Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

7 pomysłów na minutę

Łukasz Gazur
W Krakowie czuję się po 12 latach jak u siebie. To jest mój dom, tu mam przyjaciół
W Krakowie czuję się po 12 latach jak u siebie. To jest mój dom, tu mam przyjaciół Fot. Archiwum
KULTURA. Iza Chyłek, animatorka kultury, właścicielka kultowego lokalu Samo Ż, miejska aktywistka.

Wtorek, godz. 20.30, ul. Dolnych Młynów. Tłum w Samo Ż, jednego z kilku lokali mieszczących się w dawnych zakładach tytoniowych, gęstnieje. Grupy rozsiadają się na meblach zrobionych z palet, kolejka do baru zdecydowanie się wydłuża. Na leżakach rozsiadają się kinomani gotowi oglądać film pod chmurką. Trudno tu kogoś wypatrzeć, nawet tak charakterystycznego jak Iza Chyłek, krakowska animatorka kultury, właścicielka knajpy, miejska aktywistka.

- Halo? Gdzie jesteś - pytam przez telefon.

- No tutaj. Zaraz Cię znajdę. Tylko znajomych jeszcze spotkałam- odpowiada roześmiana.

Po chwili z tłumu wyłania się niewysoka dziewczyna w sukience w paski, z koszykiem rowerowym w ręku i z burzą drobniutkich blodloków. Okazuje się, że to efekt rozplątania małych warkoczyków, z jakich słynęła w Krakowie jeszcze do niedawna.

- Zobacz! Wyglądam jak z kreskówki Disneya. Mówią, że przypominam tego… no… Jak się nazywał ojciec lwa Simby? - pyta, i zaraz sobie odpowiada: - Mufasa! Chociaż moim zdaniem to bardziej wyglądam jak paprotka - śmieje się.

POZYTYWNA ENERGIA

Nigdy nie przedstawia się Izabela. Zawsze Iza. Iza Chyłek. Bo lubi szybko skracać dystans dzielący ją od ludzi.

- Jest najbardziej otwartą, uśmiechniętą i inteligentną osobą jaką znam. Ludzie czują pozytywną energię, która od niej bije. Choć na początku chyba najważniejszy jest uśmiech. Szeroki, zjednujący jej wszystkich uśmiech - mówi jej przyjaciel i współpracownik Mateusz Kaczan.

- Od pierwszego momentu jest jak bliska znajoma. Jest bezpośrednia - dodaje z kolei jej była współpracownica.

Przez miasto zazwyczaj mknie na rowerze. Ale bardzo często musi przystawać. Nie, nie przez korki, tylko przez znajomych. Takich, którzy siedzą przy winie na pl. Szczepańskim, albo idą drugą stroną drogi. Zawsze znajdzie chwilę, by porozmawiać, wymienić plotki.

- To sprawia, że w Krakowie czuję się po 12 latach jak u siebie. To jest mój dom, tu mam przyjaciół. I dla tego miasta chcę działać i sprawiać, że będzie jeszcze przyjemniejszym miejscem do życia - tłumaczy Iza.

I tak też motywuje swoje działania społeczne.

Jej najmłodszym dzieckiem jest Samo Ż.

- Zostałam tak naprawdę zaproszona do współpracy przez Agencję Live z Warszawy, która szukała kogoś, kto pomoże jej przygotować krakowską wersję Miejskiego Grania. Wybrali mnie. A ja wskazałam na ten projekt właśnie ul. Dolnych Młynów i dawne zakłady tytoniowe. Wiedziałam, że to miejsce ma potencjał i że zgromadzi ciekawych ludzi - tłumaczy Iza.

Dziś Samo Ż to knajpa na świeżym powietrzu, ale też miejsce koncertów - pojawili się tam ostatnio modni XXXANAXXX oraz Bovska. Do tego prezentowane są tu filmy podczas plenerowych pokazów we współpracy z festiwale Netia Off Camera.

- Dziś wiele wydarzeń kulturalnych dzieje się w barach. One często są miejscami ciekawych dyskusji, wymiany myśli i spostrzeżeń - zaznacza Iza Chyłek.

I dodaje, że u początków jej zaangażowania w życie knajpiane leżała właśnie „chęć działania w kulturze i chęć spotkania z ludźmi”.

PAUZY I KIERMASH

Wszystko zaczęło się na ul. Floriańskiej. To tam mieściła się modna Pauza. A właściwie cały konglomerat o tej nazwie: siedziba fundacji, bar, klub w podziemiach, wreszcie jedna z najlepszych w Polsce galeria fotograficzna. To było miejsce dalekie od modnych wtedy zakurzonych lokali w podziemiach krakowskich kamienic. I przestrzeń sprzyjająca kulturze.

- Sporo się tam działo, choć wtedy pierwsze skrzypce grali Dominika i Kaka. Ja działałam głównie na zapleczu. Jestem niewysoka, więc mnie nie było widać - śmieje się.

