje mi się, że tak można było odbierać tylko pierwsze protesty, te które były oparte przede wszystkim na strachu. Ludzie nie wiedzieli, co wprowadza się za ich plecami, dlatego zareagowali tak żywiołowo. W tym momencie świadomość społeczeństwa jest o wiele większa. Ludzie sporo się dowiedzieli, a my wciąż prowadzimy szeroką akcję edukacyjną. Pierwsze protesty rzeczywiście mogły budzić pewne kontrowersje, ale społeczeństwo poczuło się zagrożone tym, że próbuje się mu odebrać wolność. I to bez wcześniejszych konsultacji.

- Może za bardzo przyzwyczaiło się do absolutnej wolności w sieci, która daje możliwość bezkarnego wykorzystywania pracy innych osób?

- Problem polega na tym, że kwestię obiegu treści w internecie przedstawia się w systemie zero-jedynkowym. Po jednej stronie mamy złych piratów, którzy okradają posiadaczy praw autorskich, a z drugiej strony mamy dobrych twórców. Raport "Obiegi Kultury", na który często powołujemy się, wyraźnie wskazuje, że sytuacja jest zdecydowanie bardziej skomplikowana. Pokazuje on, że nie można mówić o wszystkich ludziach, którzy korzystają z nieformalnego obiegu treści w kategoriach absolutnie negatywnych , bo okazuje się, że ci internauci, którzy najwięcej ściągają najwięcej też wydają pieniędzy na kulturę. Chce się nas jednak przedstawić tylko jako hakerów i piratów, choć w rzeczywistości ruch "Nie dla ACTA" sprzeciwia się jakimkolwiek formom łamania praw autorskich. Uważamy, że artyści i osoby posiadające prawa autorskie powinny dostawać odpowiednie wynagrodzenie za pracę. Mamy jednak poczucie, że to właśnie ACTA betonuje sytuację, która nie pozwoli artystom na zdobywanie większych funduszy, ponieważ prawie wszystkie pieniądze, które wydajemy na kulturę, są przejadane przez pośredników.
- Organizacje zajmujące się ochroną praw autorskich i wielu artystów jednoznacznie opowiedziało się jednak za ACTA, licząc na skuteczniejszą egzekucję prawa.

- Często wysuwają argument, że lepsza egzekucja zwiększyłaby zarobki artystów, ale to jest bardzo wątpliwe. W rzeczywistości sprzyjałoby to tylko interesom wielkich korporacji, pochłaniających 80-90 proc. wszystkich zysków. W ogóle ACTA w swojej preambule ma dyskusyjne założenie, że prawa autorskie i ich przestrzeganie wpływają pozytywnie na innowację i rozwój gospodarczy. W praktyce nie jest to prawda. Zarówno raport Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju z 2011 r., jak i raport Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Rozwoju Przemysłowego nie wykazują jednoznacznego powiązania między występowaniem, a co dopiero przestrzeganiem praw autorskich, a innowacyjnością czy wzrostem gospodarczym.

- Czy ogromne zamieszanie wokół ACTA jest w ogóle uzasadnione? Prawnicy podkreślają, że umowa nie wprowadza do polskiego prawa żadnych nowych rozwiązań.

- Jeśli umowa ta nie wprowadzi żadnych konkretnych zmian, to jednak pozwala na różne sposoby interpretacji, które sprawiają, że może być ona wykorzystywana w bardzo negatywny i represyjny sposób. Otwiera wiele furtek do penalizacji rzeczy, które w tym momencie są legalne. Stwarza także możliwości dla działań, które uznajemy za absolutnie niedopuszczalne, jak śledzenie przez dostawców internetu treści, z których korzysta użytkownik, czy penalizacja każdego przejawu łamania praw autorskich. Nie chcemy zgodzić się na wprowadzenie narzędzi, które uznajemy za niebezpieczne, nawet jeśli ktoś obiecuje, że nie będzie z nich korzystał.

Rozmawiał MACIEJ PIETRZYK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski