Kilka świerków i modrzewi oraz trzy 70-letnie jesiony padły pod piłami drwali. Dotąd osłaniały od hałasu i smogu mieszkańców ul. Krajewskiego, równoległej do ruchliwej ul. Nawojowskiej. – Teraz straciliśmy zieloną ochronę, a będzie jeszcze gorzej, bo właściciel działki chce tam uruchomić warsztat samochodowy – ubolewa mieszkająca najbliżej Stanisława Sikora.
Pod protestem przeciwko lokowaniu warsztatu w pobliżu dzielnicy domków jednorodzinych podpisało się ok. 30 osób. List czeka na rozpatrzenie w ratuszu, a dziś dołączy do niego jeszcze kolejny, dotyczący wycinki drzew przeprowadzonej przed tygodniem.
– Nie wiem, jak iglaki, ale dorodne jesiony na pewno były zdrowe – oburza się Maria Godek z grupy protestujących mieszkańców. – Gdy je wycinano, wezwaliśmy policję. Nie mogła jednak nic zrobić, ponieważ właściciel miał zgodę na wycinkę z ratusza.
Właściciel działki Jan Ogórek przekonuje, że jego inwestycja przyczyni się do poprawy wizerunku dzielnicy. W miejscu rudery, w której od lat nikt nie mieszkał, stanie nowoczesny warsztat z ładnym otoczeniem.
– Obsadzę teren tujami – zapowiada Ogórek. – Dla mieszkańców warsztat nie będzie stanowił uciążliwości. Budynek zostanie wyciszony, żeby nie docierały stamtąd odgłosy związane z naprawą pojazdów. Zadbam też o ekologię. Nie ma mowy o oleju przenikającym do gleby, co kiedyś było normą.
Część miasta, w której Jan Ogórek chce robić biznes, nie ma miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Dlatego wystąpił do Wydziału Architektury Urzędu Miasta o wydanie warunków zabudowy. Dyrektor Mirosław Trzupek zastrzega, że decyzja w tej sprawie nie została jeszcze podjęta, choć jest mało prawdopodobne, żeby przedsiębiorca zgody nie dostał. Spełnia bowiem kryteria, wymagające m.in., by działka miała dostęp do drogi publicznej, była uzbrojona, a całe przedsięwzięcie było inwestycją prywatną.
Budzi to obawy mieszkańców, którzy nie chcą takiego sąsiedztwa. Stanisława Sikora nie była nawet skłonna przyjąć od inwestora 15 tys. zł w zamian za wybudowanie warsztatu zaledwie pół metra od jej płotu, bo jej grunt leży w granicy działki, którą kupił Jan Ogórek.
– Takiego rozwiązania nie dopuszczają zresztą przepisy – podkreśla Mirosław Trzupek. – Mówią one, że budynek musi stanąć co najmniej cztery metry od okien sąsiedniego domu, bądź trzy metry od jego ściany. Nie ma w ogóle mowy o sąsiedzkiej zgodzie na odstępstwo od tej normy.
Mieszkańcy sprzeciwiający się budowie warsztatu zapowiadają, że nie złożą broni i będą do skutku słać protesty w ratusza. Mają za sobą m.in. radnego z tej dzielnicy Tadeusza Gajdosza i przewodniczącą zarządu osiedla Bogumiłę Pawlikowską.
Dyrektor Trzupek sugeruje jednak, że ich działania na niewiele się zdadzą. Wydając warunki zabudowy urząd nie musi się bowiem konsultować z mieszkańcami. – Powinien jednak wsłuchać się w ich argumenty – podkreśla Bogumiła Pawlikowska.
Jan Ogórek zapowiada, że jeśli dostanie zgodę, to warsztat wybuduje jak najprędzej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?