Dopiero, kiedy ruszyła Pauza In Garden, zrozumiała, że jest twarzą miejsca, które tworzy. I może je kształtować. Dziś lokal w Małopolskim Ogrodzie Sztuki (stąd nazwa) to więcej niż klub. To miejsce przyciągające rozmaitych aktywistów miejskich, hobbystów, działaczy społecznych.

- Profil miejsca wziął się z potrzeby. Sama czułam, że konieczne jest stworzenie miejsca spotkań w Krakowie, które byłoby nie do końca formalne. Nie byłoby salą wykładową, klubem dyskusyjnym, galerią młodych. I wielu moich znajomych mówiło, że ma podobne odczucia. Uznałam, że mój lokal może stać się takim magnesem - tłumaczy koncepcję Iza Chyłek.

Dziś najbardziej dumna jest jednak z projektu Kiermash. Dzięki niemu w Krakowie na dwa dni targów pojawiają się najciekawsi projektanci ubrań i designerzy.

- Zostałam zaproszona do współpracy przez Mateusza Kaczana, który chciał zrobić takie targi w Krakowie. A ja postanowiłam mu w tym pomóc - mówi Iza.

- Pamiętam, że pomysł współpracy zrodził się, kiedy jechaliśmy na rowerach. Powiedzieliśmy sobie: „ty umiesz to, ja to. Ta współpraca może się udać”. I nie miał wtedy jeszcze znaczenia fakt, że oboje pochodzimy z Rzeszowa - żartuje Mateusz Kaczan.

Dziś widać, że stanowią świetny, uzupełniający się duet. Mateusz znakomicie radzi sobie z kontaktami z wystawcami, Iza jest sprawniejsza w logistyce.

- Jednym z naszych najważniejszych celów było pokazywanie krakowianom nietypowych ciekawych przestrzeni. Wynajęliśmy trzecie piętro Jubilata. Kosztowało nas to sporo energii. Chodziliśmy niemal codziennie i tak długo zawracaliśmy głowę, aż się udało. I sukces. Ludzie byli zachwyceni, niektórzy spędzili tam całą sobotę, patrząc przez wielkie okna na Wisłę - mówi Iza.

Ale podkreśla, że jednym z najważniejszych celów było stworzenie platformy promocji polskich marek designerskich i ubraniowych.

- Ciekawie jest obserwować, jakie relacje zachodzą między ludźmi, którzy się spotykają podczas Kiermashu. Pytają się wzajemnie o wzory, tkaniny, konsultują pomysły - dodaje.

MIŁOŚĆ DO JEDNOŚLADÓW

Z designersko-modowym kiermaszem wiąże się też jeden z ostatnich pomysłów społecznych Izy Chyłek. Chodzi o stojaki rowerowe.

- To też pomysł, który zrodził się z potrzeby. Jestem zapaloną rowerzystką. I często mam problem z dopinaniem swojej maszyny. Stojaków jest co prawda sporo, ale w większości są takie same. Masa z nich to wyrwikółka, czyli takie, w które wpinasz tylko przednie koło. To zabójstwo dla rowerów. To jest niebezpieczne - łatwo go ukraść. I łatwo go zniszczyć, bo to nienaturalna pozycja dla roweru - tłumaczy.

Postanowiła więc, że połączy Kiermash z miłością do jednośladów. Tak powstał stojak w kształcie napisu „Małopolska”, który miał towarzyszyć targom, a później stanąć przy Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej.

- Miał to być bardzo prosty napis, choć w rzeczywistości jego produkcja okazała się nieco skomplikowana. Niektóre wygięcia trzeba było robić w fabryce czołgów - tłumaczy Iza.

Po tym, jak pojawił się ów stojak, postanowiła zgłosić swój projekt do Budżetu Obywatelskiego Województwa Małopolskiego. Chciała jednak, żeby inspiracją do projektu w tym wypadku był Stanisław Wyspiański, a dokładnie - charakter jego pisma.

- Nie wiem, czy wiesz, ale on miał przepiękny charakter pisma - mówi Iza.

I tak się stało. Pomysł zdobył uznanie w głosowaniu.

Do współpracy przy tym projekcie zaprosiła Macieja Wesołowskiego ze Strefy Sztuk Dawnych, z którym wcześniej współpracowała przy okazji warsztatów.

SPOŁECZNICA

Mówi, że w Krakowie przede wszystkim zmieniłaby powietrze. I chciałby też sprawić, że przychylniejszym okiem będzie patrzyło się na rowerzystów. I jeszcze - bo wylicza jednym tchem, bo pomysłów jak mówią jej znajomi „ma siedem na minutę” - zwiększyłaby współpracę władz miasta i województwa z aktywistami miejskimi i stowarzyszeniami, bo „trochę brakuje komunikacji i wzajemnego zaufania”. Ale wierzy, że niedługo tak się stanie.

- Zawsze byłam społecznicą. W liceum byłam wiceprzewodniczącą samorządu. Kiedy poczułam, że chce się bardziej związać z Krakowem, że to jest moje miasto, zobaczyłam, że wiele jest do poprawy. I że to jest zadanie dla mnie. Zamiast narzekania wybrałam ścieżkę poprawiania otaczającej rzeczywistości - zaznacza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski