18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Absurd z InPost: nie odebrał listu, bo nie miał pieczątki

Łukasz Bobek
Dostałem awizo, nie wiem, czego sprawa dotyczy, ale nie mogę odebrać listu – irytuje się Przemysław Bolechowski z Zakopanego
Dostałem awizo, nie wiem, czego sprawa dotyczy, ale nie mogę odebrać listu – irytuje się Przemysław Bolechowski z Zakopanego FOT. ŁUKASZ BOBEK
Zakopane. Znów problem z nowym doręczycielem listów z sądu i prokuratury. Pracownicy InPostu nie chcieli wydać listu, bo adresat nie miał pieczątki.

Zamieszanie z odbiorem listów poleconych z sądów i prokuratur pojawiło się w styczniu tego roku, gdy doręczanie sądowej korespondencji od Poczty Polskiej przejęła Polska Grupa Pocztowa we współpracy z InPost (konsorcjum to wygrało przetarg wart 500 mln zł na te usługi). O ile adresat jest w domu i listonosz InPostu na niego trafi, problemów nie ma. Schody zaczynają się, gdy doręczyciel zostawi awizo i adresat sam będzie musiał udać się do wyznaczonego punktu po list.

– I mnie się taka sytuacja trafiła. Dostałem informację, że z sądu, nie wiadomo jakiego, przyszedł do mnie list. Dokładnie: na moją firmę, którą zamknąłem dwa lata temu – opowiada Przemysław Bolechowski, mieszkaniec Zakopanego. – Po tym, co mnie spotkało, jestem przekonany, że nowy operator jest zupełnie nieprzygotowany do obsługi sądów. Personel punktów zupełnie sobie nie radzi – dodaje Bolechow­ski.

Pan Przemek poszedł odebrać list – do kiosku ruchu przy ul. Nowotarskiej w Zakopanem. Usłyszał tam, że albo potwierdzi odbiór przesyłki pieczątką firmową, albo listu nie dostanie.

– Przesyłka była zaadresowana na firmę, w nazwie której jest moje imię i nazwisko – opowiada Bolechowski. – Firma nie istnieje już od dawna. Zwróciłem pani uwagę, że namawiając mnie do posługiwania się pieczątką nieistniejącej firmy, namawia mnie do złamania prawa. Usłyszałem od niej, że wiele osób tak odbiera i nikt nie robi z tego problemu. Tymczasem ja, nawet gdybym chciał, nie odebrałbym listu, bo nie mam już tej pieczątki. Została zniszczona.

Nie pomogła także interwencja w nowotarskim oddziale InPostu. Tam również pracownik upierał się, że pieczątka firmowa musi być. – I teraz jest taka sytuacja: wiem, że czeka na mnie przesyłka, ale nie wiem z jakiego sądu i w jakiej sprawie – zżyma się Bolechowski. – Mój dowód osobisty, jak się okazało, nie wystarczy. Tymczasem mogłem dostać cokolwiek – nakaz zapłaty, we­zwanie do stawienia się w sądzie czy nie daj Boże pismo od komornika. Jeśli pisma nie odbiorę, to i tak – zgodnie z naszym prawem – sąd uzna je za doręczone. Poniosę więc konsekwencje na skutek ignorancji instytucji, która podobno jest świetnie przygotowana do obsługi sądów i prokuratur.

Bogdan Kijak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, potwierdza, że sąd może uznać pismo za doręczone w przypadku, gdy dostanie informację, że list nie został dwukrotnie odebrany z punkty awizowego. – To jednak, dlaczego listu adresat nie może odebrać, powinno zostać rozwiązane po stronie dostarczyciela. Tutaj sąd nie ma nic do gadania – mówi Kijak.

Wojciech Kądziołka, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Pocztowej, przyznaje, że zna pro­blem mieszkańca Zakopanego. – Osoba ta zwróciła się bezpośrednio do mnie i ustaliliśmy, że nasze biuro po stwierdzeniu pomyłki chciało wysłać kuriera, żeby dostarczyć przesyłkę. Jednak okazało się, że adresat już jest w podróży. Prawdą jest, że pracownicy punktu, gdzie można odebrać przesyłkę, nie powinni byli się upierać, by pan Przemysław przedstawił pieczątkę firmową, skoro jej nie posiada, a jego firma od dwóch lat już nie działa. Zaproponowaliśmy panu Przemysławowi inne satysfakcjonujące rozwiązanie – mówi rzecznik.

Kądziołka dodaje, że list do Bolechowskiego zostanie dostarczony.

– Zgadza się, przy czym In­Post chce dostarczyć przesyłkę do mnie do domu, komukolwiek, kto skończył 18 lat. Ja tymczasem mieszkam sam. Teraz musiałem wyjechać z Zakopanego. Więc nie wiem, kto miałby odebrać ten list: sąsiad, złomiarz, który wejdzie do mojego ogrodu, czy może jakiś włamywacz – pyta z gorzką ironią Przemysław Bolechowski.

Dlatego postanowił napisać pismo do sądu z pytaniem, co ma zrobić w obecnej sytuacji. – Pytam, jak mam odbierać przesyłki, skoro nie są mi wydawane? Może dostanę od sądu zgodę na posługiwanie się pieczątką nieistniejącego podmiotu? Napisałem również, aby sąd zastanowił się, jak przekazać mi odpowiedź, skoro i jej mogę nie być w stanie odebrać – mówi zirytowany zakopiański adresat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski